Rozdział 3

11 0 0
                                    

Weszliśmy do ogromnego budynku i od razu skierowaliśmy się w kierunku wind. Przepuścił mnie w drzwiach do windy jak i w tych prowadzących do wieżowca. Wybrał piętro numer 40. Ostatnie. Muszę pamiętać aby nie patrzeć w dół. Mam ogromny lęk wysokości. Jak popatrzę w dół to po mnie. Przynajmniej będę przy mojej mamie. Tam będzie mi lepiej. Może jednak popatrzę?

Z letargu wyrwało mnie pytanie McCartneya:

-Jak sie trzymasz? Wszystko dobrze? Zbladłaś- zapytał tym swoim opiekuńczym głosem, który w żaden sposób nie pasował do jego wyglądu i zawodu jaki wykonuję.

- Tak, wszystko dobrze, tylko mam ogromny lęk wysokości, a to jest na 40 piętrzę. Jestem lekko przerażona.- powiedziałam na jednym tchu bo musiałam się komuś wygadać i wyżalić.

-Nie widziałem, mogłaś powiedzieć wcześniej jak naciskałem przycisk.- powiedział takim tonem jakbym była dla niego najważniejsza, a prawda jest taka, że jestem dla niego obca- postaraj się nie patrzeć przez okna, a jak coś się będzie działo to mów albo mnie złap pod rękę dobrze ?

Przytaknełam, bo nie miałam siły na więcej.

-Jesli można się zapytać - zapytałam sie go gdy drzwi windy sie otworzyły i zaczęliśmy z niej wychodzić. Oczywiście przepuścił mnie drzwiach- po co pan mnie tu przywiózł?

-Za momencik się wszystkiego dowiesz.- powiedział bez jakiegokolwiek wyrazu twarzy, jakby przed chwilą w cale nie okazał mi troski.

Zamilkłam. Szliśmy długim korytarzem, mijając kolejno przeszkolone biura w których elegancko ubrani pracownicy wykonywali swoje zadania. Starałam się nie patrzeć na szyby za którymi rozciągał się piękny widok na nasze miasto, ale to bylo cholernie trudne. Poziom trudności do nie patrzenia był porównywalny do sprawdzianów pana Smitha. Głównym powodem  było to, że okna były normalnie wszędzie. Nie było tam normalniej ściany tylko same okna. Nic po za tym. Od razu współczułam ludziom, którzy tam sprzątają. Ile oni maja do mycia. Chuj z tym, że teraz są takie przyrządy, które robią to błyskawicznie ale dalej to jest od chuja pracy.

W końcu przystanęliśmy na przeciwko wielkich dębowych drzwi. Nie szklanych. Łał, cud. Na małej tabliczce było napisane dyrektor Conrad Walter. Pomyślałam, że to pewnie założyciel tej całej firmy i ,że ma kasy jak lodu. Ed popatrzył na mnie sprawdzając po moich oczach czy jestem gotowa. Wiedziałam, ze widział po nich, że za skurwysyna nie byłam i nigdy bardziej nie będę.

Zapukał do drzwi, a te się autumatycznie otworzyły z obu stron. Ukazały piekne przestronne pomieszczenie. Jasne, mimo ciemnego wykończenia. Wszystkie dodatki były czarne ale mimo tego, w biurze bylo jasno. Zasługą tego były okna. Dużo okien. Wysokich okien. Zemdleję. Odruchowo złapałam się pod rękę siwego mężczyzny, a ten zrozumiał co się stało i automatyczne doporowadzil mnie do pionu. Tak bardzo mu dziękowałam w tamtym momencie.

Ruszyliśmy w głąb pomieszczenia. Nie wiem gdzie dokladnie zmierzaliśmy bo byłam skupiona na ciemnych płytkach i na tym jak moje glany zlewały sie z nimi. Interesujące. Nawet bardzo. Na pewno bardziej niż te ogromne okna. Mam ciarki.

Nie zauważyłam kiedy stanęliśmy przed wielkim biurkiem. Posadził mnie i od razu dał mi szklankę wody. Tak bardzo mu za to wszystko dziękowałam. Gdy wreszcie podniosłam wzrok zauważyłam coś dziwnego. Siedziałam przodem do drzwi wejściowych. Czemu? Przede mna było biurko, a naprzeciw niego dwa fotele. Czemu dwa ? Jest jeden dyrektor. Czy ja? O boże. Ja właśnie siedze na fotelu tego no. Japierdole, zabrakło mi słów. Za dużo mysli w głowie. Popatrzyłam z przerażeniem na mężczyznę który mnie tu przyprowadził. On cos mówił, ale do kogo? Nikogo oprócz nas tu nie ma. Chyba, że... Podniosłam głowę i zobaczyłam dwójkę mężczyzn jeden starszy. Młodszy od McCartneya ale również stary. Miał czarne włosy do ramion, zaczesane do tyłu. Garnitur oraz koszula w tym samym kolorze. Obstawiam, że to był jego gabinet. Kolorystyka bardzo mi pomagała.
Drugi zaś był młodszy. Trochę starszy niż ja. Pewnie jakis praktykant albo asystent. On z kolei miał ciemno brązowe włosy. Były w nieładzie, co dodawało mu charakteru. Na sobie miał ciemno szary garnitur z czarna koszulka. Co oni wszyscy mają z tym czarnym.

Blood, sweat and tears [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz