10

117 5 14
                                    

Piątek 14:55

Jay czekał już 5 minut na Jungwona. Nie stresował się jednak tak jak poprzednim spotkaniem. Równo o 15 zobaczył zbliżającego się w jego stronę chłopaka.

- Hejka - przywitał go uśmiechnięty chłopak.

- Hej, gdzie chcesz iść?

- Nie wiem. Ty zapraszasz, to ty wybieraj.

- Może, kuchnia tajska? - zaproponował blondyn

- Jasne.

Szli w ciszy, ale nie w niezrecznej, lecz w całkiem przyjemnej. Starszy zabrał Yanga do swojej ulubionej tajskiej restauracji.
Przez całą drogę Park chciał złapać Wona za rękę, jednak no nie wypadało.

Po wejściu do restauracji, uderzyła w nich fala ciepła oraz piękny zapach unoszący się w powietrzu.

- No wybierz sobie co chcesz ja stawiam - powiedział blondyn siadając wraz z Jungwonem do stolika.

- Nie, nie stawiasz. Ja stawiam - niższy uśmiechnął się chytrze w stronę Jaya.

- Nie, nie, nie. Ja zapraszam, ja stawiam - upierał się starszy.

- Powiedziałem coś.

- Ja też. Mam pomysł.

- No dawaj. Oświeć mnie tym swoim genialnym pomysłem.

Dzieciak ~ pomyślał Park

- Płacimy na pół. No wiesz składamy się.

- Dobra, dla mnie git.

Po zamówieniu posiłków, przyszedł czas na czekanie. Jungwonowi strasznie się nudziło, więc postanowił zagadać.

- Zabrałeś tu kiedyś jakaś swoją dziewczynę?

- Nigdy.

- Czemu?

- Obiecałem sobie, że wezmę tu osobę, na której naprawdę mi zależy. Nie chcę przychodzić tu z jakąś laską, o której nie wiem prawie nic.

- Czyli zawsze sam tu przychodzisz?

- Nie, często zabieram tutaj rodziców, czasem brata. Ale jesteś jedyną osobą, oprócz rodziny, która tu zabrałem.

- Czuje się zaszczycony.

- A ty? Oprócz mnie, zakochałeś się kiedyś w kimś?

- Nie.

- Czemu?

- Nie wiem. Tak jak mówiłem, miałem tam parę randek, jednak uznałem, że to nie dla mnie. Nigdy się nie zakochiwałem w tych osobach.  Czułem, że nie warto tracić czas na jakieś denne randki, tylko zacząć się brać za siebie.

- W jakim sensie?

- No wiesz. Gdy zacząłem pracę w kawiarni, nie miałem nic. Mieszkałem z ciocią, dopiero później zacząłem rozumieć, że muszę się ogarnąć. W taki o to sposób zacząłem ciężko pracować. Dlatego teraz mam ładny dom, psa oraz można powiedzieć, że stać mnie na wszytko.

- Rozumiem.

- A dlaczego, żaden z twoich związków nie przetrwał?

- Wiesz Wonnie. Dużo razy po prostu nie czułem tego co ta osoba. Zrywałem, aby nie niepotrzebnie zabierać tej osobie czas.

- Mądrze to ująłeś w słowa Hyung.

- Ja? Ty chyba siebie nie słyszałeś. Szczerze, to nawet żaden z moich wykładowców, nigdy tak mądrze nie powiedział jak ty.

- Proszę - nagle powiedział kelner kładąc zamówienie na stół.

- Dziękujemy - powiedzieli w tym samym momencie.

Po zjedzonym posiłku, młodszy zaproponował ulepić bałwana, jednak Jay cały czas odmawiał.

- No proszę ulepmy bałwana!

- Bałwan to z ciebie jest - Park zaraz pożałował tych słów, gdy tylko poczuł zimny, mokry śnieg na twarzy.

- Jungwon!

I tak właśnie zaczęła się wojna na Śnieżki, znaczy bardziej można nazwać to bieganiem starszego za niższym. Blondyn gonił niemiecko-włosego tylko po to aby tamten już nie biegł, jednak młodszy zwiedzą, iż starszy nigdy nie lubiał biegać, specjalnie uciekał.

- Wonnie proszę, nie mam już siły.

- No dobra dam ci już spokój.

Po tych słowach wyższy wziął śnieg w ręce po czym rzucił nim w Yanga. Jednakże na tym się nie skończyło, ponieważ Park postanowił, że wrzuci młodszemu śnieg pod koszulkę.

- Zimno! Jak się rozchoruje to zapomnij o jakich kolwiek spotkaniach.

- Jasne, jasne.

Po skończonej zabawie dwójka przyjaciół postanowiła, że pójdą oni do domu starszego.

Przez całą drogę blondyn znowu chciał złapać młodszego za rękę, jednak bał się reakcji chłopaka.

W domu, Jay zaparzył im obu herbatę oraz pokroił ciasto. Tak właśnie spędzili cały wieczór, jednak Yang musiał już wracać do siebie.

- Dziękuję za gościnę, ale muszę już iść - oznajmił chłopak.

- Odwiozę Cię.

- Dziękuję Hyung.

Po odwiezieniu młodszego do jego domu, Jay zamyślił się w swoim aucie.

"A co jeżeli, ja się w nim zakochałem. Bardzo mi zależy, aby nasza relacja się rozwijała w tym kierunku, jednak co jeśli  on tego nie chce?"

¤¤

Macie teraz i może jeszcze jakiś dziś będzie (może czyli na 100%)

Only You '·'·' Jaywon Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz