Rozdział 15

301 22 4
                                    

Minęło jedenaście dni odkąd, moje serce zostało rozbite na milion drobnych kawałków. Jedenaście przeklętych dni w ciągu, których nie miałam żadnego kontaktu z Tommym. Jedenaście dni podczas, których nawet jego bracia nie pojawili się u mnie ani razu.
Jedenaście dni, a w mojej głowie wciąż  odbijały się słowa Lizzie oraz Ady.
Te jedenaście dni były dla mnie prawdziwą katorgą.

1-3

Pierwsze trzy dni spędziłam w łóżku, nieustannie płacząc i myśląc o tym co zaszło podczas  tamtej przeklętej kolacji. Rozmyślałam o tym czemu zostałam tak potraktowana oraz co zrobiłam nie tak. Nie potrafiłam jednak znaleźć sensownych odpowiedzi na żadne z pytań, krążacych po mojej głowie.
Wstawałam tylko do toalety, a potem z powrotem chowałam się w pierzastej pościeli. Mary i Stella na zmianę przynosiły mi jedzenie, które za każdym razem stawało mi w gardle, powodując odruchy wymiotne. Aby się nie odwodnić piłam zioła, które przy okazji miały działać uspokajająco. Nie mogłam spać i całe noce wpatrywałam się w okno z nadzieją, że ujrzę nim Thonasa. Tak się jednak nie stało...

4

Nie wiem czy to zasługa ziół czy moje całkowite wypranie z emocji, ale czwartego dnia poszłam w końcu do stajni. Z nikim jednak nie rozmawiałam. Byłam cieniem samej siebie, który stopniowo umierał od środka. Harry tak bardzo zmartwił się moim stanem, że postanowił wezwać lekarza. Ten jednak stwierdził, że nie ma lekarstwa na złamane serce. Miał rację...
Wtedy Harry uparł się, że pojedzie do Tommy'ego i mówiąc kolokwialnie, da mu w mordę. W tym przypadku było mi już obojętne czy naprawdę to zrobi, czy tylko się odgrażał. W tle ciągle wydzwaniał telefon. Ada wielokrotnie próbowała  się ze mną skontaktować, lecz nie miałam siły na jakąkolwiek rozmowę z nią. Pokojówki przekazywały jej w jakim byłam stanie, choć prosiłam by kłamały mówiąc, że wszystko jest w porządku. Przestała dzwonić dopiero wtedy, kiedy Mary zakomunikowała jej, że nie chce mieć nic wspólnego z ich rodziną. Nie wiem czy zrobiła dobrze czy źle, po prostu chciałam mieć święty spokój.
Przypominałam wypchaną kukiełkę bez duszy. Nie czułam kompletnie nic. Ani smutku, ani żalu ani nawet złości. Zupełnie tak, jakbym umarła. Nic nie było wstanie zrobić na mnie wrażenia bądź wzbudzić jakichkolwiek emocji w moim sercu. Byłam pusta w środku i wyblakła na zewnątrz.

5

Piątego dnia Harry pojechał rozmówić się z głową rodziny Shelby. Okazało się jednak, że bracia wyjechali. Nikt nie wiedział dokąd ani na jak długo. Po tym wszystkim po protu zniknął... Jak Louis.

6

Szóstego dnia doprowadziłam się do porządku. Umyłam w końcu włosy, zaplotłam je w grubego warkocza i pojechałam z Harrym w teren. Tam porozmawialiśmy szczerze o naszej rodzinie, relacjach oraz o mnie. O tym co czułam, choć było to pojęcie względne, bo nie czułam nic prócz bólu oraz żalu choć i to było dobrym początkiem po kilku dniach błądzenia w nicości. Mimo to wciąż byłam obecna jedynie ciałem, a mój umysł błądził wokół błękitnych niczym ocean oczu. Oczu za, którymi tak bardzo tęskniłam.

Wieczór spędziłam z Sophie czytając jej książki. Potrzebowała mnie, a ja jej. Byłam na siebie zła, bo doskonale wiedziałam, że od dłuższego czasu ją zaniedbywałam. Chciałam nadrobić stracony czas i obiecałam jej, że codziennie wieczorem będę przychodzić na wspólne czytanie baśni. Usnęłyśmy będąc w siebie wtulone tak, jak za dawnych czasów.

Ocean Eyes - Peaky BlindersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz