Rozdział 18

155 18 0
                                    

Harry nie miał pojęcia jak to się stało, że teraz siedzi przestraszony w samochodzie Louisa. Wkurzony alfa władczo trzyma swoją dłoń na kolanie omegi, a Styles nie ma nawet odwagi się ruszyć o milimetr by jeszcze bardziej nie drażnić poirytowanej alfy. Do tego Niall, który siedział na tylnym siedzeniu, miał niezły ubaw z całej tej sytuacji.

Ok. Wiedział co się stało. Po smsie od Louisa, w którym poinformował go, że ich odbierze, Niall poszedł jeszcze do toalety. W tym czasie Harry zamierzał uregulować rachunek za siebie i Horana.

Nie spodziewał się jednak, że tamten kelner do niego zagada. Ponoć był nowy w mieście i zapytał się, czy omega nie chciałaby go oprowadzić po okolicy. Oczywiście brunet od razu odmówił, jednak Dave, bo tak miał na imię, był nieugięty. Bardzo zależało mu, by podtrzymać rozmowę i zdobyć od zielonookiego numer telefonu.

No i właśnie w tym momencie pojawił się Louis, który zareagował w typowy dla siebie sposób. Wybuchł i musiał pokazać potencjalnemu rywalowi, kto tu jest bardziej dominującą alfą.

Zaskoczony nastolatek nie spodziewał się ataku dużo starszej od siebie alfy. Był święcie przekonany, że urocza omega jest nim zainteresowana. W dodatku nie zauważył znaku na odsłoniętej szyi Harrego, więc założył, że ta jest wolna i można do niej podbić.

Wybuch Louisa do tego lekko przestraszył mniej doświadczoną alfę, która zaczęła się bronić i nieporadnie tłumaczyć.

Harry zrobił wielkie oczy i rozdziawił usta, gdy Dave zaczął twierdzić, że to omega go podrywała. Aż go zatkało w pierwszym momencie.

Sytuację uratował Niall, który wrócił z łazienki i poprosił o uspokojenie się. Do tego powiedział Louisowi, że kłótnia z jakimś szczeniakiem powinna być uwłaczająca dla takiej alfy jak Tomlinson. Ta przebiegła, psychologiczna sztuczka zadziałała na szatyna.

Louis chwycił Harrego za nadgarstek i wyprowadził z kawiarni, warcząc jeszcze ostrzegawczo na kelnera. Niall, kręcąc głową, ruszył za parą. Coś czuł, że to był ostatni taki wypad Stylesa do tego centrum handlowego bez obstawy w postaci zazdrosnej alfy.

Harry jeszcze w drodze na parking próbował tłumaczyć się, mówiąc, że tamta alfa kłamała i to on się do niego przyczepił i nie chciał odpuścić.

Louis uciął jego wyjaśnienia, mówiąc, że młodszy ma zamilknąć i porozmawiają sobie w domu.

No właśnie. Mieli "porozmawiać sobie w domu". To dla Harrego brzmiało samo w sobie strasznie. Do tego cała tą sytuacja pobudziła wewnętrznego wilka starszego. Louis czuł straszna potrzebę zaznaczenia, że Harry należy do niego i żadna parszywa alfa nie ma prawa nawet na niego spojrzeć. Czuł się nieznacznie lepiej, gdy miał omegę w zasięgu dłoni. Dlatego przez całą drogę do domu Malika, ściskał kolano młodszego. To go delikatnie uspokajało.

- Jak spotkanie z prawnikiem? - zagadał Niall.

Horan nie uważał, że musi interweniować. Harremu nie działa się krzywda, a zachowanie Louisa, choć może zbyt intensywne, było dla Irlandczyka zrozumiałe.

Po pierwsze Tomlinson bał się mimo wszystko utraty Stylesa. W końcu omega nadal nie była przez niego oznaczona, a nadchodząca gorączka bruneta była już powoli wyczuwalna.

Po drugie Harry był dla niebieskookiego jak boja ratunkowa. To dzięki niemu uwolnił się od wpływu toksycznej żony i jej rodziny. To dzięki niemu naprawdę odżył.

Trzeba też zauważyć, że ich charaktery się uzupełniały. Nawet teraz, Harry instynktownie wiedział, co ma zrobić, by uspokoić wewnętrzna alfę Louisa.

Stłamszony ~A/B/O~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz