Na piętrze rozbrzmiały kroki. Dziewczyna skuliła się na podłodze, przyciskając policzek do zimnej posadzki i nasłuchując.
To było niczym rytuał, którego już nauczyła się na pamięć. Teraz, kiedy wrócił, miała około piętnastu minut, zanim zejdzie do piwnicy, by ją zobaczyć. Wtedy wszystko będzie zależeć od jego nastroju. Jeśli będzie miała szczęście, skończy się na kilku wybrednych komentarzach, ale jeśli nie...
Oddech Faith przyspieszył, urywany i nierówny. Musiała zakryć usta dłonią, żeby stłumić szloch.
Skup się. Musisz się skupić.
Zadrżała, gdy te słowa odbijały się echem w jej umyśle. To było coś więcej niż myśl, którą próbowała się pocieszyć. Głos był słodki, ujmujący i... aż nazbyt znajomy. Faith kątem oka dostrzegła ruch, jakby coś poruszyło się w ciemności. Chociaż mógł to być tylko wytwór jej wyobraźni, była skłonna przysiąc, że dostrzegła czającą się w mroku sylwetkę. Przypominająca człowieka istota poruszała się wokół niej, szepcząc w ten ujmujący, mrożący krew w żyłach sposób.
Ale ten głos był wszystkim, co Faith miała w tym miejscu. Pojawił się pewnego dnia i od tego czasu rozbrzmiewał w jej głowie. Czasami miała wrażenie, że tylko to trzyma ją przy zdrowych zmysłach.
Musisz się skupić, usłyszała ponownie. Zadrżała, gdy poczuła, jak niewidzialna dłoń niemal czule gładzi jej włosy. Niedługo tu będzie.
Och, nie...
Ta myśl sprawiła, że poczuła ucisk w żołądku. Ścisnęła uda i od razu tego pożałowała, czując pulsujący ból spowodowany niedawnymi otarciami. Może powinna się do tego przyzwyczaić – może taki był jej los, zwłaszcza, że trafiła do Piekła – ale...
Znów rozległy się kroki. Ciężkie buty rytmicznie uderzały o stopnie.
Dwadzieścia trzy.
Schodów jest dokładnie dwadzieścia trzy.
Skup się, Faith.
Napięła mięśnie. Jej palce zacisnęły się wokół małego ostrza, które zdobyła zaledwie dzień wcześniej. Wydawało mi się, że od tego czasu minęły całe wieki, ale tak, to musiał być tylko jeden dzień. Dwadzieścia cztery pieprzone godziny, odkąd ten kutas zostawił ją bezwładną na podłodze, po tym jak rozerwał się po kiepskim dniu w pracy. To był także pierwszy raz, kiedy popełnił błąd, choć Faith nie od razu zauważyła scyzoryk leżący w zasięgu jej rąk.
Kiedy po raz pierwszy zauważyła ostrze, pomyślała o poderżnięciu sobie gardła. Ale byłby zaskoczony, gdyby znalazł ją martwą! Słodka, litościwa śmierć była czymś, czego Faith pragnęła po całym czasie spędzonym pod dachem tego tyrana. Jednak w Piekle nie było to takie proste, co odkryła już jakiś czas temu. „Pamiętaj. Teraz już nigdy przede mną nie uciekniesz" – powiedział jej, gdy próbowała dźgnąć się kawałkiem szkła, który zdobyła po stłuczeniu kubka. Zaraz po tym, jak obudziła się z obolała na podłodze, aby zrozumieć, że nie może tak po prostu umrzeć w tym miejscu. Dla grzesznika druga śmierć była nieosiągalna.
Od tego momentu jej porywacz starannie dbał o to, aby w jej zasięgu nie znalazło się nic ostrego. Do wczoraj.
Faith wiedziała, że ma tylko jedną szansę. Ta świadomość przyprawiła ją o mdłości, zwłaszcza gdy wyobraziła sobie, co ten potwór mógłby jej zrobić, gdyby coś poszło nie tak. Były rzeczy znacznie gorsze od śmierci; przypadkiem się o tym dowiedziała.
Ta myśl ją przerażała, ale cień nawet nie chciał słyszeć o możliwości wycofania się. Był ruchliwy od chwili, gdy znalazła nóż. Szept był głośniejszy niż wcześniej, przez co nie mogła go zignorować, nawet gdyby chciała.
CZYTASZ
CICHY KRZYK [HAZBIN HOTEL FF]
FanfictionFaith nie wie, dlaczego wylądowała w Piekle. Uwięziona od pierwszego dnia końca swego ludzkiego życia, cudem ucieka od swojego oprawcy. Zagubiona na ulicach Pentagramu, próbuje znaleźć bezpieczne miejsce. Ale czy coś takiego istnieje w świecie niebe...