Prolog*

80 4 2
                                    

- jesteś pewny, że to zadziała? - szepnął blondyn skradając się korytarzami zamku.

- Tak myślę? - odszepnąłem zatrzymując się przed wejściem do biura księcia Bangchana.

- Tak myślisz? MYŚLISZ?! PRZECIEŻ JAK ONI NAS ZŁAPIĄ TO MAMY PRZESRANE, A TY MI MÓWISZ ŻE "TAK MYŚLISZ?"!!! - Han krzyknął dalej szepcząc zdezorientowany.

To prawda gdyby nas złapali mielibyśmy spore kłopoty, ale to nie moja wina że Han tak bardzo uparł się na ten koncert. Przecież to ja nie byłem co do tego pewny.

- cicho bądź i Słuchaj - zatkałem Jisungowi ręką buzię żeby był cicho. - idziesz pierwszy - wypchnąłem go pierwszego o mało co go nie przewracając.

- TY- Han nie dokończył bo zobaczył kto stoi nad nim, szybko się podniósł i ukłonił. - przepraszam Chan... - zaśmiał się nerwowo i szybko chciał odbiec.

- Zaczekaj. - Chan złapał go za skrawek bluzy I pociągnął do siebie. - gdzie jest Felix? Musze z nim porozmawiać...

Han był moim jedynym przyjacielem od czasów młodego dzieciństwa, gdy chodziłem do przedszkola za każdym razem gdy chciałem się zaprzyjaźnić każdy to wykorzystywał tylko dla tego że byłem księciem... często wykorzystywali mnie na pieniądze i sławę a potem bili, wyzywali i śmiali. Byłem wtedy sam, gdy leżałem z zakrwawioną twarzą w ciemnym korytarzu, znalazł mnie Han podszedł  do mnie i opatrzył. Zaprzyjaźniliśmy się wsumie od razu, od tamtego momętu minęło 10 lat i mogę go nazwać prawdziwym przyjacielem bez zastanawiania. Wspierał mnie gdy miałem gorszy okres, źle się czułem psychicznie i fizycznie, można powiedzieć że prawie u mnie mieszkał.

Bangchan był moim bratem jedyną uczciwą osobą w mojej rodzinie po śmierci matki. Kocham go lecz czasem jest zbyt opiekuńczy gdyby dowiedział się że wymykam się BEZ mojego ochroniaża na koncert... chyba bym nie żył...

- Felix? kto to? Felix... Felix... Fe... Fe... felix... AH! NO TAK! FELIX eee.... sory zostawiłem kota na gazie! PAAA !  - krzyknął zdezorientowany i lekko spłoszony Han I uciekł za zakręt.

Debil... co ja mam teraz zrobić?

- ... dziwny dzieciak... - powiedział zamyślony Chan i wrócił do swojego biura pod czas gdy ja przebiegłem na drugą stronę goniąc Blondyna.

- CO TO MIAŁO BYĆ?! "Felix? Kto to?" !!! "KOTA NA GAZIE" co jak zobaczy że mnie nie ma? - krzyknąłem do Hana doganiając go.

- spokojnie stary wszystko załatwione - odpowiedział Han po czym skręciliśmy w lewo.

Gdy dotarliśmy Do tylnego wyjścia szybko wybiegliśmy z zamku idąc na najbliższy przystanek autobusowy.

- Gotowy na pierwszą przejażdżkę autobusem? - powiedział z entuzjazmem Han po czym zakręcił się na rurzę.

To prawda nigdy nie jechałem komunikacją miejską chociaż byłem sporo razy na dworze. Powiem że nawet lekko się stresowałem.

- tak! - odkrzyknąłem i wsiedliśmy do autobusu, który w tym czasie się przy nas zatrzymał. - na pewno dobrze jedziemy? - zapytałem gdy autobus zrobił nawrotkę.

- spokojnie stary o nic się nie martw, wiele razy jeździłem od ciebie tym autobusem, chyba... - powiedział pewnie blondyn i zajęliśmy miejsca na samym tyle.

Czułem się trochę nie zręcznie gdy prawie cały autobus patrzył się w naszą stronę, było to dość dziwne bo nic za nami nie było...

- FELIX - Han szybko sięgnął do plecaka po maseczkę - maseczka! Nie założyłeś jej! - szepnął do mnie Jisung a ja zestresowany szybko wziąłem od niego maseczkę i założyłem ją.  - chodź, to tutaj.

《Hyunlix <3 》książęca MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz