Xera: i co teraz?
Shaley: boję się!
Zack: spokojnie, spróbujemy go albo wykiwać, albo go przeczekać!
Xera: TO?! TO JEST TWÓJ PLAN!?
Zack: nie potrafię myśleć pod presją!
Nagle, zaraz obok nich, trafia laser z paszczy maszyny.
Zack: DOBRA! ŻADNEGO CZEKANIA! wy biegnijcie na południe, ja lecę na północ!
Shaley: ty znowu solo?
Zack: Słuchajcie mnie uważnie, to coś chce mnie, musimy się spie- A UWAGA! *używa Chackry aby uniknąć nagłego strzału* kurka... w każdym razie, rozumiecie plan?
Xera: tak, do dzieła!
Zack: dobra... raz... dwa...
kolejny pocisk trafia niedaleko nich
Zack: TRZY!
Zack zaczyna biec na północ a Xera wraz z Shaley uciekają na południe kiedy wielka, robalowata maszyna leci za Zackiem.
Zack: miałem rację! *przyspiesza*.
Zack biegnie dalej próbując nie uciec maszynie aby móc natrafić na szansę na dostanie się na głowę, po chwili, zobaczył wysoką wierzę, więc skręcił w jej stronę.
Zack: lecimy! *wbiega na wierzę a jak maszyna się ustawiła, wskoczył jej na głowę* NO TO JEAZDA!!!
Zack trzymał się najlepiej jak mógł, ale nie wiele mu to dawało, maszyna zaczęła się wywijać na wszystkie strony, w końcu, Zacka wyrzuciło wgórę, a maszyna użyłą ogona do walnięcia w niego i wyrzucenie go w ziemię, gdzie przy lądowaniu mocno oberwał.
Zack: ech... cholera...
Maszyna nagle zniknęła.
Zack: niech tego giganta szlag trafi... *wstaje i kulejąc idzie ślepo przed siebie mając nadzieję że natrafi na Xerę i Shaley* eh... XERA! SHALEY! szlag... gdzie one są?
Po chwili chodzenia po pustynnych pustkowiach, udało mu się dojść do oazy w której miał z Xerą i Shaley siedzibę, gdzie usiadłaby zbadać swoją kostkę, kiedy nagle...
Xera: ZACK! *podbiega do niego z Shaley* Zack, Bogom dzięki że cię znalazłyśmy! Bałam się że już po tobie!
Shaley: jesteś cały?
Zack: chyba... tylko stłuczenie, zagoi się...
Xera: będę z tobą szczera Zack, zadziwiasz mnie, widziałam jak mocno oberwałeś przy lądowaniu, ale kiedy Shaley i ja poszłyśmy cię znaleźć, nie było cię w kraterze który powstał po tym jak wylądowałeś.
Zack: heh... najszybszy lis jaki żył *śmieje się ale zostaje to zatrzymane przez ból* ah...
Shaley: lepiej żebyś odpoczął, nie jesteś w najlepszym stanie...
Zack: to to wiem... *jego ręka delikatnie podświetla się na czerwono* agh... i do tego to coś...
Xera: fakt... uważam że rozsądnie będzie zostać w obozie na resztę dnia i jutro zobaczyć czy uda nam się kontynuować naszą misję.
Shaley: nie chcę tchórzyć, ale Xera ma rację, nie mamy innego wyboru.
Zack: ech, więc ustalone... *wstaje i z trudem dochodzi do swojego śpiwora* za niedługo zachód...
Xera: *przytakuje Zackowi* Shaley, lepiej ty też idź spać, ja będę trzymałą wartę.
Shaley: okej...
Nagle słychać pipczenie.
Zack: chwila, rękawica coś nadaje *sprawdza o co chodzi i podnosi brwi* dziwczyny, mamy trop!
Xera: o co chodzi?
Zack: patrzcie na to! *czyta co jest napisane na holo-ekranie* "Smok" hmm... ciekawa nazwa dla tamtego giganta, i z tego co widać, jest znacznie bardziej agresywny niż Tytan, czarno to widzę...
Shaley: ja też... ale nie czas na to.
Zack: fakt, jutro rano czeka nas ciężki dzień, dobranoc.
Xera: śpijcie dobrze...
Zack i Shaley poszli spać a Xera trzymała wartę.
CZYTASZ
Furry Warriors: #8 Zakazane lądy
Abenteuerta książka opowiada o przygodach Zacka zaraz po wydarzeniach z "Furry Warriors: #7 Zemsta upadłej", mam nadzieję że się spodoba.