9. Lek na wszystko.

236 11 9
                                    

Lavinia Snow

Przede mną stał ten sam chłopak, który kręcił się na imprezie halloweenowej. Stał wtedy przy Sam i Kaylee. Sala była słabo oświetlona, więc nie widziałam jego twarzy, ale zapamiętałam jego sylwetkę i czarne, jak smoła włosy. Przez krótki czas czułam jego wzrok na sobie, aż w końcu nasze spojrzenia się skrzyżowały. Nie wydawał się tym zaskoczony, ale nie zwróciłam na to w tamtym momencie uwagi. Głupie myśli szeptały, że mnie obserwował, na co automatycznie się wzdrygnęłam i szybko wyrzuciłam tę obawę z głowy.

Jakiś czas temu wiedziałam go, gdy Jasper chciał podsłuchać o czym Kaylee pokłóciła się z Samathą. Ponownie nie miałam okazji zobaczyć jego twarzy, gdyż stał wtedy tyłem do nas, ale mogłam lepiej przyjrzeć się jego posturze, która była ogromna. Miał z jakieś dwa metry wzrostu, może odrobinę mniej. Perfekcyjne proporcje całego ciała były aż zbyt perfekcyjne. Barczyste ramiona i smukłe plecy skrywały ubrania, ale i tak byłam w stanie stwierdzić, że był bardzo wysportowany i dobrze zbudowany. Wiedziałam tylko, że na pewno był starszy i nie chodził do naszej szkoły. Poza tymi kwestiami nie wiedziałam o nim nic. Nawet jak wygląda jego twarz.

Wtedy po raz pierwszy usłyszałam jego głos. Głęboki, basowy i wyrazisty, z charakterystyczną chrypką. Emanował pewnością siebie, a jego wzrost udowadniał jego wyższość nad innymi. W przenośni i dosłownie. I to właśnie dzięki temu głosowi go teraz rozpoznałam. Jego tembr rozpoznałabym wszędzie.

Spojrzałam niewyraźnie na mężczyznę, który przeszywał mnie wzrokiem. Alkohol, który w siebie wlałam nie pomagał. Czułam go w żyłach, w kościach, a najmocniej w głowie. Szum był nieznośny, ale walczyłam z całych sił, aby nie stracić nad sobą kontroli.

- Kim ty, kurwa, jesteś!? - próbowałam przekrzyczeć muzykę.

- Aktualnie? Twoim wybawcą, bo z twojego stanu wynika, że zaraz mi tu zejdziesz. - po kilku krokach zatrzymał się przy mnie i objął ramieniem.

Chciałam się wyrwać, bo go nie znałam, ale chłopak nie wydawał się być zboczeńcem, więc po dłuższej chwili przyjęłam jego pomoc i oparłam się całym ciałem o niego.

- Przyszłaś tu sama, czy z kimś? - zapytał.

- Z dwójką przyjaciół.

- Wiesz, gdzie oni są? Pomogę ci ich znaleźć. - jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.

Nieznajomy przeszedł ze mną, uwieszoną na jego ramieniu w cichsze miejsce i wyjął z kieszeni telefon. Skorzystałam z okazji, by lepiej mu się przyjrzeć. Ostre rysy twarzy domagały się, aby przejechać po nich palcem, ale się powstrzymałam.

Jeszcze weźmie mnie za jakąś wariatkę, którą w sumie jestem.

Spojrzałam na mocno zarysowaną szczękę, która pokryta była delikatnym zarostem, następnie na zaciśnięte w wąską linię usta. Przejechał po nich językiem, jakby wiedział, że się w nie wpatruję. Przeniosłam swój wzrok na prosty nos, a następnie na kurtynę ciemnych i długich rzęs, które zdobyły jego oczy. Wpatrywałam się w nie z zaciekawieniem, nie płosząc się przy tym, chodź wiedziałam, że mnie na tym przyłapał.

Jego oczy były najpiękniejszymi oczami, jakie dane było mi spotkać. Błękit pomieszany z lodem. Widziałam w nich sztorm, ale byłam pijana, więc nie myślałam trzeźwo. Jego oceaniczne oczy spotkały się z moimi, a ja przełknęłam ślinę. Emanowały chłodem, a jednocześnie błyszczały złotem. Nie umiałam opisać, jak bardzo poczułam się skrępowana, gdy zdałam sobie sprawę, że marnował na mnie czas, zamiast bawić się w tym klubie.

Don't give up | 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz