Kenneth Harrow
- Wypij jeszcze trochę wody. - Niebieskowłosa ponownie wcisnęła butelkę do ust swojej przyjaciółki. - No dalej! Poczujesz się lepiej.
- Ale ja czuję się dobrze. W końcu czuję się szczęśliwa! - Lavinia odtrąciła jej dłoń, sprawiając, że butelka wylądowała na dywanie, który od razu wchłonął wylaną wodę.
W oczach Clarissy pojawiały się łzy bezsilności. Od godziny zajmowała się przyjaciółką. Chciała sprawić, aby Lavinia jak najszybciej wytrzeźwiała. Nie chciałem jej dokładać zmartwień i mówić, że to tak nie działa. Najważniejsze było czekanie, aż działanie narkotyku minie lub wywołanie wymiotów.
- Wiem, że coś się stało i dlatego wzięłaś tabletkę, ale to ci nic nie da. Nie pomoże ci w niczym. Nie możesz w to uciekać. Rozmowa jest dużo lepsza od ćpania dla chwili zapomnienia. Ja zawsze cię wysłucham, słońce. - Claire schowała dłoń Lavini w swoją i uśmiechnęła się smutno.
- Nie rozumiem, o co wam wszystkim chodzi. Przecież jest dobrze! Nareszcie jest dobrze! - zachichotała, ale opanowała się na widok łez na twarzy Magnus. - Dlaczego się nie cieszysz? Dlaczego płaczesz?
Zacisnąłem mocno wargi i odwróciłem wzrok. Nie mogłem na to patrzeć. Clarissa właśnie przeżywała to samo, co ja prawie każdego dnia z Kevanem. To boli, gdy ważna dla ciebie osoba rujnuje sobie zdrowie.
- Powiesz mi, co się dzieje? Dlaczego brałaś? Dlaczego płakałaś, gdy u ciebie byłam? Vinnie, proszę. - Claire ścisnęła mocniej dłoń brunetki. - Chcę ci pomóc, ale nie zrobię tego, jeśli nie powiesz mi o co chodzi.
- Nic się nie dzieje.
Zirytowany wyszedłem z salonu i ukryłem się na balkonie. Miałem swoje powody, by nie lubić Lavinii Snow, ale równocześnie miałem w sobie na tyle dużo empatii, że było mi jej zwyczajnie szkoda.
Zerknąłem na Cadena, który właśnie siłował się z przeszklonymi drzwiami balkonowymi.
- Jebane gówno. - wysyczał, gdy już udało mu się do mnie dołączyć. - Kevan śpi, a Stacey została z nim, żeby go pilnować, jakby mu nagle odjebało.
Skinąłem głową i wyjąłem paczkę fajek z kieszeni spodni.
- Jesteś na niego zły? - zapytał ostrożnie, ale na widok mojej miny przewrócił oczami. - No oczywiście, że jesteś. Chodziło mi o to, czy wiesz jak do niego dotrzeć?
- Nie wiem, stary. Próbowałem wszystkiego, ale on musi zrozumieć, że jest uzależniony i potrzebuje iść na odwyk. Jeśli nie interesuje go własne życie to niech, kurwa, pomyśli chociaż o nas. Odpycha nas, ma wyjebane, a my nadal próbujemy mu pomóc. Widać, że już mu nie zależy, ale ja nie przestanę go wspierać. Chcę tylko, żeby miał świadomość, że w końcu my będziemy musieli się odsunąć, aby nie pociągnął nas za sobą na dno. Ale do tego na szczęście nie dojdzie, bo nie pozwolę mu to na jebane dno upaść. - odpaliłem papierosa i zaciągnąłem się używką.
- Najbardziej wkurwia mnie to, że diluje. - warknął - Niszczenie sobie zdrowia to jedno, ale bawienie się w dilerkę to drugie. On może sobie brać, ale niech nie daje tego gówna innym.
Obaj spojrzeliśmy na salon, który był bardzo dobrze widoczny z naszej perspektywy. Na podłodze siedziała Claire, która podciągnęła kolana pod brodę i ocierała policzki ze strumyków łez. Parę kroków od niej stała Lavinia, która objęła się rękoma i coś jej tłumaczyła.
- Gdzie ten blondyn? - spytałem, wypuszczając dym.
- Jasper? - dopytał, więc kiwnąłem głową. - Siedzi w łazience i rzyga jak kot, gdy połknie kłaczek.
CZYTASZ
Don't give up | 18+
Teen FictionSiedemnastoletnia Lavinia Aurelie Snow uczęszcza do ostatniej klasy liceum London High School wraz ze swoimi przyjaciółmi - Clarissą Magnus, Jasperem Hope oraz Nicholasem Bronsonem, z którym zaczyna się spotykać w tajemnicy. Jej problemy w szkole sp...