/6/

257 21 89
                                    

Ponownie obudził się sam, jednak tym razem go to zaskoczyło. Wyraźnie pamiętał ciepło drugiego ciała, jego kształt i znajomy, kojący zapach. Teraz było pusto, jedynie delikatna woń cedrowego szamponu, świadczyła o tym, że Yoongi rzeczywiście dzisiaj z nim spał. Zauważył, że z każdym dniem, jemu samemu coraz ciężej wstawało się z łóżka. Chyba powoli poza jego wolą, docierała świadomość danej sytuacji. Bronił się przed nią, ale ona i tak wślizgiwała się, dodając ciężkości jego ruchom i odbierając oddech. Starał się to ukrywać przed Sugą, ale nie miał pewności, na ile mu się to udaje. Min zawsze był wrażliwy na otoczenie i szybko wyłapywał każdą zmianę.

Gdy w końcu stanął na nogi, szurając po podłodze wkroczył do salonu. Przeważnie jeśli nie było go w łóżku, to tam znajdował przyjaciela, już rozbudzonego i grającego na gitarze lub piszącego kolejne teksty, które nigdy miały nie trafić do fanów.

Tym razem też go znalazł, jednak pogrążonego we śnie. Na stoliku obok kanapy, stał kubek z niedopitą kawą, a na jego spokojnie unoszącej się klatce piersiowej spoczywał otwarty notes. Yoongi zaczynał dzień zdecydowanie wcześniej niż Jimin, ale bardzo szybko wędrował na swoją pierwszą drzemkę.

Wyciągnął zeszyt z jego dłoni, która wciąż go podtrzymywała i odłożył na stolik, przy okazji zabierając kubek z zimną kawą.

Poszedł do kuchni z zamiarem posprzątania po ich wczorajszej dwuosobowej imprezie.

            Mył powoli naczynia, wsłuchując się w ciężki oddech Yoongiego, który spał na kanapie. Trzymał się. Jakoś uparcie próbował wykrzywiać wargi w uśmiechu i snuć opowieści o przyszłości, której nie będą mogli dotknąć. Suga mawiał, że powinien płakać, a nie dusić wszystko w sobie, ale...On nie potrafił. Był wściekły. Nigdy nie podejrzewał się o tak duże pokłady furii, które teraz wypełniając jego ciało, rwały się do działania. Tylko jakiego? Nic nie mógł zrobić. Nie wyciągnie pieprzonego raka z jego ciała i nie ciśnie nim o ścianę.

Yoongi umierał, a on mógł tylko się biernie temu przyglądać. Próbować łagodzić objawy, które towarzyszył przyjacielowi, nawet jeśli Min, to przed nim ukrywał.

Był żałosny. Ze swoimi milionami, sławą i latami ciężkiej pracy...nie potrafił zrobić nic.

Usłyszał cichy trzask i dopiero ból w dłoni sprawił, że przeniósł wzrok na swoje ręce. Nieskazitelnie czysta szklanka, którą mył zapewne od kilkunastu minut pękła, a cienkie szkło wbiło się w skórę. Zauważył pierwsze krople krwi i w pierwszym odruchu zrobił krok w kierunku kosza, by ją wyrzucić. Uświadomił sobie jednak, że ból jest dziwnie kojący.

Jasny i prosty.

Sprowadzający do rzeczywistości. Mocniej zacisnął palce, pogłębiając rozcięcia. Westchnął z ulgą, pozwalając ulecieć myślom.

Ukojenie zniknęło tak zaskakująco szybko, jak się pojawiło. A znana złość znów popłynęła jego krwioobiegiem. Yoongi jęknął cicho przez sen.

Jimin oddychał szybciej starając się opanować emocje, jednak i tym razem, trochę poza kontrolą, ciało domagało się wyładowania.

Obserwował jakby z boku, jak dłoń rozluźnia się, pozwalając szczątkom szklanki opaść na podłogę. Krew oblepiała go już po nadgarstek, co nie przeszkodziło mu w wyciągnięciu kubka ze zlewu.

Zamachnął się i rzucił, z fascynacja obserwując, jak porcelana rozbija się na ścianie, zasypując swoimi kawałkami stół i krzesła pod nią. Poczuł, że z tym ruchem zyskał nieco więcej oddechu. Ciężki ucisk w klatce piersiowej osłabł minimalnie. Na oślep wymacał kolejne naczynie i dopiero, gdy i ono trafiło na ścianę rozpoznał w nim kubek, który dostał od matki lata temu. Żółte odłamki dołączyły do pozostałych. Nim miał okazję posłać kolejną część zastawy przez pomieszczenie jego nadgarstek został uwięziony w uścisku.

Pod słowem [Yoonmin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz