rozdział 5

1.2K 20 8
                                    

Nadszedł poniedziałek i znów Theo budzil mnie swoim wołaniem jakbym nie mógł przyjść do pokoju i obudzic mnie normalnie

-Ile ty będziesz spala!-uslyszalam Theo z dołu

-No przecież już wstaje!

Wstałam z łóżka wzięłam potrzebne mi rzeczy po czym poszłam do lazienki zrobić pielęgnacje,dzisiaj ubrałam zielone cargo i czarny top nic specjalnego,ogarnęłam włosy po czym od razu wzięłam plecak i zeszłam po schodach na dół zjeść śniadanie

-ksiezniczka gotowa?-zapytał Theo siedząc przy blacie kuchennym

-zjem i możemy jechać- usmiechnelam się po czym zaczęłam robić platki

-Mama napisała że dzisiaj przeleje nam więcej pieniędzy na konta,i jak chcesz to mówi że możesz polecieć z nią do Francji za miesiąc bo ma kolejna delegację nie jakąs specjalnie długa

-wolę zostać tu gdzie jestem,w domu a nie jak ona zostawiając swoje dzieci,nigdy tak nie zrobię przenigdy-powiedzialaam wstając i po chwili biorac płatki z mikrofalówki położyłam je na blat

Siedzieliśmy w ciszy z dobre dziesięć minut,bolało mnie to że mamy nie ma praktycznie w domu ciągle jedzie w delegację mówi że robi to dla nas żebyśmy mieli więcej pieniędzy,ciągle powtarza że nam się przydadzą jak sami będziemy zaczynać a o tacie to szkoda gadać,zdradził mamę kilka razy jeszcze się tego wypierał daje nam tylko pieniądze jakby niee był naszym tata,kiedyś to było inaczej zgranaa rodzina,wyjazdy,spacery jakieś wieczory filmowe kiedyś wszystko było inaczej.

Zjadłam płatki po czym chwilę później ubrałam buty i zarzuciłam plecak przez ramię czekając aż Theo się ogarnie i zacznie się umierać

-Theoo zostało dwadzieścia minut-powiedzialaam zdenerwowana

-no dobra już się pospiesze-oznajmil

***

Szłam korytarzem szkolnym i ku mojemu zdziwieniu ukazał mi się Marcus,po ostatniej rozmowie z nim jakoś jest mi niezręcznie więc szybko uciekłam do klasy

-dzień dobry, przepraszam za spoznienie zaspałam dzisiaj trochę-usmiechnelam się

-nie ma sprawy-odpowiedziala nauczycielka

Gdy siadałam do ławki po klasie rozbiegł się dźwięk otwierania drzwi
A w progu stanela średniego wzrostu szatynka delikatniej urody kompletnie inna niż ja wyglądała na miłą i pożadna
Usiadła po cichu do ławki i zajęła się lekcja ja natomiast musiałam odpisywać Theo bo wrócił do domu i nie wiedział jak zabrać się za pranie

-Emilly czy mogłabyś schować telefon-powiedziala donośnym głosem nauczycielka

-przepraszam,czy mogę zadzwonic do taty?to bardzo ważne-powiedziałam a nauczycielka kiwnęła głową ze zgodą

Wyszłam z klasy i szybko nacisnęłam numer Theo

-Boze Theo zalamujesz mnie,mam lekcje a ty dzwonisz do mnie o takie cos

-no co?potrzebowałem pomocy-powieedzial

-Obejrzyn sobie poradnik,dobra Theo ja nie mogę teraz rozmawiać zobaczymy się później-powieedzialam po czym się rozliczyłam

Byłam juzz gotowa wchodzić do klasy ale znajomy głos mnie zatrzymał

-Klotnia z chłopakiem ajjj ciężka sprawa -powiedzial Nate

-Nie z chłopakiem a z Theo- usmiechnelam się sarkastycznie

-twoj brat dobry był w tę akcję,nie wiem czemu odszedł

-o co chodzi?-zdziwilam się

-a to on ci nie mówił- Nate przez chwilę stał cicho-zapytaj się go najpierw czemu nie przychodzi na czarną ulice i może wtedy powie ci prawdę,ja choć bym chciał to nie mogę wybacz słońce

-pogadam z nim,i nie slonce-usmiechnelam się sarkastycznie po czym weszłam do klasy

Dzień w szkole minął szybko co naprawdę było szczęśliwe,Theo zadzwonił że wróci późno i żebym nie czekała wiec po powrocie do domu od razu poszłam wsiąść szybki prysznic by zmyć z siebie wszystkie myśli z dzisiejszego dnia po prostu odpocząć.
Chwyciłam za książkę i położyłam się na łóżko dając sobie trochę czasu na czytanie.Byłam okropnie zmęczona jedynie o czym marzyłam to położyć się spac,nawet nie miałam ochoty zjeść kolacji,nastawiłam budziki na rano i od razu położyłam się spać.

Tego wieczoruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz