Dzisiaj mieliśmy wrócić do Culver City. Cholernie się boje, że spotkamy kogoś z starego życia. Spakowałam z Victorią torby, tak samo jak Charlie i Naya, zapięłam na smycz Damona, po czym wyszłam z kamienicy. Na dworze już wszyscy czekali.
-Gotowi na podróż do Culver City?-Zapytała Naya.
-Kiedyś trzeba to zrobić -mruknęłam, wchodząc do taksówki, która przed chwilą tu podjechała. Jechaliśmy z godzinę na lotnisko, rozprawa minęła dość szybko, a po godzinie byliśmy już w samolocie.
-I jak?-zapytałam przyjaciół.
-Mogło być lepiej, dziwnie tam wrócić po trzech latach-odpowiedziała Vic.
-Wiem, mam nadzieję, że nikogo tam nie spotkamy-burknęłam i poszłam spać. Po kilku godzinach obudziła mnie Vic mówiąc, że już lądujemy. Po wylądowaniu, zrobiliśmy wszytko co trzeba i wyszliśmy z lotniska. Od razu moje ciało owiało przyjemne ciepłe powietrze.
-Charlie załatw taksówkę!-zadecdyowała Naya podchodząc bliżej do mnie i Victorii, a Charlie posłusznie poszedł po taksówkę-I jak wrażenia?-zagadnęła Naya.
-Chujowo, jestem pewna, że coś pójdzie nie tak-odpowiedziała Victoria.
-Noo, mam nadzieję, że serio nikogo nie spotkamy-mruknęłam. Po chwili wrócił Charlie.
-Taksówka już jest, idziemy?-Zapytał na co skinęłyśmy głową- to co? Culver City nadchodzimy!- i włśnie w tym momencie poczułam deja vu.
---------------------------
Hejka, ten rozdział jest mega krótki więc sorka za to! Mam nadzieję, że wam się podoba. W następnych rozdziałach będzie się dopiero działo!(222)