14. Przepraszam, okej?

309 18 0
                                    

Uderzyłem pięścią w worek treningowy, który miałem przed sobą. Byłem cały spocony, kropelki potu niemalże wpadały mi do oczu, ale nie zwracałem na to uwagi. Byłem wkurwiony. Dosłownie wkurwienie rozwalało mi czaszkę. Uderzałem na oślep, zaciskając szczękę z całej siły.

- Ej, ej - usłyszałem głos Luke'a, jednak nie zamierzałem przestawać. - Zack! - nagle wyrósł obok mnie i złapał mnie za ramię.

Dopiero wtedy uderzyłem ostatni raz. Oddychałem głęboko. Nogi odmawiały mi posłuszeństwa, tak samo jak zbolałe dłonie.

Byłem tak wkurwiony...

- Co się stało? - spytał mężczyzna, stojąc na przeciwko mnie. Uniosłem na niego ociężałe spojrzenie.

- Nic - warknąłem w jego stronę. Nie chcąc utrzymywać kontaktu wzrokowego i tym samym pokazać mu, że nie jestem zbytnio skory do rozmowy, odwróciłem się do niego plecami. Chwyciłem za swoją butelkę z wodą i wypiłem całą niemal od razu.

- Jesteś synem mojego najlepszego przyjaciela, nie chciałbym was pogrążać kosztami za rozniesienie mi sali - oznajmił, a w jego głosie wyczuwałem kpinę. Taki właśnie był Luke. Zawsze musiał głupio żartować. - Mów - zażądał. - Pokłóciłeś się z Nate'm?

- Co cię to interesuje, hm? - uniosłem brwi, odwracając się w jego stronę. Przypadkiem zgniotłem w dłoni butelkę, którą trzymałem w ręku. Westchnąłem cicho i odrzuciłem ją na bok.

- Interesuje mnie, bo jesteś dla mnie jak syn - odpowiedział. Zacisnąłem szczękę, czując jak wyrzuty sumienia pukają do mnie od środka. Nie powinienem był wyżywać się na nim. - Więc przestań zachowywać się jak rozpieszczony bachor, bo jako, że jestem prawie twoim drugim ojcem, sprawia, że mogę ci przywalić tak samo jak Jake - zauważył, a ja parsknęłam cicho pod nosem.

- Przepraszam - mruknąłem, odchylając głowę do tyłu. Oczy mnie szczypały tak mocno, że musiałem je zmrużyć. Zapewne pot się do nich dostał.

Luke patrzył na mnie spokojnie z oczekiwaniem. Odetchnąłem, próbując się uspokoić.

- Kednall - zacząłem, jednak nie dane było mi skończyć.

- No tak, mogłem się domyślić. Zawsze ona. To zawsze musi być ona - gadał sam do siebie. - Widzę, że wdała się w tatusia - burknął, a ja parsknąłem krótkim śmiechem, bo jego nienawiść do ojca Kednall bawiła mnie. - Co ci zrobiła?

- Nic.

- Zack - powiedział ostrzegawczo poważnym tonem. Wywróciłem oczami.

- Wkurwia mnie. Panoszy się jak księżniczka. Patrzy się na mnie tymi słowami oczami, z których niemal wycieka kpina - mówiłem, oddychając głośno. - Prosiłem ją o pomoc, a później zaczęła się...

- Podoba ci się.

- Co? - spytałem, kiedy mi przerwał.

- Kendall - odpowiedział, a jego mina zmieniła się z poważnej na taką, której nie umiałem rozczytać. - Podoba ci się. Widzę to.

- Co?

- Gówno - odpowiedział zirytowany. - Nie udawaj durnia. Jesteś taki sam jak twój ojciec. Zachowywał się dokładnie tak samo, jak twoja matka zaczynała mu się podobać - wyjaśnił, a ja parsknąłem głośnym śmiechem, czując jakby ktoś właśnie kopnął mnie w brzuch.

- Weź przebiegnij może ze dwa kółka wokół sali i się otrząśnij? - spytałem, patrząc na mnie z rozbawieniem na twarzy. Luke zawsze mi tak mówił, kiedy się na mnie denerwował. Westchnął cicho. - Nie obrażaj mnie.

Sick Love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz