Rozdział 7

153 20 5
                                    

Wybrałam numer Marco, przykładając słuchawkę do ucha. Po dwóch sygnałach, gdy usłyszałam jego głos, nie byłam w stanie się powstrzymać przed wytknięciem mu tego, co zrobił.

– Ładnie to tak rozdawać mój numer na prawo i lewo?

Marco zaśmiał się, gdy tylko zrozumiał, kto do niego zadzwonił. Przez chwilę mi nie odpowiadał, jakby nie do końca wiedział, czy jestem o to na niego zła, czy wręcz przeciwnie. Szczerze mówiąc, sama nie wiem, jak w rzeczywistości jest.

– Masz mi to za złe? – odparł w końcu, gdy w słuchawce usłyszałam skrzypnięcie fotela. Pewnie siedział w swoim biurze.

– Jeszcze nie wiem – moja odpowiedź byłą zgodna z prawdą. – Dzwonię, by zapytać się ciebie, co wiesz na jego temat. Nie zamierzam drugi raz popełnić tego samego błędu.

– Mel – westchnął. – Wiesz, że nie dałbym mu twojego numeru, gdyby nie był godzien zaufania. Znam go nie od dziś.

– A od kiedy? – nie darowałam sobie uszczypliwości. Jeszcze mi wszystko wyśpiewa.

– Nie odpuścisz, co?

– Nie. Informacja za informację. Ty mi powiesz wszystko, co wiesz na jego temat, a ja się podzielę tym, co wyciągnęłam od Adeli – dobrze wiedziałam, że na taką wymianę Marco przystanie z pocałowaniem ręki. W końcu to on stwierdził, że będę idealna do zeswatania tej dwójki.

– Udało ci się już coś z niej wyciągnąć? – zapytał zaskoczony. Ktoś tu mnie nie docenia...

– Nie tak szybko. Najpierw twoje informacje. Póki co mogę ci jedynie powiedzieć, że spędziłyśmy prawie cały dzień nad jeziorem, więc miałyśmy sporo czasu na pogaduszki. Chyba że Alberto ci już wszystko wyśpiewał, co?

– Nie rozmawiałem z nim dzisiaj – przyznał, a coś w jego głosie podpowiadało mi, że mówił prawdę. – No nic. Pierra znam od czasów, gdy ojciec zaczął zabierać mnie na te wszystkie bale charytatywne, licytacje i inne spotkania z ludźmi z biznesu. Jest dwa lata starszy ode mnie i póki co, nie zapowiada się, by przejął po ojcu interesy. Jest z reguły wysyłany wyłącznie w podróże zagraniczne i to tylko do tych partnerów, z którymi mają dobre relacje. Joseph, jego ojciec, jest dość konserwatywny i niezbyt dopuszcza Pierra do interesów. Nie wykluczone, że nie będzie chciał go posadzić na stołku szefa...

– Dlaczego? – musiał mieć dobre powody, by nie chcieć oddać interesów synowi.

– Mają odmienne poglądy. Poza tym Joseph nieco obawia się, że Pierre może zalegalizować większość interesów, a w konsekwencji pewnego dnia wyjść całkowicie z nielegalnej działalności. Jego ojcu to nie pasuje, bo jak twierdzi, zaprzepaściłby wtedy dorobek przodków. Wiesz, rozumiem go, w sensie Pierra. Ma własną firmę, która obraca miliardami, więc niepotrzebna mu jest niepewna i ryzykowna działalność. Poza tym jego rodzina już i tak utrzymuje się tylko z handlu samochodami. Ojciec jest paranoikiem, który wszędzie widział spisek, więc poodsuwał od siebie najważniejszych graczy. Z największych kontrahentów zostałem tylko ja i rodzina Sideris z Grecji. Ale oni teraz też mają swoje problemy, więc pewnie w najbliższym czasie również się wycofają. Wszystko tak naprawdę zależy od tego, czy poprą Venuttich. Wiesz, teraz zaczyna się robić nieco gorąco w Europie. Rzekłbym nawet, że szykują się nowe porządki.

– Jak bardzo gorąco? – po jego tonie nie mogłam zbyt wiele wywnioskować.

– Tak, że zastanawiam się nad wysłaniem mamy i Adeli gdzieś dalej. Ale jeszcze nie teraz – doprecyzował. – Najpierw muszę uporać się z Aurelią. Dzisiaj dała mi się nawet pocałować, a to już coś.

Serce Kobiety- Dodatek II do Serii Siła KobietOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz