pilot

138 8 3
                                    

-Sir, od kiedy jednostka 99 ma oficjalnego dowódcę? - zapytał Rex, mając nieco przytłumiony głos przez swój kask. Stojący obok niego generał Skywalker wzruszył ramionami w odpowiedzi, mając skrzyżowane ręce na piersi. Anakin sam musiał przyznać, że szczerze go to ciekawiło. W końcu słynny skład Parszywej Zgrai był co prawda dosyć wybuchową mieszanką, ale żołnierze nie potrzebowali nad sobą nikogo poza sierżantem Hunterem. W końcu mieli od zawsze stuprocentową skuteczność na misjach, chociaż metody nieco niekonwencjonalne. Ale mimo to przyczepić się nie było do czego.

-Wie coś generał na temat tego dowódcy? - zapytał ponownie Rex, poprawiając swoje wojskowe rękawice. Klon najwidoczniej nie miał zamiaru odpuścić w pytaniach, w końcu w aktualnej jednostce 99 przebywał jego stary kompan - Echo. Może i mężczyzna nie był wylewny w emocjach, jak to mają zaprogramowane żołnierze Republiki, ale dało się wyczuć jego zmartwienie i troskę.

-Niewiele. - pokręcił głową Anakin, przez co jego brązowe kosmyki włosów wpadły mu nieco na twarz i podłużną bliznę ciągnącą się od połowy czoła do policzka. —Tylko tyle, że jest to użytkownik mocy. - dodał po chwili, rozglądając się leniwym wzrokiem po hangarze krążownika. Klony szybkim krokiem biegały od jednej kanonierki do drugiej, co chwila się nawołując.

-Użytkownik mocy? Co to znaczy? To nie Jedi? - zapytał szczerze zdziwiony Rex. Przekrzywił w zaciekawieniu głowę, przez co hełm z niebieskimi wzorami na kształt jastrzębich oczu lekko poleciał mu w bok. Chociaż przez prostokątną, czarną szybkę Anakin nie mógł dostrzec najmniejszego fragmentu jego twarzy to czuł wbijający się w niego wzrok.

-Wiem tyle co ty. Mistrz Windu nigdy nie był zbyt wylewny w przydatnych informacjach. - odparł ironicznie Skywalker. Rex kiwnął głową, nie zadając już więcej pytań. Chociaż klon na pierwszy rzut oka był zawodowo opanowany i pełen lodowatego spokoju to Anakin wyczuwał mocą szybkie bicie jego serca oraz stres napinający mięśnie jego ciała. Zresztą gdy CT-7567 wpadał w nerwy to nieco więcej gestykulował przy mówieniu, a w bezruchu zawsze przytupywał stopą o podłoże. Skywalker doskonale znał swoich żołnierzy, a zwłaszcza tych najlepszych - a Kapitan Rex był dla niego jedną z najbardziej zaufanych osób. Drugiego tak lojalnego i zdolnego klona nie sposób było znaleźć w galaktyce. Stąd też po wielu misjach łatwo odgadywał, gdy mężczyznę coś gryzło lub niepokoiło.

-Za chwilę powinni przylecieć, nie martw się. - uspokoił towarzysza, kładąc dłoń na jego ramieniu w biało-niebieskiej zbroi. —Sprawdź jak idą przygotowania do ataku na Idaaq. Wszystkie maszyny kroczące mają być dobrze naoliwione, to pustynna planeta, więc piasek będzie wpadał w najdrobniejsze elementy. - dodał, na co Rex stanął na baczność i zasalutował wypracowanym przez wszystkie lata ruchem.

-Tak jest, sir! - powiedział, po czym odwrócił się napięcie i zaczął przechadzać się pomiędzy swoim batalionem, sprawdzając po kolei zaopatrzenie, broń, stan maszyn i kanonierek. Jak zwykle robił wszystko z żołnierską dokładnością, ale i z ciepłem odnosił się do swoich ludzi. Znał dobrze swoich braci, w końcu wszyscy byli podobni, więc wiedział którzy z nich zawsze się stresują przed akcjami i potrzebują nawet krótkiego, dobrego słowa na uspokojenie. Rex nie był nigdy wylewny, wydawał się na pierwszy rzut oka szorstki i chłodny, ale we wnętrzu trzymał wiele pozytywnych emocji.

Mimo, że kapitan próbował się skupić na swoim zadaniu to z tyłu głowy wciąż krzątały się mu myśli niepewności - czy z Echo wszystko dobrze? Miał nadzieję, że jego dawny towarzysz broni odnalazł się w jednostce 99. Nie widział swego brata od ponad pół roku, w tym czasie mógł się bardzo zmienić - zwłaszcza zadając się z tak nietypowymi klonami ze słynnej Parszywej Zgrai. Dodatkowo zastanawiał się kim jest ten "użytkownik mocy". To dosyć dziwne posunięcie ze strony Republiki i Rady Jedi by dawać kogoś tak tajemniczego na dowódcę jednego z najlepszych oddziałów.

Two Blasters || THE BAD BATCHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz