BAZA NA 50°80'

74 6 5
                                    

-Vai, ty to nazywasz naprawą? To wolna fuszerka! - zawołał niezadowolony Echo, sprawdzając niezbyt składnie załatany bak paliwa. Stojący obok niego Tech pokiwał głową.

-Jestem w podziwie, że w ogóle podziałało. Ty to na ślinę sklejałaś?
-Na nadzieję. - odparła ironicznie Vai, chowając się w cieniu statku i wachlując kapeluszem. Hunter skrzyżował ręce i ciężko westchnął, patrząc ukosem na dziewczynę.

-Najważniejsze, że doleciałaś i wygraliśmy pierwszą bitwę. Za kilka dni ponowimy atak, gdy generał Skywalker obmyśli następne ruchy. - powiedział, po czym obrócił głowę w stronę ich zmodyfikowanego statku bojowego, którego rampa była opuszczona. —CROSSHAIR PRZYNIEŚ SKRZYNKĘ Z NARZĘDZIAMI, TRZEBA OD NOWA ZAŁATAĆ BAK! - wykrzyknął. I bez widoku na ponurego klona wiedział, że ten właśnie przewrócił w zirytowaniu oczami i burknął kilka nieprzychylnych słów pod nosem.

Jednostka 99 była specyficzna nie tylko ze względu na modyfikacje każdego z żołnierzy, ale i również na relacje między nimi. Każdy z nich był inny i to w takich skrajnościach, że cudem było iż się jeszcze nie pozabijali.

Wrecker miał wybuchowy temperament, a ilością szarych komórek nie grzeszył. Tech zawsze zachowywał stalowy spokój i opanowanie, choć czasem irytował się na innych, przez co z jego ust niejednokrotnie padały ironiczne uwagi. Crosshair… no cóż, Crosshair duszą towarzystwa by nie został, raczej mu bliżej było do duszy jakiejś mściwej poczwary. Hunter z racji chłodnego opanowania i ogromnych pokładów odpowiedzialności próbował sił jako lider drużyny, co jak na razie wychodziło mu z pozytywnym wynikiem. Echo zaś który dołączył do nich lekko ponad pół roku temu miał na tyle dobre podejście, które można było określić "otaczają mnie idioci i akceptuję tą rzeczywistość", więc naprawdę nieźle sobie radził.

Jednak największym fenomenem w drużynie okazała się Vanya - która po ustanowieniu jej dowódcą jednostki 99 przez Radę Jedi, szybko i bez problemu się zadomowiła. Żyła jak gdyby we własnym świecie w którym wojna była jakimś małym aspektem, który nie mógł zmienić jej dziecięcej osobowości. Vai była całkowicie inna od wszystkich Jedi, a jednocześnie nie przynależała do zwykłych cywili Republiki. Była jedyna w swoim rodzaju, określana przez większość osób tytułem dziwaka i z tego też pewnie powodu zadomowiła się wśród specyficznych klonów. Może i Parszywa Zgraja nie miała zielonego pojęcia co siedzi w głowie dziewczyny, skąd u niej ten brak odpowiedzialności, ale jednak stała się rodziną. A w końcu rodziny się nie wybiera, tylko akceptuje.

-Przypomnijcie mi łaskawie, dlaczego zawsze naprawiamy jej statek, a moja prycza wciąż się rozlatuje? - burknął Crosshair, żując w ustach drewnianą wykałaczkę. Podrzucił Techowi skrzynkę z narzędziami.

-Bo w przeciwieństwie do Vai ty potrafisz rozróżniać śrubokręt płaski od krzyżaka. - odparł Echo.
-To miało być wymowne? - mruknęła dziewczyna, podnosząc jedną brew do góry.
-Prawdziwe.

Ze statku bojowego wyszedł Wrecker, mrużąc oczy od bezlitosnego słońca.

-Usmażę się tutaj! - warknął. —Klimatyzacja pobiera powietrze z zewnątrz, mamy w środku jak w piekarniku! - dodał, próbując nieco poluzować swoją zbroję.
-Wszystkim jest gorąco, nic na to nie poradzimy. - odparł Hunter.
-Mogę ci pożyczyć swój krem z filtrem, bo już masz całą głowę czerwoną. - zaproponowała Vanya, wskazując na łysą czaszkę Wreckera. Ten dotknął czubka swojej głowy, by po chwili cicho syknąć.

-Mógłbym na niej jajko usmażyć. - westchnął, po czym z niechęcią nałożył hełm.
-Lepiej żebyś nie wychodziła na słońce, bo po kilku minutach będziesz przypominać raka. - odparł Tech, patrząc na dziewczynę schowaną w cieniu. Chociaż większość ciała miała przykrytą czarnym płaszczem to jej biała skóra na dłoniach już była wyschnięta.

Two Blasters || THE BAD BATCHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz