Ekspres Hogwart zatrzymał się na stacji w Hogsmeade uczniowie zaczęli żwawo wychodzić z pociągu. Wszyscy weseli, szczęśliwi i zadowoleni że znów są w Hogwarcie. Z jednego z wagonów wysiadła ósemka Gryfonów wokół której toczy się nasza opowieść. Było widać że Lily czuje się już lepiej. To pewnie za sprawą tak wspaniałych przyjaciół jakich ona ma. A w końcu tytuł Prefekta też do czegoś zobowiązuje. Na końcu peronu stał Hagrid i wołał do siebie pierwszorocznych, których ma za zadanie przeprawić przez jezioro do zamku. W tym czasie starsi uczniowie kierowali się do powozów. Jako że Lily i Remus są prefektami siedzieli w jednym z pierwszych wagonów. I musieli zająć jeden z pierwszych powozów, ponieważ Prefekci w zamku muszą pojawiać się jako pierwsi i pilnować porządku przy stołach swoich domów. Tak więc cała ósemka zapakowała się do powozu. I jak to bywa powozu są sześcioosobowe tak więc dwie osoby, tym razem padło na Ivi i Caro że musiały usiąść komuś na kolanach, żeby nie musieć czekać na następny powóz. Uczniowie Hogwartu bardzo często tak robili, tym bardziej przyjaciele. Nie przestrzegali tej zasady, ale nauczyciele nic im na to nie mówili.
W równie dobrych nastrojach minęła im przejażdżka uliczkami Hogsmeade aż pod sam zamek. Wysiedli z powozu, a on od razu zawrócił by przywieźć kolejnych uczniów. A nasza ósemka przyjaciół weszła do zamku a następnie na wielką salę. Zajęli swoje stałe miejsca na środku stołu. Sala powoli zapełniała się uczniami ubranymi w czarne szaty swoich domów. Gdy na salę wszedł także Hagrid było jasne że lada moment profesor McGonagal wprowadzi pierwszoklasistów. Tak więc nie minęło kilka minut jak drzwi wielkiej sali otworzyły się i do sali wkroczyła McGonagal prowadząc za sobą nowych uczniów. Jeden chłopak z czwartej klasy z Ravencaw wniósł na salę stołek a dziewczyna również z tego samego domu i z tej samej klasy wniosła Starą Tiarę Przydziału. Stołek postawił obok profesorki przed uczniami na nim postawiona została Tiara. Po chwili czapka ożyła i zaczęła swoją pieśń. Jak zwykle była ona świetna i ostrzegała przed siłami zła. Kazała się jednoczyć i uważać. Po pieśni Starej Tiary McGonagal wyczytywała alfabetycznie nazwiska a osoby wyczytane wstawały i siadały na stołku profesor wtedy nakładała na głowę im Tiarę a ta po chwili wykrzykiwała dom do którego przydziela daną osobę. Po Ceremonii przydziału Dyrektor Dumbledore wstał i przypomniał najważniejsze zasady. A następnie klasnął w dłonie mówiąc wesoło.
-Czas zacząć biesiadę. - Na stołach pojawiła się kolacja i wszyscy zaczęli się zajadać przeróżnymi pysznościami. Uczniowie jedli śmiali się i rozmawiali ze swoimi kolegami z którymi nie mieli kontaktu w wakacje. Opowiadali jak je spędzili. Gdy dyrektor zakończył kolację zadaniem prefektów i prefekta naczelnego czyli w Gryffindorze byli to Lily i Remusa oraz prefekt naczelnego Maris Colinson było odprowadzenie pierwszaków do ich domów i opowiedzenie najważniejszych szczegółów o Hogwarcie.Gryfoni postanowili uczcić pierwszy dzień szkoły małą imprezą. Huncwoci załatwili z kuchni słodycze, przekąski, napoje i trochę alkoholu dla wybranych. Skrzaty domowe pracujące w kuchni z chęcią spełniły zachcianki dwóch Gryfonów i już po chwili pokój wspólny Gryffindoru zapełniony był różnymi smakołykami i napojami. Na stołach pojawiły się również mocniejsze trunki niż piwo kremowe. Wszyscy Gryfoni świetnie się bawili.
Rano co poniektórzy Gryfoni a w szczególności Huncwoci mieli problem ze wstaniem.
Po śniadaniu wszyscy udali się na swoje lekcję. Pierwszą lekcję Gryfoni mięli ze Ślizgonami a lekcją tą były eliksiry. Większość uczniów czekała już pod klasą aż zabrzmi dzwonek i profesor Slughorn zacznie lekcję pierwszą w tym roku szkolnym. Gdy pod salę przyszedł pewien Ślizgon Rudowłosa Gryfonka z uśmiechem podeszła w jego stronę.
-Hej. - Powiedziała wesoło dziewczyna.
-Cześć Lily. - Powiedział Severus Snape i posłał uśmiech swojej przyjaciółce.
-Jak ci minęły wakacje? Nie widziałam cię jakoś u nas w miasteczku. Później pojechałam do rodziny na to nie było nawet szans żebyśmy się widzieli i dopiero trzy dni przed zakończeniem wakacji wróciłam.
-Jakoś minęły. W miarę dobrze.
-Coś się stało Sev?
-Nie, nie skąd. - Zaprzeczył szybko Ślizgon. Za szybko. I dziewczyna już wiedziała że jest coś nie tak.
-Severus nie mów mi tylko że rozmyślałeś poważnie nad przyłączeniem się do armii Voldemorta. - Spytała cicho i zaniepokojona o przyjaciela. Chłopak milczał. - Severus czy ty nie wiesz jakie są tego konsekwencje?! - Krzyknęła na niego szeptem. - Chciałbyś spędzić całe życie w Azkabanie?! To nie jest dobre towarzystwo dla ciebie. - Powiedziała zatroskana. - Proszę obiecaj mi że nie przyłączysz się do jego armii i nie zostaniesz Śmierciożercą. - Chłopak nie odpowiedział. Dziewczyna szybko podwinęła jego lewy rękaw do góry i na całe szczęście nie znalazła tam Mrocznego Znaku. - Proszę cię Sev, nie przyłączaj się do niego.
-Nie mogę ci obiecać. On gwarantuje większe bezpieczeństwo. Przy nim przeżyjesz. Nie trzeba się bać będąc u jego boku. - Zapadła chwila ciszy. - A jak minęły twoje wakacje?
-Znośnie. Wiesz Petunia znowu mi ubliżała. I ja już tego nie wytrzymuję. Ona jest nie do wytrzymania. Upokorzyła mnie na oczach całej rodziny i przyjaciół. Wszyscy mają mnie za wariatkę. Wiesz dobrze że w nerwach mogą dziać się różne rzeczy. Nie miałam wtedy różdżki przy sobie. A kieliszki i butelki z szampanem które stały na stoliku przede mną pękły. Przez moją złość. Same. Po prostu. A od ich strony ... Od strony gości było widać jakbym to ja to wszystko zepchnęła, rozwaliła.
-Petunia ci po prostu zazdrości. Chciałaby być taka jak ty. Jeszcze się dogadacie. Zobaczysz.
-Mam nadzieję. - Powiedziała i razem ze wszystkim weszła do klasy za profesorem. Zajęła swoje stałe miejsce z Ivi, obok nich przy jednym stole pojawili się James i Syriusz.
-Tu jest zajęte. Caro i Ana są przy naszym stoliku.
-Już nie. - Odparł zadowolony Rogacz i wskazał ręką na stolik po drugiej stronie klasy. Tam dwie dziewczyny jedna blondynka i jedna czarnowłosa rzuciły w ich stronę przepraszające uśmiechy. Obok nich przy stoliku stał Lunatyk i Glizdogon. - O czym gadałaś ze Smarkelusem?
-On ma imię Potter! - Powiedziała rozzłoszczona Evans. - To jest mój przyjaciel! Dałbyś mu w końcu spokój!
-Nie mam najmniejszego zamiaru Evans. - Powiedział z bezczelnym uśmiechem.
-To ja tym bardziej nie będę ci nic mówić o naszych rozmowach! - Powiedziała i skupiła się całkowicie na tym co mówił Slughorn.
-Jak wspominałem ten rok jest rokiem waszych Sumów. Będziecie się musieli nieźle przyłożyć, żeby pod koniec roku przystąpić do Egzaminów i zdobyć jak najlepsze wyniku by móc później wybrać pracę. Ten egzamin jest najważniejszym egzaminem w waszym życiu. Więc radzę się przyłożyć. - Rozejrzał się po klasie. - Jakieś pytania? - Nikt się nie zgłosił. - Doskonale. Kto mi powie jaki eliksir dziś uwarzymy, którego składniki wypisałem na tablicy? - Spytał. - Tak panno Evans?
-Jest to eliksir słodkiego snu sir.
-Doskonale! 10 punktów dla Gryffindoru! Tak więc do dzieła, na koniec lekcji przynieście mi w fiolkach trochę waszego eliksiru! - Powiedział i zajął swój fotel, a cała klasa wzięła się do warzenia eliksiru.
**************************************
Mamy drugi rozdział!
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ