Rozdział piąty

116 5 20
                                    


                                Luciano Morris

Muzyka dudniała z wszystkich głośników, a niczego nie świadomi ludzie wesoło skakali w rytm muzyki, wymachując przy tym dłońmi jakby od tego zależało ich życie. Wielu, zapewne większość z nich wypiło alkohol, w którym jak wcześniej zadbaliśmy dostały się tabletki MDMA. To tylko kwestia kilku minut nim wszystkim zacznie odpierdalać. Jednak zamierzaliśmy odczekać nieco dłużej, by plan jaki ułożyliśmy napewno się powiódł.

Zerknąłem na Gabriela, który siedział po drugiej stronie busa. Opierał się o fotel, skupiając wzrok na położonym na biurku laptopie, na którym widniał obraz z kamer klubu do którego mieliśmy się dostać. W dłoni trzymał zapalniczkę, bawił się nią i co jakiś czas odpalał. Widok go w eleganckim garniturze nigdy mnie nie zaskakuje, gdyż nosił go odkąd skończył dziesięć lat.

— Ta fotografia — zaczął, lecz nawet nie zerknął w moim kierunku. — Ta okaz tęsknoty, czy dawka adrenaliny przed wojną?

Mówił o zdjęciu które nieprzerwanie trzymałem w dłoni od wczoraj. Było całe pomięte, ale nie przejmowałem się tym. W głowie miałem inne myśli których musiałem się wyzbyć, lub przekonać się do czego mnie doprowadzą.

— Nic z powyższych — oznajmiłem, poprawiając czarną koszule. Nie byłem pewny czy chciałem mówić mu o swoich przepuszczeniach, ale aktualnie był jedyną osobą, której mógłbym zaufać. — Znalazłem ją w kieszeni naszej nowej sprzątaczki.

— Przed czy po tym jak ją przeleciałeś? — zapytał poważnie, przez co uniosłem gniewnie brew w górę.

Gabriel nigdy nie żartował, więc miałem pewność że mówił poważnie. Ale powinien znać mnie i wiedzieć, że nie przespałbym się z pomocą domową.

— Liczyłem że okażesz się bardziej kreatywny — burknąłem. — Nie pieprzę się z nią — oznajmiłem stanowczo. — Zastanawia mnie skąd wytrzasnęła te zdjęcie.

W końcu głowa bruneta skierowała się w moim kierunku. Siedzieliśmy dwa metry od siebie, lecz z tej odległości bez problemu mógł zobaczyć co przedstawiało zdjęcie.

— Niektóre fotografie są pochowane na strychu, więc pewnie z tamtąd. Myślisz że byłaby na tyle głupia by ryzykować dla jednego zdjęcia?

Nie byliśmy sentymentalni, więc jeśli chodzi o głupie zdjęcie to nawet nie miałem pojęcia że jeszcze jakieś się uchowało. Nie potrzebowaliśmy ich do wspomnień, bo wyraźnie wszytsko pamiętaliśmy.

— Przyłapałem ją z Lucasem, chciał by pomogła mu znaleźć teczkę którą kazałem mu przynieść z strychu.

— Lucasem jej kazał? — zapytał dla upewnienia.

— Coś planuje — wyjawiłem na głos. — Nie podoba mi się to. Wystarczy już że jedna sprzątaczka wie co robimy.

— Floriana nam ją poleciła powiedziała, że potrzebuje pieniędzy — odparł spokojnym zachrypniętym od papierosów głosem. — Miała ją trzymać z daleka inaczej nie wróci do domu.

Nie lubiłem tego spokoju którym otaczał się Gabriel. Zachowywał się jakby to co działo się wokół niego, nie dotyczyło go. Wciąż byliśmy na celowniku prawa. Jedno nasze potknięcie a wszyscy skończylibyśmy w pierdlu jak Hudson.

Two words one love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz