Taehyung nigdy nie przepadał za wczesnym wstawaniem. Nawet do szkoły zwykle wbiegał spóźniony, wpadając na woźną, która zamykała drzwi. Zwlekł się z łóżka, kiedy zadzwonił ten przeklęty budzik i zaspany poszedł do łazienki ogarnąć się. Przeczesał swoje błyszczące ciemne włosy i spojrzał w lustro, prawie dostając zawału. Wpatrywał się w czerwone "zabiję cię" napisane szminką i cofał się krok za krokiem, aż uderzył plecami w drzwi, które od razu otworzył i wybiegł z mieszkania w dresach, zabierając tylko telefon, płaszcz i portfel.
Przecież wieczorem, gdy brał prysznic, tego cholernego napisu nie było. Ktoś musiał być w jego mieszkaniu, gdy spał. Taehyung potrząsnął głową, idąc ulicą i wszedł do kawiarni, gdzie kupił sobie pierwszą lepszą drożdżówkę do zjedzenia na śniadanie i wyszedł z torebką w dłoni. Szedł, wgryzając się w miękkie i ciepłe jeszcze ciasto, kiedy usłyszał dzwonek telefonu.
Ojciec.
- Słucham - rzucił do telefonu, przedtem szybko przełykając kawałek drożdżówki. Jeśli ojciec osobiście do niego dzwonił, to oznaczało, że sytuacja jest poważna.
- Przyjdź do mojego biura jak najszybciej i nie interesuje mnie, czy masz coś do zrobienia. - Połączenie zakończone.
Brunet westchnął, odwrócił się i poszedł w odwrotnym kierunku, szybko kończąc śniadanie. Po kilkunastu minutach stał pod wysokim biurowcem. Przeczesał włosy i niepewnie wszedł do przestronnego holu. Zdecydowanie nie był odpowiednio ubrany. Rozejrzał się i natrafił na wzrok Sunmi, która wybiegła zza lady recepcji i pociągnęła go za rękę do szatni dla pracowników.
- Jakim prawem wchodzisz tutaj w dresach i koszulce? - spytała szeptem, grzebiąc po szafkach z zapasowymi ubraniami i podając mu koszulę oraz spodnie. - Jakby cię ojciec zobaczył to zwolniłby połowę firmy.
- Sunmi - Taehyung zwrócił na siebie jej uwagę i kontynuował zapinając koszulę. - Groźby na lustrze, które się pojawiły jak byłem w domu, głuche telefony, wybiegłem z mieszkania jak wstałem.
Kobieta pokręciła zmartwiona głową i poklepała go po ramieniu, wychodząc.
- Pospiesz się, nie lubi czekać.
Mężczyzna stał przy oknie i wpatrywał się w ruchliwe ulice Seulu. Odwrócił się, gdy Taehyung usiadł w fotelu przed biurkiem i podparł dłonią brodę.
- Słuchaj wszystkiego, co ten facet ci powie - zaczął bez ogródek. - Jeśli każe ci wejść gdzieś, zrób to. Jeśli będzie zagrożone twoje życie i każe ci uciekać, skazując samego siebie na pewną śmierć, nie oglądaj się na niego i uciekaj. Prędzej sam sobie poradzi niż z tobą na karku, a jeśli zginie... Jest świadomy zagrożenia. Cokolwiek każe ci zrobić, zrób to. - Przerwał na chwilę i zamyślił się. - Nawet jeśli kazałby ci udawać jego partnera, udawaj. Ważne jest teraz twoje bezpieczeństwo, bo nie mogę stracić kolejnej ważnej osoby. Możesz odejść.
- Dziękuję, ojcze. - Chłopak skłonił głowę i odwrócił się do drzwi. Trzymał dłoń na klamce, gdy mężczyzna go zatrzymał.
- Taehyung? - Odwrócił się. - Poczekaj chwilę.
Gdyby ktoś mu parę minut wcześniej powiedział, że ojciec podejdzie do niego i tak po prostu go przytuli, klepiąc po ramieniu, wyśmiałby go, ale w tym momencie nie mógł ruszyć się z miejsca.
- Bądź bezpieczny, synu. - Brunet pokiwał głową i wyszedł.
Taehyung szedł znowu w swoich ubraniach prosto do pracowni kilka przecznic dalej. Miał dziwne wrażenie, że ktoś za nim idzie, ale kiedy się odwracał, nie widział nikogo podejrzanego. Pchnął drzwi i przywitał się z Saną, która siedziała i obrabiała zdjęcia z poprzedniej sesji.
CZYTASZ
Sweet Dreams // TAEKOOK
FanfictionSyn prezesa największej firmy Korei nie chce brać w niej udziału. Ojciec zgadza się na karierę fotografa. Wszystko dobrze, do czasu, gdy jeden z gangów planuje porwanie chłopaka dla okupu. W tym samym czasie członek innego gangu proponuje mu ochronę...