Rozdział 3

118 6 0
                                    

Wtorkowy dzień zacząłem dość przyjemnie, bo pobudką od krzywołapa dotykającego mnie łapką, futrzak lubił przechodzić z pokoju Hermiony do mojego, nie miałem zwierząt oprócz Errola więc cieszyłem się każdą chwilą z krzywołapem.
Pogłaskałem go po główce, po czym sprawdziłem godzinę na zegarku była 6.29, a zajęcia rozpoczynałem dziś dopiero o 8, więc miałem sporo czasu, by się ogarnąć, jednak zanim poszedłem to zrobić przytuliłem krzywołapa i pocałowałem go w rudą główkę, po, mimo że przy Hermionie udawałem, że nie lubię jej kota, to w rzeczywistości go lubiłem. 
Kiedy się ubrałem i ogarnąłem, by wyglądać jak człowiek nie troll, zdałem sobie sprawę, że odkąd wstałem, byłem sam w pokoju gdzie nawet jak chłopaki wieczorem, wychodzili to rano byli w pokoju. 

-Krzywołap nie widziałeś chłopaków?- zapytałem, mimo że nie mogłem dostać odpowiedzi na zadane pytanie, kot jednak miaukną i podszedł do mojej nogi, dotykając ją łapką.

-O nie tym razem nie będę cię nosił, masz swoje łapki, musisz sobie radzić- oznajmiłem kotu, po czym i tak wyniosłem go z pokoju, by mógł wygrzać się przy kominku.
Wróciłem się, by zabrać jeszcze resztę rzeczy z pokoju i wyruszyłem do Wielkiej Sali.
Kiedy szedłem sobie korytarzem dogoniła mnie Hermiona więc resztę drogi szliśmy razem a moja przyjaciółka opowiadała mi o książce, którą ostatnio czytała.
Usiedliśmy przy stole Gryffindoru i zaczęliśmy jeść kanapki, rozmawiając przy tym o planie na dzisiejszy dzień.
Było dość spokojnie za spokojnie, zwłaszcza że zazwyczaj otaczała mnie grupa moich przyjaciół, którzy co jakiś czas musiała skakać sobie do gardeł lub żartować z Hermioną było zaś inaczej, jest spokojna i niekłuci się z nikim no, chyba że ktoś ja bardzo zdenerwuje, a wtedy współczuje głupoty.
Cisza jednak nie potrwała długo, ponieważ mój najlepszy przyjaciel Harry wbiegł jak by go rozwścieczona Hermiona goniła do sali i ledwo oddychając, przystanął obok mnie.

-Stary potrzebuje pomocy- powiedział, wciąż ciężko oddychając.

-Z czym Malfoy chce cię zgwałcić? Czy wkurzyłeś Snape'a?-zapytałem, próbując zachować kamienna twarz.

-Jeszcze nie i nie, ale potrzebuje cię, żeby coś sprawdzić- powiedział, w końcu biorąc głęboki wdech.

-Ech, mimo że nie wiem, co znów kombinujesz, ale ci po mogę- oznajmiłem, a Harry się ucieszył, wypijając duszkiem moją herbatę.

Pierwszymi zajęciami na dziś było wróżbiarstwo, wiec wraz z moim przyjacielem ruszyliśmy na lekcje wróżbiarstwa.
Pani Trelawney kazała nam wróżyć z fusów, oczywiście Harry zaczął wymyślać, jakiż to go straszliwy los spotka by nasza ulubiona nauczycielka zeszła na zawał.
Przyglądałem się swoim fusom, które przedstawiały serce, nie przejąłem się tym zbytnio w końcu przepowiednie Pani Trelawney sprawdzały się tak często, że nigdy.
Z okazji takiej, że trzy ostatnie lekcje miałem, odwołane poszedłem do dormitorium, by odłożyć zbędne podręczniki. Szedłem powoli, kiedy ktoś pociągnął mnie do pustej klasy.

-Zostaw mnie!- krzyczałem i próbowałem się wyrwać, jednak na moich ustach wylądowała ręką, bym się zamknął.

-Zamkniesz się w końcu?- Zapytał Zabini, kiedy przestałem się wyrywać.

-Co ci na mózg siadło, żeby mnie wciągać do pustej klasy, nie potrafisz jak człowiek podejść?- zapytałem zdenerwowany.

-Mniejsza o to, mam pytanie- powiedział, jakby nie wciągnął mnie do klasy i nie zatykał mojej buzi ręką

-Kiedy umawiamy się, żeby zacząć ten walony projekt?

-Czwartek ci pasuje?- zapytałem a Zabini pokiwał na tak -U mnie czy u ciebie- zadałem kolejne pytanie krzyżując ręce na klatce piersiowej

-U mnie załatwię byśmy, mieli spokój, tylko czekaj na mnie przy wejściu do lochów- oznajmił, po czym sobie poszedł, obiecuje, że przy pierwszej okazji uduszę tego człowieka.

Reszta lekcji była dość nudna, a plan Harry’ego mieliśmy zrealizować wieczorem, wiec mieliśmy sporo czasu, który zagospodarowała nam Hermiona każąc się nam uczyć do sprawdzianów.
Siedziałem w pokoju wraz z Hermioną,  Nevillem i Harrym oczywiście Seamus i Dean gdzieś zniknęli jednak nie przejmowaliśmy się tym zbytnio grając już piątą rundę szachów wraz z Nevillem.

-Oszukujesz- powiedział Nev, kiedy wygrałem kolejny raz.

-Nie po prostu jesteś zbyt przewidywalny- oznajmiłem przyjacielowi układając piąki.

-Muszę się zbierać do później- powiedział Nevill wychodząc z pokoju.
Harry skinął na mnie i pod niewidka ruszyliśmy za Nevillem.
Przemierzaliśmy wiele korytarzy Hogwartu aż w końcu trafiliśmy pod jedną z klas Harry wszedł do środka a ja natomiast pilnowałem by nikt nie szedł.
Było dość spokojnie do momentu jak usłyszałem stukot butów dochodzący z korytarza obok najciszej jak mogłem podszedłem tam by zobaczyć Zabini'ego, który patrolował korytarze, musiałem coś zrobić, by nas nie przyłapał, więc wbiegłem w niego, przewracając nas przy tym. Mój pomysł był dość głupi, ale skuteczny no powiedzmy, leżałem teraz na Zabinim który leżał na plecach.

-TY JESTEŚ NORMALNY WEASLEY?!- Wykrzyczał Zabini wystarczająco wkurzony by nie nakrył pozostałych.

-Sory spieszyłem się do pokoju wspólnego- wymyśliłem coś na szybko.

-Masz szczęście, że nas nie zabiłeś a teraz dopilnuje byś na pewno trafił do wieży Griffindoru- powiedział, spychając mnie z siebie, by wstać.
Harry mi się do końca życia nie odpłaci
W ciszy dotarliśmy do celu, naszej podróży a Ślizgon pożegnał mnie chłodnym wzrokiem.
Od razu jak wróciłem do siebie to położyłem się do łóżka nie czekając na przyjaciela.

~---------~
Hej mam nadzieję, że się spodoba.

W mojej szkole byłoby za spokojnie jak by czegoś, nie zrobili ewakuacja i zwolnienie z dwóch ostatnich lekcji, bo komuś zachciało się rozpylać jakieś dziadostwo dzięki, któremu 8 osób trafiło do szpitala.

Jeśli komuś by się spodobało to, zapraszam do innych książek na moim profilu.

Jeśli ktoś miałby jakieś sugestie niech, do mnie napiszę lub w komentarzu.

Z góry dziękuje za przeczytanie ♡♡♡.

Nie zapomnij mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz