Założyłem szybko krawat gdy usłyszałem pukanie do dźwi. Otworzyłem je widząc w nich nie kogo innego jak moją "opiekunke".
-chodź Yongbook'u zaraz macie kolację. - powiedziała kobieta ubrana w czarny fartuszek.
- dobrze już idę. - zabrałem ze sobą telefon I szybko zbiegłem za pokojówką na dół.
Gdy weszliśmy do sali zauważyłem wielki stół i siedzących na przeciwko siebie ojca z bratem. Przywitałem się i usiadłem na swoje "specjalne" miejsce.
-A więc? - zapytałem trochę zniecierpliwiony. - czemu chciałeś pogadać?
- po pierwsze nie pogadać tylko porozmawiać. A po za tym myślałem co zrobić żebyś nas nie uprzykrzył, i wpadłem na pomysł. Pamiętasz Changbina? Podwoził cię kiedyś do szkoły ale go zwolniłem gdy nie powiedział mi że cię puścił samego do miasta. - powiedział nie wzruszony król spoglądając na mnie i mojego brata.
- noo. I co z nim? - zapytałem chcąc dowiedzieć się konkretów.
- będzie twoim ochroniażem. Nie będziesz już nigdzie sam chodził. Zrozumiano? - powiedział a ja wytrzeszczyłem oczy.
- żartujesz sobie? Mam być prześladowany 24/4?! - powiedziałem z kpiną w głosie.
- posłuchaj o mało co nie przepaściłes naszej reputacji. - powiedział surowy tonem lekko poddenerwowany.
- nie chce.
-TO NIE JEST PYTANIE DO CHOLERY! - krzyknął uderzając pięścią w stół. - CHCESZ NAS ZNISZCZYĆ?!
- NAS? JAKICH NAS!? NIGDY NIE BYŁO "NAS" BYŁEŚ TYLKO TY! BO KRÓL NAJWAŻNIEJSZY I NAWET JEGO WŁASNY SYN JEST GORZEJ TRAKTOWANY OD INNYCH - powiedziałem gdy emocje mi puściły.
- słuchaj mnie gówniarzu. Nikt ciebie nie chciał. Jesteś wpadką. Jedną wielką wpadką. - powiedział z pogardą w głosie.
- mama nigdy by nie pozwoliła żebyś nas tak traktował. - powiedziałem z szklanymi oczami.
- JAK ŚMIESZ O NIEJ MÓWIC! - krzyknął zdenerwowany ojciec. - było by lepiej gdybyś ty zginął! To twoja wina że teraz cierpi! Nikt cię tu nie chce! Była głupia chcąc cię zaadoptować! - podszedł do mnie I uderzył mnie w twarz na co od razu moje oczy się załzawiły.
-Hej! Dość tego! - podbiegł do nas Chan zabierając ojca odemnie i go uspokajając.
Szybko to wykorzystałem I pobiegłem do swojego pokoju nawet nie wiedziałem kiedy ale z moich oczu zaczeły spływać łzy. Ciągle w głowie miałem jego słowa "to twoja wina że teraz cierpi!" Przymknąłem oczy i osunąłem się po ścianie na podłogę chowając twarz w nogach. Dawno się tak nie trząsłem. Chyba zacząłem mu wierzyć że to moja wina... nie powinna umierać... miał rację jestem tylko wpadką... wstałem I otworzyłem szufladę wyciągając z niej żyletkę. Podwinąłem rękaw i zamknąłem się w łazience. Dusiłem się własnymi łzami gdy jeździłem ostrzem po mojej skurze zostawiając czerwone od krwi kreski. Po chwili uświadomiłem sobie co ja zrobiłem... usłyszałem dźwięk dochodzącej wiadomości... super... spojrzałem na ekran i zobaczyłem wiadomość od Hana.
__________________Wiewiórka:
Hej!
LEE
FELIX
FELEK
FELCIA
KSIĘCIUNIU
FELEK
KOMARZE
FEEEELIIIIXXXXXFelek:
Jisung...
Zrobiłem coś głupiego...
Proszę przyjdź...Wiewiórka:
Felix?
Wszystko okej?
Co sie stało?!
Będę za 15 minut, jestem w pobliżu.Usiadłem biorąc nogi do siebie I patrzyłem na spływającą po moich rękach krew. Po chwili usłyszałem pukanie do dźwi, podszedłem i zapytałem kto tam.
CZYTASZ
《Hyunlix <3 》książęca Miłość
RomanceGdy książe Felix wraz z swoim przyjacielem Jisungiem wymykają się na koncert kpopowców, ale po drodze spotykają pewne niebezpieczeństwo na ratunek pojawiają się znani piosenkarze pomagający im uciec. Jeden z nich Hyunjin Hwang zaprzyjaźnia się z Fe...