Jasne promienie słońca wpadały przez otwarty balkon i świeciły prosto w oczy Taehyunga, który właśnie się obudził. Zamrugał kilka razy, po czym usiadł na łóżku. W świetle dnia pokój wyglądał jeszcze bardziej imponująco. Wstał powoli z łóżka i wyszedł na balkon, z którego zauważył całkiem spore jezioro otoczone drzewami. W wodzie odbijały się promienie słoneczne, a we włosach poczuł przyjemny powiew wiatru.Jeongguk odkąd wstał musiał się wyżyć. Wspomnienia z poprzedniego dnia buzowały w nim razem z pozostałościami alkoholu po nocnym piciu z Namjoonem. Uderzał silnie w worek treningowy, próbując wyrzucić z głowy myśli o niebezpieczeństwie, które cały czas czaiło się na Tae. Czuł się odpowiedzialny za atak w jego posiadłości, za to że blondyn miał zranione ramię, że był aż tak przestraszony. Gdyby nie nieuchwytność Vincenzo już dawno sam by się z nimi rozprawił.
Opadł na ławkę obok worka i przeczesał spocone włosy. Oparł przedramiona na kolanach, by uspokoić oddech i spuścił głowę.
— Kurwa pierdolona mać — warknął. — No ja pierdolę...
Westchnął ciężko, wstał i podszedł do drzwi sali treningowej. Wyszedł na miękką trawę i spojrzał w czyste niebo. Wyciągnął telefon z kieszeni i wybrał numer.
— Halo? Min? Musimy porozmawiać.
Taehyung siedział w kuchni wsuwając smażony ryż zrobiony przez Seokjina i gapiąc się na telefon, który od rana kilka razy zawibrował. Bał się spojrzeć na powiadomienia, bojąc się, że znów natknie się na groźby i jakieś przerażające zdjęcia.
— Zostało coś jeszcze? — usłyszał niski, zachrypnięty głos.
Stał obok niego spocony Jeon i wpatrywał się w niego pytającym spojrzeniem. Blondyn skinął głową i wskazał na patelnię za sobą. Młodszy bez słowa wyjął łyżkę i zaczął jeść wszystko, co zostało prosto z patelni.
— Gguk... — zaczął Taehyung. — Mógłbyś coś dla mnie zrobić?
— O co chodzi?
— Od rana przychodzą mi powiadomienia, ale boję się sprawdzić i—
— Pewnie — przerwał mu, odkładając patelnię i wziął telefon do ręki. Przejrzał powiadomienia i podał mu urządzenie. — To Jimin i asystent twojego ojca, wszystko jest w porządku.
Taehyung wziął od niego telefon z wdzięcznym uśmiechem i zaczął przeglądać wiadomości od przyjaciela.
Jiminnie:
TAE O CO CHODZI JAKI GANG?? 9:12
Jiminnie:
CZEMU MI NIE POWIEDZIAŁEŚ, ŻE DOSTAJESZ GROŹBY? CHOLERA JASNA, TAEHYUNG 9:15
Jiminnie:
Tae odpisz, zaczynam się martwić. 9:41
Jiminnie:
KURWA MAĆ MINĘŁY PONAD DWIE GODZINY CO SIĘ Z TOBĄ DZIEJE 12:03
— Zadzwoń do niego, żeby się uspokoił — rzucił Jeongguk, czytając wiadomości przez ramię starszego.
— Znasz coś takiego jak prywatność? — oburzony Taehyung spojrzał na bruneta.
— W momencie, gdy zostałem twoim ochroniarzem zarówno twoja jak i moja prywatność się skończyły — odparł, po czym odłożył pustą patelnię do zmywarki i wyszedł z kuchni, zostawiając chłopaka samego.
— Jimin? Tak, wszystko w porządku. Jestem już bezpieczny, nic mi nie jest. Jak ty się trzymasz?
Jedyne, co Jeongguk miał teraz w głowie to realizacja planu, który zrodził się przed chwilą w jego głowie, dlatego wszędzie szukał Seokjina albo Namjoona, żeby poprosić ich o jakiś koc i o zajęcie Taehyunga na godzinę. W końcu zauważył fioletowowłosego siedzącego na leżaku przy jeziorze.
— Seokjin! — zawołał go, na co mężczyzna zdjął okulary przeciwsłoneczne i spojrzał na niego pytającym wzrokiem. — Macie jakiś koc, który można rozłożyć na trawie? I czy dasz radę zająć czymś Tae na godzinę?
Po zgodzie starszego i znalezieniu koca, wrócił do willi, żeby dowiedzieć się, że Taehyung właśnie poszedł z Jinem grać w badmintona. Podwinął rękawy swojej bluzy i wyjął wszystkie potrzebne składniki. Po chwili mieszania ciasto było gotowe, a on już rozgrzewał patelnię na naleśniki. Wylał ciasto i przekręcił patelnię, żeby rozlać je równomiernie. Gdy naleśnik był gotowy do obrócenia, podrzucił go, obracając w locie.
Kilkanaście naleśników później kroił truskawki i lądował w świeże placki razem z nutellą, żeby zaraz złożyć je w równe trójkąty i ułożyć na talerzu. Zgarnął jeszcze dzbanek lemoniady i włożył do wielkiego koszyka piknikowego. Wrzucił jeszcze kilka paczek smakowych krakersów i żelków, żeby za chwilę wyjść z kocem i koszykiem i przemknąć niezauważonym nad jezioro, gdzie rozłożył koc i ustawił kosz. Wrócił przed willę, gdzie Taehyung właśnie siedział załamany na trawie.
— Jakim cudem jesteś aż tak dobry? — pytał Seokjina, rzucając rakietkę kilka metrów od siebie, przy czym zauważył bruneta. — Jeon!! Chodź na chwilę!— Co się dzieje, piękny? — spytał z uśmiechem. — Jin dał ci popalić?
— Mało powiedziane — burknął blondyn, marszcząc nos. — On mnie rozgromił.
— W takim razie chodź, mam dla ciebie nagrodę pocieszenia — powiedział młodszy, podając mu rękę i mrugnął do Seokjina, który w końcu mógł odłożyć cholerną rakietkę i wrócić do willi. Słońce już dawało mu popalić, a on potrzebował wody.
Zaciekawiony Taehyung pozwolił pomóc sobie wstać i ruszył za Jeonem ścieżką nad jezioro. Po chwili zauważył rozłożony koc i kosz piknikowy. Brunet poprowadził go dokładnie w to miejsce i otworzył kosz.
— Zrobiłem nam naleśniki z truskawkami i nutellą — zaczął. — Z tego, co wiem, to twoje ulubione.
— Skąd wiesz jakie naleśniki lubię najbardziej? — spytał podejrzliwie blondyn, siadając na kocu i biorąc talerz z jedzeniem z rąk Jeongguka.
— Po takim czasie obserwowania cię w kawiarni z Jiminem, gdzie brałeś tylko takie naleśniki ciężko się nie zorientować — zaśmiał się chłopak. — Tak sobie myślałem, może dla twojego bezpieczeństwa powinienem nauczyć cię podstawowej samoobrony? W razie gdybym rzeczywiście padł trupem, chroniąc cię.
— Nawet nie próbuj padać trupem, Jeon — burknął oburzony Tae z pełnymi ustami. — Ale to nie jest głupi pomysł. Bardzo dobre te naleśniki ci wyszły.
— W takim razie zaczniemy już dzisiaj. Namjoon ma w posiadłości salę treningową i siłownie. Jak zjemy i odpoczniemy to tym razem ja cię przegonię — zaśmiał się. — Chyba że po rozgrywce z Jinem już zupełnie odpadasz.
Ale Taehyung tylko pokręcił głową, ładując w siebie kolejnego naleśnika.
Brakuje mi Cię, wiesz? Minęło tak niewiele czasu, a ja już tak strasznie tęsknię. Wróć do mnie Jeongguk. Proszę, wróć. Nie obchodzi mnie już, co się ze mną stanie. Chcę tylko znów spojrzeć w Twoje oczy i poczuć Twoje ramiona. Tylko tyle potrzebuję. Potrzebuję Cię Jeon. Potrzebuję Cię jak tlenu, a gdy nie wiem, co się z Tobą dzieje, nie mam czym oddychać. Seokjin powiedział, że wcale nie będzie mi łatwiej, jeśli będę pisał listy, ale póki Cię tu nie ma, póki nie wrócisz do mnie cały i zdrowy... Wiem, że nie będę w stanie przestać. Jeon, błagam wróć jak najszybciej.
CZYTASZ
Sweet Dreams // TAEKOOK
FanfictionSyn prezesa największej firmy Korei nie chce brać w niej udziału. Ojciec zgadza się na karierę fotografa. Wszystko dobrze, do czasu, gdy jeden z gangów planuje porwanie chłopaka dla okupu. W tym samym czasie członek innego gangu proponuje mu ochronę...