Rozdział 2 °Gniew Odyna°

16 0 4
                                    

Obudziłam się słysząc krzyki dobiegające z baru. Otworzyłam szeroko oczy wkurzona, że za pewne Twice i Toga znowun się przepychają w ich dziwnie nie zrozumiały sposób, lecz nie tym razem.
Dotknęłam miejsca obok mnie, które było jeszcze trochę ciepłe od ciała, które wcześniej go zajmowało. Zdziwiło mnie, że Dabiego nie ma przy mnie. Słysząc tym razem okrzyk wypełniony bólem pospiesznie zeskoczyłam z łóżka i upewniając się, że Miyi i Alexowi nic nie jest wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę baru.
Otworzyłam drzwi łączące korytarz z barem i kompletnie mnie zamurowało. Wiedziałam, że Shigaraki będzie istnieć wkurzony, ale tego to ja się nie spodziewałam. To był istny gniew Odyna.
Podbiegłam do mojego brata bijącego się z moim nowym narzeczonym i stanąwszy przed nimi próbowałam ich rozdzielić bo widziałam, że reszcie grupy nie spieszyło się do zrobienia tego.
-Scarlett nie wtrącaj się.-Warknął Shigaraki-To sprawa tylko między mną a Dabim.
Dostrzegłam ostrza w rękach obydwu mężczyzn i próbując im je wyrwać skończyło się tak, że sama oberwałam i teraz siedziałam na stołku barowym a Kurogiri zakładał opatrunek na moje ramię. Rana nie była głęboka ani szeroka ale długa. Sięgała prawie na połowę mojego ramienia.
Patrzyłam na sprawców mojego oszpecenia, którzy teraz siedzieli na podłodze przede mną i patrzyli na mnie oczami przybitego szczeniaczka. Wiecie takie oczka który robi szczeniak jak coś nabroi a jego pani jest wściekła.
Właściwie nie byłam zbytnio na nich zła bo zawsze wiedziałam, że Shiga ma problemy ze złością, ale chciałam by myśleli, że jestem wkurzona więc robiłam typową dla mnie obojętną minę, która zawsze sugerowała, że jestem wręcz wkurwiona.
Podziękowałam Kurogiriemu i skrzyżowałam ręce z lekkim syknięciem. Byłam przyzwyczajona do bólu ale każdy kto miał ranę na zgięciu czegokolwiek, ramienia, kolana, palca czegokolwiek co się zginą to wie, jak bardzo jest to niekomfortowe uczucie.
-Więc...-Zaczełam-Czy któryś raczy mi wytłumaczyć o co poszło i dlaczego chcieliście sobie poderżnąć gardła?
Nic. Żadne się nie odezwało. Popatrzyli po sobie, ale żadny nie znalazł odwagi by na mnie spojrzeć i wytłumaczyć się mi prosto w oczy.
-Dobra czyli mam się domyślić.-Wywróciłam oczami-Ty...-Wskazałam na mojego brata-Jesteś zazdrosny i zbyt opiekuńczy względem mnie i boisz się, że on-Wskazałam na Dabiego-Mnie skrzywdzi bądź zabierze tobie czyż dobrze to wytłumaczyłam?
Obydwoje przytakneli.
-Tak było.-Odpowiedzieli w tym samym czasie.
-O widzicie.-Prychnełam-Wcześniej chcieliście się pozabijać a teraz tacy zgodni.-Wstałam i ominełam ich-Macie przemyśleć swoje zachowanie i jakoś się dogadać, nie obchodzi mnie jak to zrobicie. I do czasu pogodzenia się ze sobą niech żadne z waszej dwójki nawet nie próbuje się do mnie odezwać.-Wyszłam z baru i skierowałam się do mojego pokoju.
Westchnęłam głęboko podchodząc do kołyski mojej małej dziewczynki. Zaśmiałam się gdy patrzyła na mnie tym typowym dziecięcym wzrokiem. Wzięłam ją na ręcy gdy niespokojnie zaczęła się wiercić. Patrzyłam w jej duże czarne oczy rozumiejąc co chodziło jej po głowie. Miya nie płakała jak inne dzieci, była bardzo spokojnym dzieckiem. Gdy czegoś potrzebowała to zawsze ruszała się bardzo niespokojnie, a tu by wziąć na ręce, a tu by zmienić pieluszkę, a tu by nakarmić. Dobijało mnie rodzicielstwo, ale żyła z wiadomością, że z wiekiem będzie lepiej. Nie będzie, ale ja żyję nadzieją.
-Co tam, maluszku?-Podrapałam ją po jej malutkich białych włoskach.
Usiadłam na łóżku a Alex prawie natychmiast ułożył się obok mnie. Zawsze lubił kłaść swoją głowę na moich kolanach, ale teraz widział, że mam córkę na rękach i wolał ułożyć swój pysk obok mojego uda. Poddałam go za uszkiem gdy Miya nadal niespokojnie się wierciła. Zmarszczyłam brwi momentalnie zdając sobie sprawę, że zapomniałam jej nakarmić. Byłam okropną matką.
Zdjęłam koszulkę wraz z biustonoszem, Miya wiedząc już o co chodzi złapała w swoją małą rączkę moją pierś i zaczęła pić mleko. Zawsze ciekawiło mnie jak smakuje takie mleko ale chyba wolałam nie wiedzieć.
Spojrzałam na drzwi gdy usłyszałam jak się uchylają. Wywróciłam oczami na widok Dabiego, zamierzałam nadal udawać obrażoną. On zauważając mój wyraz twarzy westchnął, podszedł do mnie, ale ja wróciłam wzrokiem do Miyi. Poczułam jak materac ugina się obok mnie i niemal natychmiast uczułam jego ciepłe dłonie na moim brzuchu.
-Mówiąc, że żadne z was ma się do mnie nie odzywać miałam też na myśli, że macie się do mnie nie zbliżać a szczególnie mnie nie dotykać.-Wysyczałam.
-Długo zamierzasz się dąsać?-Zapytał całując mnie w szyję.
-Spierdalaj.-Powiedziałam, ale lekko się uśmiechnęłam.
-Chcesz jechać na zakupy?-Usłyszałam jego cichy śmiech.
Lubiłam chodzić na zakupy szczególnie z nim, ale nie tym razem.
-Nie.-Odpowiedziałam.
Podałam Miyę Dabiemu a ten wywracając oczami wstał i zaczął chodzić z córeczką po pokoju i lekko ją klepiąc po plecach. Założyłam z powrotem biustonosz wraz z bluzką, a Alex zauważając moje wolne kolana ułożył swoją głowę na nich.
-Lepiej wyglądałaś bez tych ciuchów.-Powiedział patrząc się na mnie z szyderczym uśmiechem.
-Oj szukasz powodu do kłótni.-Zachichotałam pokazując niebezpieczne ostre kły.
-Co znowu mnie pogryziesz?-Zaśmiał się.
-Jeśli będzie trzeba to tak.-Położyłam się na łóżku i położyłam rękę pod brodę Alexa gdy patrzył się na mnie z wzrokiem "dlaczego się ruszyłam?".
Dabi odłożył Miyę do kołyski i przykrył ją jej ulubionym szarym kocykiem w białe czaszki od wujka Shigiego. Czarnowłosy zdjął swoją koszulkę wraz z płaszczem i położył się na mnie.
-Złaź, ciężki jesteś.-Powiedziałam próbując go zepchnąć lecz on intensywnie nie pozwalał mi się ruszać.
-Zróbmy sobie drugie dziecko.-Wyszeptał w trakcie całowania mojej szyi.
Zlagowało mnie na chwilę, ponieważ tego nie nie spodziewałam.
-Dupę, a nie drugie dziecko.-Przewróciłam oczami zakrywając dłonią moją szyję-Jak ja sobie z jednym nie radzę a co dopiero z dwójką.
-Jesteś na mnie zła?-Spytał patrząc się w moje trująco czarne oczy.
-Nie jestem.-Westchnęłam głaszcząc jego plecy pokryte zszywkami i fioletowymi bliznami oparzeniowymi, które tak bardzo uwielbiałam.
-A na Tomurę?
-Też nie, chcę tylko by dwie najważniejsze mi osoby nie licząc Miyi się pogodziły czy to tak dużo? Przynajmniej, żeby się tolerowały.
Dabi przez chwilę nie odpowiadał tylko patrzył się na mnie tymi oczami przybitego jamnika. Zszedł z mojego ciała, kładąc się obok i podłożył swoją rękę pod moją głowę i gdyby nie Alex leżący na mojej dłoni to bym się wtuliła w jego ciepłą klatkę piersiową.
-Przeprszam, słońce.-Powiedział przybity gładząc mój już nie tak płaski brzuch.
Co do mojego brzucha to inna historia, nie był już taki płaski jak kiedyś przez ciążę, ale to dobrze bo cierpiałam na niedowagę a teraz moja waga jest w normie.
Spojrzałam na niego z lekki uśmiechem.
-Wiesz jak mnie udobruchać.-Zaśmiałam się-Kocham gdy zachowujesz się jak szczeniątko, które zawiniło i myśli, że jego właściciel go nienawidzi.
Nie takiej reakcji się spodziewałam, ale już po chwili Dabi siedział na mnie okrakiem z psotnym uśmiechem.
-Myślę, że powinnaś mnie ukarać.-Powiedział pochylając się w kierunku mojej szyi.
-Mm, uwielbiam gdy jesteś posłuszny, ale sądzę, że skończy się to tak jak zawsze czyli to ja będę grała rolę posłusznej.-Ułożyłam ręce na jego szyi.
-Oczywiście, że tak to się skończy.-Zaśmiał się podgryzając moją szyję.
-Tylko nie narób mi za dużo siniaków bo ostatnio odkryłam, że moja skóra jest w chuj delikatna.-Zaśmiałam się przypominając sobie wczorajszy wieczór gdy w nocy się przebudziłam i gdy chciałam się wykąpąć to dostrzegłam masę siniaków w moich intymnych miejscach i nie tylko.
-Oczywiście, słońce.-Zaśmiał się razem ze mną i wyszeptał mi do ucha.-Obiecuję, że pogadam z przyszłym szwagrem.
-Trzymam za słowo.-Odpowiedziałam namiętnie całując go w usta.

Kochałam ich, Dabiego, Miyę, Tomurę i resztę grupy. Nie wiem co bym bez nich zrobiła...ale już za niedługo miałam się przekonać jakie przeszkody naszykowało mi życie.
---------------------------------------------------------
Hej, hej! I o to widzimy się w następnym rozdziale, tak jak zawsze mam nadzieję, że rozdział się podobał. Staram się podszkalać w pisaniu, by tekst był spójny i bez żadnych powtarzających się wyrazów by łatwo się czytało ale za wszystkie błędy z góry przepraszam.
Chciałabym przeprosić osobę, która czekała na nowy rozdział, miał się pojawić w tamtym tygodniu, ale ze względów prywatnych miałam zabrany telefon i dopiero dzisiaj odzyskałam mam nadzieję, że ta osoba mnie zrozumie i do następnego<33
1341 słów.

°Finally complete family°ZAWIESZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz