Nasza historia zaczyna w bardzo piękny i słoneczny dzień roku 1975 na pewnej stacji King's Cross w Londynie, gdzie przez ukryte przejście między 9 a 10 peronem można przejść na peron 9 i 3/4 skąd odjeżdża Ekspres Hogwart. Właśnie wybiła godzina 11, pociąg zagwizdał i zaczął powoli odjeżdżać. W jednym z wielu przedziałów które zajmowali uczniowie Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart siedziały dwie dziewczyny rudowłosa Lily o szmaragdowych zielonych oczach i brunetka o błękitnych oczach Ivi czekały aż dołączą do nich ich dwie przyjaciółki Caroline i Ana. Ich wesołą rozmowę przerwały otwieranie się drzwi przedziału i stanęli w nich nie kto inny jak czwórka huncwotów z dwiema dziewczynami.
-Witajcie drogie panie! Miło cię znowu widzieć Evans! Jak minęły wakacje? - Spytał wesoło James siadając obok niej. Ona od razu wstała.
-Cześć Ruda! Cześć Iv! - Zawołał Syriusz siadając przy wejściu. Obok niego usiadł Remus.
-Cześć dziewczyny. - Powiedział spokojnie.
-Hej. - Przywitał się Peter i usiadł na zwolnionym przez Lily miejscu pomiędzy Jamesem i Ivi.
-Lily wybacz. Nie chciałyśmy, ale oni nas zmusili. Wiesz jacy są. - Powiedziała Ana przytulając swoją przyjaciółkę na powitanie, następnie przywitała się z Ivi i usiadła na ostatnim wolnym miejscu. To samo na powitanie uczyniła Caro.
-Co za maniery. - Powiedziała do chłopaków, którzy za nic w świecie nie chcieli ustąpić jej miejsca. Postanowiła stanąć i oprzeć się o szybę pociągu. Lily natomiast usiadła na podłokietniki pomiędzy Łapą i Lunatykiem.
-Więc Liluś odpowiesz na moje pytanie? - Rogacz wyszczerzył się.
-A co mam powiedzieć? Znów się skarżyć na to jaką mam wstrętną siostrę? Tak mam wstrętną i okropną siostrę która na każdym kroku mnie wyzywa. Bo rodzice bardziej lubią mnie niż ją. Jestem bardziej kochana. Cała ich uwaga jest poświęcona mnie. Nawet kiedy jestem w Hogwarcie, a Patunia w domu.
-Ou, Ruda mów co się stało? - Odezwała się Ana. Po chwili ciszy Lily zaczęła mówić.
-Na urodzinach mamy, gdzie była cała rodzina i przyjaciele, Petunia mnie obraziła i wyzwała na oczach wszystkich. Powiedziała że jestem wariatką, dlatego chodzę do prywatnej szkoły i w domu jestem tylko na wakacje i czasem na święta. I jeszcze wiele innych rzeczy, których nie jestem w stanie powtórzyć. Zezłościłam się i tak samo wyszło że ... Te kieliszki i szampan które stały na stoliku przede mną same pękły, ale nikt by w to nie uwierzył, bo oni nie wiedzą że magia istnieje. Prócz moich rodziców i siostry. Z ich punktu widzenia wyglądało to tak jakbym to ja tym wszystkim cisnęła z całej siły przed siebie że to tak poleciało i się potłukło. Wszyscy wzięli mnie naprawdę za wariatkę. Przepłakałam całą noc. Ona dostała karę za co jeszcze bardziej mnie nienawidzi. Nie to co ty Potter. Rozpieszczony synek rodziców. Bogaty. Może mieć wszystko co chce. Rodzice spełniają każdą twoją zachciankę. Masz wszystko.
-Dobra słuchajcie niema co się wykłócać o takie rzeczy. Nie nam wybierać w jakiej rodzinie się rodzimy i jak wychowują i traktują nas nasi rodzice. Ten wybór nie należy do nas. I my nic na to nie poradzimy. Ale proponuję napić się. - Powiedział Syriusz i z torby którą położył pod siedzenie wyciągnął butelkę Ognistej, odkręcił ją napił się i podał Lily. Niewiele myśląc chwyciła ją wzięła łyk i podała dalej. Butelka szybko się skończyła, w końcu piło osiem osób. Ale Łapa miał w zapasie jeszcze jedną. - Jak to się mówi nieszczęścia chodzą parami i Whisky też. - Uśmiechnął się i otworzył drugą butelkę. Gdy Lily brała kolejnego łyka Lunatyk właśnie kończył jeden ze swoich kawałów. Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Lily opluła siedzących na przeciwko niej Ivi i Petera. I ze śmiechu aż spadła z podłokietnika na kolana Syriusza, on od razu złapał ją, a rękę w której trzymała butelkę złapał Remus, drugą dłoń trzymał na butelce tuż nad jej dłonią. Lily posłała uśmiech obu chłopakom, zaczerwieniła się i puściła butelkę. Remus napił się i podał dalej. W tym czasie Lily chciała z powrotem zając swoje miejsce, ale poczuła jak silne ramiona Syriusza umieszczają ją wygodniej na jego kolanach i oplatają się wokół jej brzucha, oparł na jej prawym ramieniu głowę, a ona oparła się o jego tors. W ich stronę James zaczął ciskać pioruny z oczu. Wiedział że jego przyjaciel nic nie czuje do Evans i że nie chce jej podrywać, ani nic. Ale był zazdrosny że to ona siedzi właśnie jemu na kolanach i opiera się o jego tors uśmiechając się przy tym. A głowa Łapy spoczywa na jej odkrytym ramieniu, gdyż ma na sobie czerwoną koszulkę na ramiączkach. Jego długie czarne włosy z jednej strony opadają wzdłuż jej ramienia, a z drugiej strony otulają jej policzek i dobrze kontrastując z jej rudymi włosami. James poprawił swoje okulary i odebrał od Caroline butelkę. Dalsza podróż minęła im równie wesoło co przy pierwszej butelce Whisky. Lecz w końcu druga butelka się skończyła. I lekko wstawieni Gryfoni kolejnych kilka godzin spędzili tylko na rozmowach. Jedynie Lily była bardziej pijana niż pozostali. Zły humor, smutek i złość to naprawdę złe połączenie z alkoholem.
***************************
Mamy pierwszy rozdział. Piszcie jak wam się podoba.
Czytasz=Komentujesz=Motywujesz