wypadek

861 24 32
                                    

POV: Hailie

Wstałam jak co dzień rano. Była sobota więc wstałam o dziesiątej rano. Podeszłam do szafy, wyciągnęłam z niej czarne spodnie cargo i do tego białą koszulkę. Wzięłam ubranie i poszłam wziąć prysznic. Po odświeżeniu, nałożyłam trochę korektora pod oczy, abym nie wyglądała jak zombi. Poszłam do kuchni na śniadanie. Na stole leżała kartka, podniosłam ją i przeczytałam.


Dzień dobry córeczko. Mam nadzieję, że się wyspałaś. Babcia źle się poczuła i zabrałam ją do szpitala. Powinnam wrócić do rana.

                                                                                                                                                  Buziaczki mama!

Odłożyłam kartkę, podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej mleko. Wzięłam miskę, płatki i zalałam je mlekiem.  Kiedy myłam miskę, po domu rozległ się dzwonek. Poszłam otworzyć drzwi. Za nimi słała policjantka, policjant i jakaś kobieta.

- Dzień dobry. - Przywitała się miło policjantka. - Panna Hailie Monet? - Zapytała.

- Dzień dobry. Tak to ja. Czy coś się stało?

- Twoja mama i babcia zgineły w wypadku samochodowym. Masz pięciu starszych braci. Najstarszy z nich, Vincent Monet, zostanie twoim opiekunem prawnym. Ma przyjechać za dziesięć minut. - Poinformował mnie policjant. Po czym zapytał. - Czy możemy wejść?

- Zapraszam. - W oczach miałam łzy, ale nie pozwoliłam im spłynąć.

We czwórkę weszliśmy do środka. Przeszliśmy do salonu. W moich oczach było bardzo dużo łez lecz nie pozwalałam im spłynąć. Moja mama zawsze mówiła ,, Co by się nie działo, ty musisz być silna, a płacz to oznaka słabości." Wtedy do mieszkania weszło dwóch mężczyzn. Oboje byli ubrani w garnitury. Jeden miał za żelowane, brązowe włosy do tyłu, lodowaty wzrok i prezentował się elegancko. Zaś drugi miał rozczochrane, blond włosy, ciepły wzrok i wyglądał trochę młodziej. Wywnioskowałam, że ten zimny to Vincent. Vince usiadł koło mnie i chyba nie chciał się za bardzo zbliżać, bo usiadł kilka centymetrów dalej. ja przybliżyłam się do niego i przytuliłam.

POV: Vincent

Hailie mnie przytuliła. Z początku się spiąłem, bo nie spodziewałem się, że tak szybko nam zaufa. Mój młodszy brat patrzył na nas z lekkim uśmiechem.

- Cześć Vince. - Powiedziała moja młodsza siostra, a ja się zaskoczyłem.

- Skąd mnie znasz? - Zapytałem.

- Policjant powiedział mi, że najstarszy z was nazywa się Vincent i będzie moim opiekunek prawnym. A ty wyglądasz na starszego i wiecznie zapracowanego, bo nigdy nie widziałam cię w strefię VIP na koncercie. - Odpowiedziała. Potem odsunęła się, wyjęła telefon i coś wyszukała. Gdy pokazała mi ekran, było tam jej zdjęcie i obok napis ,, Słynna piosenkarka! Hailie Monet!" Potem pokazała ten artykuł Willowi.

- Czekaj. Ty jesteś Will. A tu nie ma Dylana, Shane i Tonego? - zapytała, a mnie totalnie zamurowało. - Oni są na każdym moim koncercie.

- Tak. Ja jestem Will. A w domu zostali bliźniacy i Dylan. Pomóc ci się spakować? - Zapytał mój młodszy brat.

- Nie trzeba. Ale możesz ze mną pójść. - Hailie wstała i przeszła do jakiegoś pokoju, a za nią wyszedł Will. Trochę zacząłem mu zazdrościć.

POV: Will

Przeszedłem z malutką do innego pokoju. Ona z szafy wyciągnęła dwie walizki i zaczęła się pakować. Ja składałem i podawałem  jej ubrania. Po spakowaniu połowy pierwszej walizki, ona wstała i puściła playlistę swoich piosenek. Resztę jej ubrań pakowaliśmy śpiewając sobie i się śmiejąc. Całość zajęła nam do wieczora. Wtedy o futrynę drzwi oparł się mój starszy brat. 

Rodzina Monet Piosenka ( moja wersja)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz