/3/

361 31 66
                                        

Jimin wciąż z telefonem przy uchu, obserwował, jak Yoongi wychodzi z łazienki. Szare luźne dresy zwisały mu z wychudzonych bioder, a szeroka czarna koszulka moczyła się od jego umytych włosów. Powoli odłożył komórkę na stół i obserwując przyjaciela w ułamku sekundy próbował poskładać informacje, których by nie potrafił przetworzyć miesiącami.

-Dzwonił Namjoon - powiedział w cholernie naiwnej nadziei, że może wszystko okaże się...żartem? Wyobrażeniem? Nieporozumieniem?

Czuł się dziwnie obserwując, jak Suga próbuje skryć grymas, który do tej pory widział tylko raz, a który nawiedzał go w snach. Tym wyrazem twarzy obdarzył go Min, gdy zdecydował się wyznać mu swoje uczucia. Mieszanka przerażenia, żalu i rozczarowania, przykryta obojętnością, naniesioną niedbale i jakby w pośpiechu.

To pozwoliło mu zrozumieć, że lider się nie mylił, a już na pewno z niego nie żartował i Jimin zaczął zapadać się w sobie. Czuł ogromnie dużo, a jednak...paradoksalnie wydawało mu się, że jest pusty w środku.

Tymczasem Yoongi się opanował, mimika powróciła do normy, oparł się nawet nonszalancko o stół. Jedynie drobne elementy jego fizyczności, które uprzednio Jimin z powodzeniem ignorował, świadczyły o prawdzie. Zbyt duże cienie pod oczami, zdecydowanie wychudzona sylwetka i bladość skóry, która nawet, jak na Sugę była zatrważająca.

-Tak? Co u niego? - Zapytał Min i Park miał ochotę dać mu Oskara za doskonałą grę aktorską.

-Nie wiem.

Yoongi westchnął ciężko i opadł na krzesło, łokcie kładąc obok swojej niedojedzonej kolacji. Było jasne, że już wiedzą na czym stoją, jednak nikt nie kwapił się, by to wypowiedzieć na głos. Ostatecznie, to Jimin przepchnął słowa przez zaciskające się gardło.

-Zamierzałeś mi powiedzieć?

-Nie - zaprzeczył natychmiast Suga i spojrzał na niego z zaskoczeniem - Prawie nikt nie wie, a ty zdecydowanie miałeś nie wiedzieć...do samego końca.

-Czyli do kiedy?

Poczuł, że nogi zaczynają mu drżeć zdradziecko, więc przysiadł na krześle, tak blisko przyjaciela, że potrącił go kolanem, opadając na siedzisko.

-Może...dwa tygodnie.

Ton Yoongiego był spokojny, tak dziwacznie niepasujący do tej rozmowy. Jimin poczuł nawet jego dłoń na swoim udzie i niemalże roześmiał się, uświadamiając sobie, że to Min Yoongi, który właśnie przyznał się do tego, że zostały mu dwa tygodnie życia...go pociesza.

-Jak zamierzałeś to ukrywać? - Wydusił, walcząc z dziwnym rozedrganiem, które chyba zastępowało łzy. 

Ciągle zadawał niewłaściwe pytania. To nie one były najważniejsze, ale z jakiegoś powodu, tylko te potrafiły wybrzmieć. Nigdy nie czuł się tak przytłoczony i bezużyteczny.

-Do tej pory mi się udawało - uśmiech Sugi, który pojawił się razem z jego słowami był kuriozalny, co pozwoliło Jiminowi przywołać złość na tyle, by w końcu zapytać o najważniejsze.

-Co ty tutaj robisz? Powinieneś...

-Co? - przerwał mu Yoongi ze zrezygnowaniem, jakby doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że dotrą do danego punktu rozmowy - być w szpitalu?

-Tak!

-Nic na to nie poradzą. Jak mam umrzeć, to nie chcę tam.

-To być z rodziną!

-Byłem przez ostatni rok, już się z nimi pożegnałem. Wiedzieliśmy, że to się stanie, ale... - przyjaciel po raz pierwszy wydawał się poddawać swoim emocjom, kryjąc twarz w dłoniach - jak dowiedziałem się, że to już końcówka czasu, to nie chciałem być z nimi, tylko z tobą.

Pod słowem [Yoonmin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz