Obudził się, sprowadzony do rzeczywistości dźwiękami gitary. Wspomnienia wczorajszego wieczoru leniwie prześlizgiwały mu się pod powiekami. Przeprosiny Sugi, wspólna kolacja, długie sączenie alkoholu i rozmowy o niczym...
Na czym teraz stali? I czy to coś było stabilne? Czy będą rozmawiać o tym roku, czy udawać, że nigdy nie istniał?
Chyba nie miał wyboru i musiał, to zwyczajnie sprawdzić.
Wstał, przecierając oczy, wciąż lekko nie współpracując ze swoim ciałem, udał się do salonu.
Yoongi siedział na kanapie, z gitarą na kolanach, a pomieszczenie wypełniało się melodią "butterfly". Jimin przysiadł obok, pozwalając się nieść muzyce i dołączył do niego ze śpiewem, chrypiąc nieco. Suga uśmiechnął się półgębkiem, nie przerywając gry. Gdy wybrzmiały ostatnie dźwięki mężczyzna oparł się o instrument, wlepiając w niego ciepłe spojrzenie.
-Naprawdę lubię twój głos.
Jimin zawstydził się, chociaż nie była to rzecz, którą słyszał pierwszy raz. Uprzednio jednak zdążył się z nią oswoić, a teraz czuł, że wszystkie jego mechanizmy przetrwania, stworzone specjalnie na potrzeby ich relacji...zardzewiały. Czuł się dziwnie rozbrojony przy Yoongim. A może to była kwestia tego, że po raz pierwszy mają jasność swoich uczuć?
-Między nami jest okey? - Zapytał Min, wyrywając go z rozmyślania.
-Tak - powiedział z pewnym wahaniem i zdecydował się powiedzieć coś, co wczoraj nie miało szansy wybrzmieć dobitnie - ale jak jeszcze raz tak znikniesz, to nawet nie próbuj już do mnie dzwonić.
-Rozumiem - potwierdził bez najmniejszego sporu. Wstał, odkładając gitarę do pokrowca - śniadanie?
-Zdecydowanie.
Czuł, że żołądek domaga się potężnej porcji jedzenia, już wczoraj był wyczerpany, a nie miał okazji zjeść w spokoju. Zalanie głodu alkoholem też nie należało do rozsądnych zachowań, ale dopiero dziś mógł stwierdzić, że napięcie w związku z ich spotkaniem z niego schodzi.
Yoongi poruszał się po jego mieszkaniu, jak po swoim własnym, bo przed rokiem bywał tutaj stałym gościem. W Jiminowej kuchni też rządził częściej, niż on sam.
Park nie zrobił zakupów, co będą musieli nadrobić w najbliższym czasie, ale Min był mistrzem wyczarowywania jedzenia z niczego, a on zawsze to w nim podziwiał.
Wskoczył na blat, obserwując, jak przyjaciel kontempluje zawartość jego szafek. Głośno wypuścił powietrze, co spotkało się z zaciekawionym spojrzeniem Sugi.
Pusto tu było bez niego. Nim Jimin wyruszył w trasę, uciekał z mieszkania, jak najczęściej, widząc przyjaciela w każdym zakamarku tego miejsca. Odwiedzał studio, domy przyjaciół, liczne restauracje i salę ćwiczeniową, byleby nie dusić się w swoich czterech ścianach.
Nie mógł mu jednak tego powiedzieć. Wrócili na stopy koleżeńskie, celowo upewnił się co do intencji ich ponownego spotkania. Yoongi go nie kochał, a przynajmniej nie tak, jakby tego chciał. Zamierzał więc cieszyć się odbudowaną relacją i więcej nie przekraczać granicy, która mogłaby popchnąć ich w długie miesiące milczenia.
-Co powiesz na Wesołe Miasteczko? - wypalił, gdy Min po raz kolejny spojrzał na niego dociekliwie.
-Wesołe Miasteczko? - powtórzył po nim Yoongi z nikłym uśmieszkiem na wargach - a jak to widzisz? Twoi ochroniarze będą siedzieli na karuzeli razem z nami?
-Albo...-powiedział w zamyśleniu - pójdziemy sami i będziemy się dobrze bawić.
-Kiepski pomysł, tam są tłumy ludzi, jeszcze coś ci się stanie - Suga zmarszczył brwi i wrzucił zawartość puszki do miski.

CZYTASZ
Pod słowem [Yoonmin]
Fanfiction[zakończony] Ostatni koncert BTS, wyznanie Jimina, zniknięcie Sugi... Dlaczego Yoongi po roku bez najmniejszego słowa postanawia się odezwać do Jimina? I po co Namjoon dzwoni do niego z napięciem w głosie? Tyle z opisu~ Nie dostaniecie więcej, bo...