Rozdział 14

81 5 2
                                    

Do ferii został ostatni dzień a bardziej godziny, przed wyjazdem musieliśmy jeszcze posiedzieć w większości na nudnych lekcjach.
Pędziłem właśnie na ostatnią lekcję, którą były eliksiry.
Wychodziłem za rogu, gdy zderzyłem się z kimś, a tym kimś był Blaise, który również miał eliksiry, jednak kierował się w przeciwnym kierunku.

-Blaise co ty tu robisz lekcje, zaczęły się 15 minut temu?- zapytałem, stojąc naprzeciw chłopaka.

-Właśnie ciebie szukałem, Snape się zdenerwował, że cię nie ma, więc wysłał mnie, by cię odnaleźć.

-To ma sens- odpowiedziałem i ruszyliśmy w kierunku sali eliksirów.

-Ron może wpadniesz do mnie na parę dni w ferie?- zapytał, a ja byłem zdziwiony, dlaczego chciałbym, do niego przyszedł.

-Dlaczego?

-No wiesz moja mama, jedzie w góry z przyjaciółkami, a ja będę mieć wolny dom i myślałem, że może chciałbyś spędzić ze mną czas.- oznajmił, a mi wydało się to logiczne, w końcu może chciał odpokutować swoje winy, a propozycja była dla mnie kusząca, ponieważ dalej coś czułem do Blaise'a i jeśli naprawdę chciałbym, mu wybaczył, to byłem skłonny to zrobić, nawet jeśli miałby złamać moje serce po raz drugi.

-Spoko mogę wpaść na parę dni, ciocia Lily na pewno się zgodzi. Od incydentu w wigilie mieszkałem u Potterów i jest mi tam naprawdę dobrze, przerobili nawet pusty pokój, bym nie musiał spać na podłodze w pokoju Harry’ego.

-Wyśle ci sowę, gdy będziesz już mógł przyjechać- oznajmił z uśmiechem na twarzy, który sprawił, że również się uśmiechnąłem.
Do sali weszliśmy grubo po czasie, bo minęło już około 20 minut.

-Witam pana Weasley mam nadzieje, że w dzień oddawania projektu zjawi się pan wcześniej- powiedział surowo profesor, a ja wraz z Blaise’em zajęliśmy miejsca w ławce.
Snape był ewidentnie w dobrym humorze, ponieważ nie kazał mi zostać po lekcji ani nie odjął mi punktów, co było dość podejrzane, jednak nie miałem zbytnio czasu na rozmyślanie tego, ponieważ lekcja wciąż trwała.
Na lekcji byłem myślami gdzie indziej, ponieważ, zamiast się nią zajmować, myślałem o zaproszeniu Zabini'ego.
Lekcja, jednak szybko dobiegła końca, a ja popędziłem do swojego pokoju, by się spakować, oczywiście zapomniałem, spakować się wczoraj więc musiałem biec do pokoju jakby gonił mnie rozwścieczony Snape.
Na moje głupie szczęście nie musiałem dużo pakować, więc zajęło mi to około pół godziny.

-Ron nie uwierzysz, jak ci powiem- oznajmił Harry, wchodząc do pokoju.

-Nie wiem, w co, ale już się boję- powiedziałem, znając teorie i pomysły mojego przyjaciela, czasem nawet zastanawiałem się, dlaczego jeszcze jesteśmy przyjaciółmi, patrząc na jego pomysły.

-Snape i inni nauczyciele coś wymyślili i myślę, że jesteś w to zamieszany- oznajmił, dumny z siebie, a ja nie wiedziałem, czy się śmiać, czy płakać wybrałem śmiech, gdy się uspokoiłem po moim małym wybuchu, powiedziałem.

-Harry nie wiem co Malfoy z tobą zrobił, ale nie choć do niego na noc, bo coś ci się w głowie miesza nauczyciele? Spisek?

-Jeszcze wspomnisz moje słowa- powiedział, po czym zabraliśmy nasze rzeczy, by zejść z nimi do wyjścia.
Staliśmy przed głównym wyjściem, czekając, aż nas wypuszczą.
Nagle zauważyłem Blaise'a, który do mnie podbiegł.

-Ron zapomniałeś bluzy z mojego pokoju- oznajmił, podając złożoną bluzę, nie przypominałem sobie, bym zostawił bluzę w jego pokoju, choć mogło to być jeszcze przed świętami.

-Dziękuję.

-Do zobaczenia w pociągu.- pożegnał się, odbiegając. Rozłożyłem zwiniętą bluzę, by zobaczyć czy rzeczywiście jest moja, okazało się, że nie jest, a w dodatku pachniała perfumami Blaise'a, wszędzie rozpoznam ten zapach, a w dodatku w kieszeni znalazłem paczkę papierosów, które czasem popalał. Od razu wyrzuciłem je do śmietnika.

Time skip 17.23

Siedzieliśmy w pociągu, nasza droga dopiero się rozpoczęła, więc robiliśmy wszystko by umilić sobie czas.

-Blaise zaprosił mnie do siebie.- powiedziałem, przerywając cisze.

-Uuu uuu coś się szykuje- oznajmił Seamus.

-Niby co?- zapytałem, odrywając oczy od szyby.

-No nie powiesz mi, że zaprosił cię tak o.- powiedział Seamus dalej drążąc temat.- nie udało ci się z Lavender, z Hermioną wiec jak to mówią do trzech razy sztuka.
W końcu zrozumiałem, o co chodzi Seamusowi i musiałem to rozchodzić, więc wyszedłem z naszego przedziału.
Jakiś czas później znalazłem się w tym samym korytarzu co ostatnio i oczywiście znalazłem Blaise'a palącego przy uchylonym oknie.

-Ile razy mam ci mówić byś nie palił?- zapytałem, przez co Blaise prawie upuścił palącego się papierosa.- jak musisz czymś zająć usta, to żuj gumę, ewentualnie możesz mnie pocałować, to zawsze lepsze niż palenie.

-Czy to ma być jakaś sugestia?- zapytał, wyrzucając zgaszonego papierosa przez okno.

-Może tak, może nie.- podszedłem do niego z uśmiechem na twarzy.

-Masz na sobie moją bluzę- powiedział, wskazując na bluzę, którą dał mi wcześniej.

-Tak, a teraz zamknij oczy i daj mi paczkę papierosów, wiem, że ją masz.- zrobił tak jak go, poprosiłem, choć posłał mi pytające spojrzenie. Gdy miałem już paczkę w dłoni, a Blaise zamknięte oczy, otworzyłem okno szerzej i wyrzuciłem papierosy.

-Czy ty właśnie wyrzuciłeś moją, ostatnią paczkę?- zapytał, mimo że znał, odpowiedź.

-Może...

-Wcześniej powiedziałeś, że jeśli muszę mieć coś w ustach, to mogę cię pocałować prawda?- nie wiedziałem, do czego to zmierza, mimo to przytaknąłem na tak -W takim razie mogę zrobić to.
Pociągnął mnie za bluzę do pocałunku, nie spieszył się i był bardzo delikatny jak na niego czyżby ktoś podmienił Zabini'ego?
Po kilku minutach odsunęliśmy się od siebie i rozeszliśmy do naszych przedziałów.
Gdy wróciłem, chłopaki zauważyli, że jestem czerwony, jednak nic nie powiedzieli.
W końcu po około godzinie dojechaliśmy.
Zabraliśmy bagaże i wraz z Harrym szukaliśmy jego rodziców, gdy w oddali zauważyłem moich rodziców, matka patrzyła się na mnie, jakby chciała mnie zabić, za to ojciec rozmawiał z moją siostrą, już szła w moim kierunku, gdy rodzice Harry’ego się znaleźli i szybko wyszliśmy. Cieszyłem się, że nie zdążyła podejść, teraz nie mogła mnie już skrzywdzić.
Sowę od Blaise'a dostałem jeszcze dziś, napisał, że mogę przyjąć do niego we wtorek, ponieważ jego mama jedzie w poniedziałek wieczorem, na szczęście mieliśmy plan, by wybrać się całą grupą do kina.

~---------~
Hej mam nadzieję, że się spodoba.

W końcu doczekałam się ferii, rozdział miał być w sobotę, ale musiałam sie wyspać po całym tygodniu. Współczuje osobą, które ferie mają już za sobą.

Jeśli komuś by się spodobało to, zapraszam do innych książek na moim profilu.

Jeśli ktoś miałby jakieś sugestie niech, do mnie napiszę lub w komentarzu.

Z góry dziękuje za przeczytanie ♡♡♡.

Nie zapomnij mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz