Rozdział 9

153 19 8
                                    

Dzisiaj była sobota, jak zwykle czekałam w pokoju na telefon od Pierra, który tym razem spóźniał się już dobry kwadrans, co nigdy mu się nie zdarzało. Zastanawiałam się, czy przypadkiem nic mu się nie stało po drodze z pracy, bo jednak często podczas naszych rozmów wydawał się być zmęczony, albo nawet przemęczony.

– Mel? – Adela weszła do mojego pokoju bez pukania. – Co robisz?

Posłała mi pytające spojrzenie, bo siedziałam na fotelu tuż przy telefonie wyprostowana niczym struna. Przez trzy tygodnie nie powiedziałam nikomu o moich rozmowach z Pierrem, chociaż mogły się domyślać, że coś jest na rzeczy, gdy po śniadaniu znikałam na dobra godzinę w pokoju. Pewnie nie raz też stały pod drzwiami próbując podsłuchać z kim, a przede wszystkim, o czym rozmawiam. Mimo to jednak dzielnie powstrzymywały się od zadawania pytań. Może jest to po części zasługa Marco, który prawie codziennie rozmawia z ciocią, a może same coś wyczuły. Cholera wie.

– Nic – wzruszyłam ramionami, co tylko sprawiło, że brwi Adelaide uniosły się jeszcze wyżej.

– Nic? A mi się wydaje, że czekasz na coś, co? – chytry uśmieszek wstąpił na jej usta. – No pochwal się, z kim to tak romansujesz od tygodni?

– I tak pewnie wiesz – zmrużyłam oczy.

– Pierre Gauthier. Dobra partia – skwitowała. – Przynajmniej Marco tak twierdzi. A jak wiemy, mój brat nie ufa byle komu.

– I jak wiemy, twój brat ma język dłuższy niż...

– Nawet nie kończ. Nie chcę tego słyszeć – wzdrygnęła się z obrzydzeniem, zatykając uszy.

– No, i komu teraz w głowie niebieskie migdały, co? – prychnęłam na widok miny Adeli. – Jak sprawy z Albertem? Dałaś się wyciągnąć nad jeziorko? – poruszyłam znacząco brwiami.

Już wcześniej ciocia coś przebąkiwała, że ich wypady nad jeziorko to mogą się skończyć dość brzemiennie w skutkach. Mimo to kibicuje swojej córce z całych sił, udzielając drobnych wskazówek dla swojego przyszłego, mam nadzieję, zięcia. Adele, mimo że zgrywa dalej taką oporną na męskie zaloty, wręcz tryska radością, gdy tylko Alberto pojawia się w zasięgu jej wzroku.

Mam tylko nadzieję, że ja nie wyglądam identycznie, gdy tylko wychodzę z pokoju po skończonej rozmowie.

– Poszliśmy się tylko poopalać. No i porozmawiać. Tak szczerze.

Adelaide przysiadła na skraju mojego łóżka i widać było po niej, że chyba ma ochotę na dłuższą rozmowę. Mnie jednak dość spieszyło się do rozmowy z Pierrem. Stały się one moją codziennością, bez której już chyba nie potrafiłabym się odnaleźć na nowo. Nawet nie wiem kiedy, ten potrafiący mnie słuchać mężczyzna, stał się dla mnie pewnego rodzaju opoką. Potrafiłam cały dzień analizować naszą poranną rozmowę, odtwarzać ją w myślach raz po raz, by tylko nic mi nie umknęło.

– O czym?

– O nas, o przyszłości. Wiesz, że powiedział mi... W sensie twierdzi... No tak jakby wyczytałam to z jego postawy już wcześniej, ale nie miałam pewności, takiej stuprocentowej, że wiesz, no...

– No? – zabawnie wyglądała, plącząc się i wykręcając sobie przy tym palce. Doskonale wiedziałam, co chce mi przekazać, prawdę mówiąc ślepy by tego nie zauważył.

– No, że on do mnie czuje coś więcej.

– Niż wakacyjny seks? – uśmiech błąkał się po moich ustach na widok rumianych policzków kuzynki. Tak łatwo można ją było speszyć... Mnie z resztą też, nie raz paliłam buraka przy rozmowie z Pierrem.

Serce Kobiety- Dodatek II do Serii Siła KobietOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz