III. o tym jak rachel i annabeth stały sie lesbijkami roku

159 16 148
                                    

około osiem miesięcy od akcji właściwej

Przeznaczenie było dziwną rzeczą. Oszukaną. Annabeth Chase nie wierzyła w przeznaczenie.

Irracjonalne było to, że jakaś mała rzecz, którą nieświadomie zrobi, taka jak umieszczenie w misce mleka przed płatkami, będzie wpływała na jej przyszłość.

Lubiła mieć kontrolę nad swoim losem, swoim życiem. Od kiedy tylko pamiętała, kontrolowała każdą strefę swojego życia.

Kiedy była małą dziewczynką jej mama zawsze jej powtarzała, że każdy wybór ma jakieś głębsze znaczenie. Więc gdy Annabeth wybierała, do jakiej szkoły chce iść, albo czy woli uczęszczać na balet czy walec, analizowała każdy aspekt tego wyboru. Nawet jako kilkulatka miała kontrolę, chciała pójść do szkoły z Percy'm i Groverem? Poszła do szkoły z Percy'm i Groverem. Chciała chodzić na balet? Chodziła na balet. Kontrolowanie własnego życia było dla niej ważne.

Spała codziennie od godziny dwudziestej drugiej, aż do piątej rano, idealne osiem godzin snu. Jadła
pięć posiłków, poświęcała cztery godziny na naukę własną, a dwie na nauczanie swoich przyjaciół, tych którzy akurat tej pomocy potrzebowali.

Pilnowała swojego głosu, swoich słów za każdym razem, gdy rozmawiała z Panem D lub innym nauczycielem. Zawsze kontrolowała swoje życie, kontrola była ważna.

Dlatego, gdy ta nowa dziewczyna nagle weszła do jej życia, nie wińcie go, że trochę się zdenerwowała, trochę bardzo.

— Więc to jest Annabeth — przedstawił ją Percy. — Annabeth, to jest Rachel.

— Miło cię poznać Annie, dużo o tobie słyszałam — rudowłosa dziewczyna wyciągnęła do niej rękę.

Niechętnie przyjęła jej dłoń.

— Nie mów do mnie Annie — ostrzegła ją.

— Och dobra, przepraszam — dziewczyna rzuciła jej przepraszające spojrzenie, które ona tylko zignorowała piorunując spojrzeniem zamiast tego Percy'ego. I to ona miała mu zabrać jego najlepszego przyjaciela? Wolne żarty.

Dziewczyna była jej całkowitym przeciwieństwem. Wyglądała trochę jak wróżka z bajek, które oglądała w dzieciństwie. Koronkowy top, długa spódnica i kolczyki w kształcie truskawek oprócz tego duże szmaragdowe oczy oraz piegi na całej twarzy i te włosy. Ognistoczerwone loki, które w swoim nieładzie znalazły jakiś ład. Wyglądała ładnie, dlatego Annabeth od samego początku tak bardzo jej nienawidziła.

Później będzie nienawidzić samej siebie za te negatywne emocje wobec Rachel.

Ponieważ na jej nieszczęście nie była w stanie rządzić swoimi uczuciami, mogła je zepchnąć na bok, ale niemożliwe było kontrolowanie ich. Z tego względu wkurzała ją Rachel. Możliwe, że bardziej denerwowało ją to, co w niej powodowała. Jej serce już nie biło miarowo, lecz w szybkim nierównym tempie. Już nie chodziła spać o dwudziestej-drugiej, tylko leżała z szeroko otwartymi oczami, próbując zanalizować każde uczucie, które wzbudzała w nim rudowłosa.

Chodziła spać za późno, wstawała za wcześnie i piła zdecydowanie za dużo kawy. Bogowie, stawała się Luke'm.

Nie była idiotką, dobra? Wiedziała, co nieco o miłości i pomimo że nie wierzyła w miłość od pierwszego wejrzenia, wiedziała też, że zauroczyła się w Rachel w momencie, w którym ją zobaczyła.

Ale jak, zawsze kiedy przychodziło do uczuć, postanowiła, że będzie to ignorowała, chciała to ignorować.

Annabeth nie miała zbyt dużego doświadczenia, jeśli chodzi o związki. Jej wspaniały związek z Percy'm w siódmej klasie trwał całe cztery dni i na tym się skończyło. Nawet nie wiedziała wcześniej, że podobają jej się dziewczyny. Co jej matka o tym pomyśli?

state of grace || pjo mortal auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz