Gdy portret do pokoju wspólnego Gryffindoru otworzył się cały gwar panujący w salonie ucichł, wzrok wszystkich skupił się na dwójce Gryfonów, a raczej na ich splecionych dłoniach. Bo oto do salonu Gryffindoru weszła uśmiechnięta Lily Evans trzymająca się za rękę z James'em Potter'em. Wielki szok. Przecież oni się nienawidzą a tu taka niespodzianka. Ale jak dobrze wszyscy wiemy od nienawiści do miłości dzieli nas tylko jeden krok. Dziewczyny posyłały zazdrosne i nienawistne spojrzenia w stronę Rudej, bo jeszcze z żadną nie szedł nigdy za rękę, z żadną nie wyglądał na tak szczęśliwego jak przy niej. A wszyscy byli naprawdę w nie małym szoku.
-Na co się tak patrzycie? Zakochanych nigdy nie widzieliście?
-Nie. - Zaprzeczył szybko Lunatyk.
-Po prostu nigdy nie spodziewaliśmy się ujrzeć was razem, szczęśliwych, uśmiechniętych, nie kłócących się, nie wydzierających się na siebie. A tym czasem wy tak po prostu swobodnie wchodzicie sobie do salonu wspólnego trzymając się za ręce, uśmiechnięci od ucha do ucha, zadowoleni. No nie dziwcie się nam. - Powiedziała Ana.
Ivi nie wytrzymała i rzuciła się na szyję rudowłosej z okrzykiem radości.
-Wiedziałam! - Zapiszczała Ivi. - Wiedziałam że to się w końcu kiedyś wydarzy! Jestem z was dumna!
-Iv. Ogarnij się. - Upomniała ją Ana.
-Gratuluję. Pasujecie do siebie naprawdę. - Caro przytuliła Rudą jak tylko Ivi się od niej odkleiła.
-Jesteście niemożliwi. - Szepnęła Lily.
-No stary. W końcu odwarzyłeś się zrobić kolejny krok. Gratulacje. - Powiedział wesoło Łapa.
-Właśnie uwiązałeś się na smyczy. Będziesz miał przechlapany. - Szepnął mu na ucho Peter.
Ósemka przyjaciół usiadła przy kominku i pogrążyła się w rozmowie. Czas płynął nie ubłagalnie szybko. Zmęczenie nie pozwoliło im nawet udać się do dormitoriów. Zasnęli na kanapach w salonie. Rano obudził ich harmider schodzących z góry Gryfonów szykujących się na wyjście do Hogsmeade. Udali się do swoich sypialń by przygotować się na wyjście. Lily nie była pewna czy dobrze postępuje. W końcu to James Potter. On się nie zmienia. I jeszcze ta sprawa z Severusem. Martwiła się o niego. A w ostatnich dniach wyglądał jak cień samego siebie.
Całą grupą szli korytarzami do głównego wyjścia z zamku. W którymś momencie Lily zauważyła Snape'a znikającego w jednej z nieużywanych klas.
-Idź przodem zaraz was dogonię.
-O co chodzi?
-Przypomniało mi się, że muszę coś ważnego powiedzieć Gretel. Za chwilę będę spowrotem. - Uśmiechnęła się.
-Okej. - Odpowiedziała Ivy. Lily poczekała aż jej przyjaciele znikną na schodach. Ruszyła korytarzem i weszła do klasy do której chwilę temu wszedł jej przyjaciel.
-Severus. Co ty robisz?
-Lily. Nie ... n-nic.
-Ja wiem, że ty bardzo poważnie rozmyślasz nad przyłączeniem się do Armii Voldemorta, ale proszę cię ... nie rób tego.
-Dlaczego? Dlaczego mam tego nie robić?
-Bo mi na tobie zależy.
-O ile mi wiadomo jesteś dziewczyną Pottera.
-To jeszcze nic pewnego. A nawet jeśli bym była, to co z tego?
-Mi też zależy na tobie. Nawet bardziej. Podobasz mi się i ...
-Severus ...
-Ja tobie nie. Prawda?
-To nie tak. Sev ja ... Lubię cię. Jako przyjaciela. Nic więcej między nami nie będzie. Przykro mi.
-Ale między tobą i Potterem może być? Pomimo tego, że to on wszystkim na około, a szczególnie mnie dokucza.
-To nie tak.
-To udowodnij mi, że pomiędzy tobą i Potterem nic nie ma.
-Nienawidzę go. Dobrze o tym wiesz.
-A jednak wczoraj was widziano razem trzymających się za ręce.
-Pocałował mnie. Nie spodziewałam się tego. Zaprosił na randkę. I tak jakoś wyszło ...
-Zgodziłaś się?
-Tak. A-ale żałuję tego.
-Dlaczego?
-Bo jest sobą. Zadufanym, aroganckim dupkiem.
-I co zamierzasz z tym zrobić?
-Nie wiem. Nic. Będę udawać że nic się nie stało. Że jest jak dawniej. - Zapadła między nimi cisza. Po chwili, która ciągnęła się nie ubłagalnie długo odezwała się niepewnie. - Dalej jesteśmy przyjaciółmi? Przykro mi, że nie mogę odwzajemnić twojego uczucia, ale naprawdę zależy mi na twojej przyjaźni.
-Tak. Dalej jesteśmy przyjaciółmi. - Odpowiedział z uśmiechem, a dziewczyna go przytuliła.
-Muszę iść. Zobaczymy się później?
-Tak.
-Ale obiecaj, że nie popełnisz żadnego głupstwa. Proszę.
-Nie mogę obiecać ci tego Lily.
-Nie chce, żebyś stanął w Jego szeregach. - Chłopak nic nie odpowiedział. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy. - Widzimy się później.
-Tak. Do zobaczenia.
**********************
Kolejny rozdział
Czytasz=Komentujesz=Motywujesz