~7~

238 17 24
                                    

Taehyung wpatrywał się oniemiały w nieruchome ciało Jeona. Nie potrafił się ruszyć, był w szoku, czuł narastające przerażenie. Podniósł wzrok, bo zauważył jakiś gwałtowny ruch na zewnątrz. W jego kierunku zmierzała zakapturzona postać w masce. Na oko młody, sprawny i wyćwiczony mężczyzna. Kim czuł, jak zbliża się jego panika, dłonie mu się trzęsły, a on nie zrobił nic. Nie próbował uciekać, nie próbował krzyczeć, wzywać pomocy, podejść do ciała Jeongguka. Nie zrobił nic.

Po chwili napastnik stał przy rozbitej szybie i celował w niego z pistoletu. Taehyung patrzył prosto na jego okulary przeciwsłoneczne, które zasłaniały oczy. Po chwili rozległ się głośny huk. Pistolet wystrzelił. Blondyn jak w zwolnionym tempie widział, jak kula leci w powietrzu prosto w udo zamaskowanego, a Jeongguk zrywa się z podłogi, wciąż celując w postrzelonego, który wypuścił z dłoni broń i złapał się za krwawiącą nogę.

- Tae, wszystko w porządku? - spytał, nie oglądając się za siebie i wciąż celując w mężczyznę. - Tae?

Odwrócił głowę i, widząc stan, w którym był Tae, od razu wrócił wzrokiem do faceta, w którego celował. Podwinął rękaw i wcisnął coś w swoim zegarku.

- Bez gwałtownych ruchów, idziesz ze mną - warknął na mężczyznę, który spojrzał na niego w szoku, bo jak miał iść z raną na udzie, ale, widząc groźny wzrok wściekłego Jeona, posłusznie wstał i pokuśtykał za nim.

Brunet kazał mu usiąść na krześle, związał go mocno i przeszukał. Wyjął z kieszeni noże, kolejny pistolet i dokumenty. Zgarnął z szuflady kawałek białego materiału i zakneblował mężczyznę. Odwrócił się i podszedł szybkim krokiem do Taehyunga, który siedział na ziemi z szokiem na twarzy.

- Tae, spojrz na mnie - szepnął, łapiąc go za drżące z przerażenia dłonie. - Skarbie, wszystko już jest dobrze. Jesteś bezpieczny.

Kim pokiwał głową, wpatrując się w zmartwione oczy chłopaka i pozwolił się objąć silnym ramieniem, wtulając w nie zapłakaną twarz. Nawet nie zauważył, kiedy łzy poleciały po jego policzkach, a on zaczął szlochać. Jeongguk gładził go jedną dłonią lekko po plecach, a drugą wplątał w jego jasne włosy i dalej szeptał uspokajające słowa prosto w jego ucho.

- Cichutko, Taeś, naprawdę już jest dobrze, zaraz Yoongi przyjedzie go zgarnąć - Odsunął się lekko i przetarł jego mokrą od łez twarz. - Nie płacz już, jesteś bezpieczny.

Blondyn spojrzał na niego ufnie i znów wtulił się w silne ramie wyższego, który objął go mocno i złożył leciutki pocałunek na jego włosach. A potem wszystko działo się strasznie szybko. Yoongi wchodzący do budynku z pistoletem w dłoni, Jackson, wyprowadzający postrzelonego. Min upewniający się, że nie potrzebują pomocy i zapewniający, że załatwi sprawę rozbitego okna.

- Tae? - spytał cicho Jeon, gdy znów zostali sami. - Trzeba opatrzyć twoje ramię, chodź.

Ale Taehyung tylko zapłakał i wtulił się w niego mocniej, więc co miał zrobić Jeongguk, jak nie wziąć go na ręce i zanieść oplatającego nogi wokół jego bioder i wtulającego się wciąż chłopaka do łazienki, gdzie posadził go na blacie i odgarnął wilgotne kosmyki z czoła.

- Gguk..?

- Tak?

- Tak strasznie się bałem, jak upadłeś - szepnął ze łzami w oczach. - Leżałeś tak bez ruchu, byłem pewien, że nie żyjesz, myślałem, że ja zaraz też... też... że ja też...

- Cichutko, kotku, nie kończ - Jeon znów go przytulił, widząc jak się trzęsie i nie puścił, póki Taehyung sam się nie odsunął, sycząc cicho i spoglądając na zranione ramię. - Poczekaj, nie dotykaj, opatrzę to.

I Tae pozwolił mu zdjąć ubranie, odkazić ranę, mimo że bolało, a potem zawinąć bandażem. Zdziwił się, gdy Jeon pocałował bandaż, a potem jego czoło i spojrzał mu w oczy.

- Gotowy, żeby się stąd wynosić? - spytał.

- Tak, tylko muszę wrzucić moje rzeczy do torby, ubrać się i możemy jechać, gdziekolwiek chcesz mnie zabrać.

- Do znajomego - odparł brunet, przeczesując jego wilgotną grzywkę, przez co zabawnie ją postawił. - Podobno ma chłopaka, z którym mieszka, więc to musi być coś poważnego, bo nigdy nie uznawał miłości.

- Czemu?

- Podobno przysłania osąd.

- A ty? - spytał cicho Taehyung.

- Ja co?

- Co o tym sądzisz? Uznajesz miłość?

- Tylko prawdziwą - szepnął po chwili zastanowienia, patrząc mu w oczy, po czym pomógł mu zejść z blatu i pociągnął go za rękę do toreb, żeby mógł wszystko dopakować. - Prawdziwa miłość wzmacnia i pomaga przetrwać w najgorszych sytuacjach. Tak sądzę.

Stali przed drzwiami, a Jeongguk przekręcał wszystkie zamki w drzwiach. Po chwili odwrócił się z uśmiechem do blondyna, który na niego czekał i bez słowa ruszył do samochodu, gdzie otworzył mu drzwi i zamknął za nim, po czym przeszedł na drugą stronę i wsiadł do pojazdu.

Zaśmiał się cicho, widząc, że Taehyung siedział jak zahipnotyzowany, wpatrując się w wypasione wnętrze. Nachylił się i zapiął pas niższego, który spojrzał na niego pytająco.

- Sam chyba nigdy byś się nie zapiął - zaśmiał się brunet, po czym odpalił cichy silnik i zapiął się. - Komu w drogę, temu marchewka!

- Chwila, co? - rozbawiony Kim spojrzał na chłopaka. - Marchewka?

- Marchewka jest dobra - stwierdził Jeon, wyjeżdżając z garażu ze skupieniem. - Ma dużo witamin i jest smaczna.

- Dla królików na pewno - mruknął cicho w odpowiedzi i oparł głowę o szybę.

- W schowku masz poduszkę - powiedział Jeongguk, widząc, że Tae najprawdopodobniej zaraz zaśnie.

Więc chłopak skorzystał z informacji i już po chwili spał wtulony w miękkiego jaśka, a Jeon aż zatrzymał się na moment na uboczu, żeby patrzeć choć chwilę na ten uroczy obrazek, po czym opuścił lekko siedzenie chłopaka i z ledwo widocznym uśmiechem na ustach ruszył dalej.

Jeongguk zatrzymał samochód na stacji benzynowej i wysiadł, żeby dolać paliwa. Mimo wszystko domek Namjoona wcale nie był tak blisko. Stanął przy samochodzie i zaczął wlewać paliwo, a w tym samym czasie Taehyung wybudził się ze snu. Rozejrzał się zdziwiony, gdy nie zauważył chłopaka, ale po chwili widział już, jak rozgląda się uważnie dookoła i kończy tankować, po czym zamyka pojazd na klucz i odchodzi do sklepu.

Kim przeciągnął się, zsuwając z ciała koc, którym musiał okryć go brunet. Słońce powoli zachodziło, oświetlając go ciepłym blaskiem. Oparł się znów o fotel i wtulił w poduszkę, zamykając oczy, gdy zobaczył, że Jeon wychodzi ze sklepu. Chłopak wsiadł do auta i odłożył torbę z małymi zakupami do schowka między fotelami, po czym spojrzał na udającego sen blondyna, nabierając się.

- Uroczy... - mruknął, poprawiając zsunięty koc i odpalił silnik.

Wyjechał ze stacji, a Taehyung miał idealny widok na niego, gdy zachodzące słońce oświetlało skupioną na drodze twarz i napięte mięśnie. I w tamtym momencie Kim pomyślał, że Jeongguk jest naprawdę cholernie przystojny.

Sweet Dreams // TAEKOOKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz