koperta

386 9 0
                                    

Stałam przed drzwiami zniecierpliwiona czekając na odpowiedź Theo przyglądałam się mu jak obrazkowi,spojrzałam na prawą rękę w której trzymał kopertę później spojrzałam na lewą rękę na której znajdowała się krew.
Byłam przerażona nie wiedziałam co się wydarzyło

-nic mi nie powiesz?!-wykrzyczalam

-nie mogę naprawdę nie mogę -powiedzial spokojnym głosem po czym minął mnie w progu

Spojrzałam jak Theo siada na kanapie w salonie i otwiera kopertę o której rzekomo nie mógł nic mówić,wiedziałam że jak go przycisne to mi wszystko powie więc podążylam za nim

-Theo musisz mi powiedzieć co się dzieje,znikasz nie ma cię wieczorami a teraz?teraz przynosisz jakąś kopertę jesteś mokry a w dodatku zakrwawiony

-to nie moja krew- odezwał się zachrypniętym głosem

-To do cholery czyja!

-dobrze wszystko ci wytłumaczę ale nie możesz się w to mieszać,nie chce aby coś ci się stało
Spojrzałam na niego z wielkim żalem że skutkiem w oczach czułam jego złość gniew i rozżalenie

-pol roku temu zaczęły się wyścigi,obstawianie i takie różne gdy miałem wyścig miesiąc temu ktoś podczas wyścigu przebił mi oponę
Stawiali na mnie kasę ale jeden dupek Jordan nie chce odpuścić,
Wracałem od Izaca to syn koleżanki mamy też się ściga.Szlem jak zawsze ta samą drogą Jordan poszedł do mnie z kilkoma kolegami i zażądał kasy za wyścig odmówiłem zaczal mi grozić a wiesz z ja tego nie lubię więc się wkurzyłem i to bardzo i najprawdopodobniej jednemu  złamałem nos a drugiemu rękę

-Theo..-nie mogłam nic z siebie  wyudusić czułam,pustkę zero myśli

-wiem nie musisz mi pomagać

-otwórz kopertę- powiedzialam wstając z kanapy

-piecdziesiąt tysiecy- powiedzial po czym wstał i podszedł do barku
Musisz na siebie uważać patrzeć z kim rozmawiasz z nikim nie jeździj patrz za siebie ,po prostu uważaj bo się martwię

-musimy ogarnąć pieniądze,ile mamy czasu?-zapytalam podchodząc do niego

-trzy tygodnie,akurat wtedy Jordan wróci z Hiszpanii chyba że przyśle kogoś od siebie

-co my teraz zrobimy Theo powiedz co

-Nie martw się mam swoich ludzi od tego,nie musisz się zamartwiać Izac też pomoże

-Co ty pieprzysz!

-idz spać- powiedział-jutro masz szkole

-zachowujesz się jak ojciec!zadufany wiecznie w sobie- wykrzyczałam co myślałam i z płaczem wbiegłam na górę

Wchodzac do sypialni usłyszałam dziwne odgłosy chwyciłam za pierwszy lepszy obraz ze ściany żeby móc się czymś obronić czymkolwiek
Otworzyłam drzwi i szybko walnelam kogoś kto siedział na łóżku po czym usłyszałam cichy krzyk

-Ała-powiedzial Marcus

-Co ty tu robisz?-zapytalam przerażona

-wracalem z deski i uslyszalam krzyk zmartwiłem się że coś się stało-powiedzial-znaczy oczywiście że nie martwiłem się o ciebie ale no,wiesz o co mi chodzi

-taa jasne-zasmialam się i wytarlam łzy

-czemu plakalas?

-nie twój interes dupku wypad stąd,jak ty tu wogóle weszłes-stalam na środku sypialni czekając na odpowiedź Marcusa na co on wskazał na okno

-nie jest ciężko się tu dostać- zaśmiał się
Wiesz że mogę ci pomóc jeśli tego zechcesz,może fakt że  na codziedz jestem dupkiem ale za to pomocnym

-nie dzięki,poradzę sobie sama

-jak wolisz ale i tak się dowiem i wiedz że i tak pomogę-powiedzial i wstał z łóżka machnął ręką i wyszedł przez okno

Ja chciałam się po prostu położyć odpocząć od tych wrażeń które spotykają mnie odkąd tu mieszkamy,nie wiem czy to ma znaczenie z przeszłością jakąś czy z tym miastem ale wiedziałam że nie będzie łatwo.
Wzięłam prysznic ubrałam piżamę i położyłam się spać

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 07 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Tego wieczoruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz