IV. 𝔉𝔞𝔳𝔬𝔯𝔦𝔱𝔢

411 52 5
                                    

W środku nocy brunet zszedł ponownie na sam dół i otworzył jedyny pokój, który w tym domu był niedostępny dla innych. Zapalił światło, na co ku jego zadowoleniu odpowiedziała lekka reakcja chłopaka w postaci zmarszczenia brwi w bólu. Teraz słyszał wyraźnie stukot jego serca, który nie mógł skłamać naprawdę mu się podobał. Niestety jego śliczna melodia będzie musiała się skończyć. Zastanawiał się jedynie, ile ten śmiertelnik wytrzyma przy jego pożywianiu się. Nie miał on pojęcia, jak kompletnie zmysły wampira wariowały na zapach i smak jego krwi, a Hyunjin doskonale miał tego świadomość. Nie planował tłumaczyć niczego mniejszemu. Przecież i tak tu miał zginąć, to po co się męczyć. Nie zależało mu na osobie, a tym co płynie w jej żyłach i sprawia, że wszystko wokół przestaje się liczyć.

Identycznie jak za dnia objął go szczelnie ramionami i przyjrzał się poprzedniemu ugryzieniu. Przez zakrzepłą krew ciężko było mu dostrzec w jakim jest stanie, ale szybko zorientował się, że nie ma to znaczenia. Nie czuł krzty współczucia wobec blondyna. Nie miał poczucia winy. Tak już działał ich świat. Wampiry są wyżej od ludzi, ludzie są po to by mogli istnieć. Dla Hwanga nie było niczym poza najzdrowszym dla nich pokarmem. Dokładnie pokazywał to w tym momencie Lee, który zbyt słaby nie wiedział w ogóle co się dzieje i gdzie się znajduje.

Czując jednak przeraźliwy ból między szyją, a obojczykiem zawył z cierpienia, jakie przeżywał. Początkowo chciał wyrwać się z uchwytu, który czuł na swoim ciele, lecz mięśnie odmawiały mu posłuszeństwa. W uszach nie słyszał nic poza piskiem i własnym oddechem. Miał trudności z pobraniem tlenu, tak strasznie chciało mu się pić. Miał wrażenie, że znów zapada w sen, gdzie spada wciąż w bezcenną otchłań i nie jest w stanie wydostać się z tego koszmaru. Czy na tym polegało umieranie z ręki wampira? Wszyscy jego poprzednicy odczuwali dokładnie to samo? Nad każdym ich oprawca pastwił się, jak nad nim i powoli pozbawiał go życia? Nie dał rady utrzymać się przy świadomości. Nawet te myśli nie pomogły. Tak, jak mówił swoim rodzicom, z nadprzyrodzonymi nie da się walczyć.

- Proszę...nie - wyrzucił na ostatnim tchu zanim odpłynął całkowicie.

W tamtej sekundzie brunet opamiętał się i zaprzestał dalszego picia. Blondyn był za delikatny, by traktować go tak brutalnie. Takie stwierdzenie było niecodzienne. Musiał nieco przystopować, pragnąc mieć go na dłużej. Zaśmiał się z nutką ulgi, że miał on siłę się odezwać. Mało brakło i już byłoby po nim. Kiedy przejechał językiem po świeżej ranie nagle zakuł się na coś, co go oparzyło. Dopiero teraz zobaczył wisiorek chłopaka zrobiony z wysokiej jakości metalu. Prychnął widząc też kolczyki. Ujął jego bladą dłoń, by zbadać również ją. Przełknął resztki krwi nagromadzonej w ustach zauważając, jak bardzo ręka człowieka pasowała do tej jego. Odrzucił ją prędko na bok pozbywając się natrętnych myśli. Nie mógł skupiać się na tak bezsensownej istocie, która w ciągu doby prawdopodobnie będzie martwa.

Dlaczego więc coś trzymało go przy piegusku i nie pozwalało wstać? Zahaczył lekko palcami o swoje dzieła na tej pięknej skórze, po czym zmusił się jednak do zostawienia ofiary samej. W salonie natrafił na Lee, który patrzył na niego oczekująco. Oczywiście, że słyszał doskonale co działo się kilka ścian obok i nie musiał się wysłać, żeby o tym mówić.

- To nie w twoim stylu tak kogoś torturować. Jesteś okropny, nawet jak na wampira, wiesz?

- Uratowałem mu wcześniej życie. Należy mi się rekompensata, a co innego on mógłby mi zaoferować? Jest zwyczajnym śmiertelnikiem - odgryzł się.

- Musisz mi powiedzieć czy chcesz by dalej żył czy umarł za kilka minut - oznajmił.

- Co to za pytanie?

- Słyszę jego serce i to jak spowalnia. Znam się na tym i wiem, że nie zregeneruje się samodzielnie. Jest za słaby. Upij z niego jeszcze dużego łyka i nie męcz albo pozwól mi go zobaczyć i pomóc. Nie ma opcji pomiędzy.

𝓑𝓵𝓸𝓸𝓭𝔂 𝓡𝓲𝓷𝓰 𝓐𝓷𝓭 𝓢𝓲𝓵𝓿𝓮𝓻 𝓟𝓻𝓸𝓶𝓲𝓼𝓮  ~Hyunlix~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz