Rozdział 5

307 19 1
                                    

Harry był przeszczęśliwy przez dziesięć minut. Liam zabrał go do szpitala, by ściągnąć mu gips. To był cudowny moment, gdy w końcu mógł się podrapać. To właśnie robił obsesyjnie przez dziesięć minut, zanim alfa nie założył mu stabilizator i znów został uwięziony. Przynajmniej mógł delikatnie stąpać na nodze.

- Ok, szczeniaku. Teraz zawiozę cię do szkoły, byś mógł złożyć zaświadczenie. - stwierdził wesoło Liam. - I może spotkasz tam swojego księcia z bajki bez szkieł kontaktowych.

Harry spłoną rumieńcem. Payne cały czas mu dokuczał, z powodu jego zauroczenia Tomlinsonem. A od wczoraj był nie do zniesienia. Oczywiście, że dowiedział się o tym pocałunku i nie dawał mu spokoju.

Co do samego pocałunku, Harry'emu robiło się ciepło za każdym razem, gdy sobie o tym przypomniał. To było idealne pod każdym względem, ale potem przychodził Malik i sprowadzał go na ziemię. Louis nie był jego. Miał żonę i dziecko w drodze.

- Ile ty masz lat, huh? To ja tu jestem nastolatkiem. - Harry też potrafił być uszczypliwy, a Liam zaczynał go już irytować.

- Jestem młody duchem, staruszku. - zaśmiał się Payne. - Nie przemęczaj nogi. Na początku tylko kilka kroków. - polecił, przytrzymując omegę, by się nie przywrócił. Pierwsze kroki były niepewne. Dziwnie było znów to robić.

- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że w końcu wracam do szkoły. - Do Pana Tomlinsona. Dodał w myślach.

- Za tydzień. - Liam sprowadził młodszego do rzeczywistości. - Masz jeszcze tydzień zwolnienia. - wyjaśnił.

Harry jęknął obrażony. Chciał znów zobaczyć Pana Tomlinsona. Teraz.

Nie rozumiał też, dlaczego musiał osobiście zanieść zwolnienie Zayn'owi. Przecież mógł to zrobić w domu. Głupie procedury. Jeszcze fatygował Liama, gdy ten musi jeszcze wrócić do domu, by się przygotować do pracy.

Do szkoły dotarli w trakcie trwania lekcji. Omega specjalnie wybrała dłuższą drogę, by przejść obok sali matematycznej. Miała nawet szczęście, bo po drodze zgubiła gdzieś Liama i teraz bezkarnie będzie mógł przyglądać się alfę.

Przez szybę w drzwiach mógł dostrzec, jak nauczyciel opieprza jednego z uczniów przy tablicy. Zawsze marszczył nos gdy był zły i przesadnie wymachiwał swoim notesem. To było takie gorące.

Mógłby wpatrywać się w niego godzinami. Nie wiedział, ile to trwało. Był tak zajęty stalkowaniem nauczyciela, że podskoczył, słysząc szept za sobą.

- Mała omega zostaje po lekcjach, by nadrobić zaległości z powodu choroby. Nauczyciel alfa bierze w dłoń drewniany, gruby wskaźnik... Czy to nie świetne wprowadzenie do filmu porno? - szepnął Liam tuż przy uchu omegi. Harry wydał z siebie dźwięk, coś na skraju pisku i jęku zażenowania. Zakrył twarz dłonią. Czuł, jak palą go policzki. Liam zaśmiał się z reakcji młodszego, choć jego radość nie dosięgła oczu. Coś go wyraźnie zaniepokoiło.

Głosy na korytarzu zwróciły uwagę Louisa. Alfa zacisnął zęby, widząc, jak Liam rozgrzebuje włosy jego omegi i śmieje się z czegoś. Tylko on powinien mieć prawo do dotykania jego loków. Harry był jego i Liam się jeszcze o tym przekonać.

- Wyciągać karteczki, natychmiast! - warknął. Słyszał, jak uczniowie narzekają i proszą go, by tego nie robił. On jednak był zajęty odprowadzaniem wzrokiem tamtej dwójki. Nawet gdy znikli mu z pola widzenia, nie potrafił pozbyć się negatywnych emocji.

- Ok, Harry. W tym tygodniu miałeś jeszcze sprawdzian z Historii i Biologii. Musisz przekazać to zaświadczenie bezpośrednio Panu Grimshawowi i Panu Sheeranowi. - wyjaśnił mu Zayn. - Spokój! - krzyknął na klasę.

Stłamszony ~A/B/O~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz