5.

295 22 7
                                    

POV: Fang.

- A więc? O co chodzi? - dociekał Buster. Kilka minut wcześniej połączyłem kropki. Edgar wspominał mi, że kiedyś go gnębili. Co jeśli jedną z tych osób była Shelly i dlatego to zrobiła...? Okropnie się wkurzyłem i też zawiodłem. W końcu pomimo wszystko ją kocham. Coś czuję, że życie zrobi mi na złość i nie pozwoli mi się nawet odkochać... Może jak o niej zapomnę to się jakoś odkocham...? Tak, to dobry pomysł. Ale najpierw muszę z nią pogadać. Wtedy będę mógł o niej zapomnieć. Z moich rozmyślań wyrwał mnie rudzielec, który machał ręką przed moimi oczami: - Halo... Wiesz w ogóle, o co pytałem?
- Uhm... Tak, tak, spokojnie... No więc sprawa wygląda tak... Nie możesz o tym NIKOMU powiedzieć, okej? - spytałem.
- No dobraa...?
- No więc... Połączyłem kropki i zdałem sobie sprawę, że... Że Shelly mogła gnębić kiedyś Edgara. Dlatego zapewne to to jego chciała wkurzyć... Ale za co ona go tak właściwie nienawidzi? Wątpię, że Edgar coś by jej zrobił...
- Wiesz... Niektórzy są poprostu idiotami. Pewnie go dręczyła bez przyczyny... Bardziej niepokoi mnie sprawa z Chesterem i... To, co mi teraz powiedziałeś, dało mi DUŻO do myślenia...
- Hm? Co masz na myśli?
- Ta plotka... Wątpię, że Chester sam by wpadł na takie coś. Tak, może i zachowuje się czasami jak dupek, ale w głębi duszy jest serio miły, a przede wszystkim naiwny... A skoro mówiłeś, że Shelly gnębiła Edgara, to...
- Nie... Co ty pierdolisz... Czy ty masz na myśli, że...
- Tak, trampek. Shelly wykorzystała Chestera. Najwyraźniej się dowiedziała, że Edgar chodzi z nami do szkoły i chce wrócić do jedynej rzeczy, która jej wychodzi w życiu... Oczywiście gnębienia, jakbyś się nie domyślił... - rudy zaśmiał się pogardliwie by za chwilę dopowiedzieć: - Ta szmata jest łatwiejsza do przejrzenia, niż jej się wydaje...
- Ale... Co zamierzasz z tym zrobić?
- Na początek musimy z nimi pogadać. Ja się zajmę Chesterem a ty Shelly. Jak rozmowa nie pomoże, to może coś innego... - zaśmiał się pod nosem, pokazując rękoma, że ich pobije.
- Nie, nie, nie, Buster. Nie będzie bicia. Porozmawiamy z nimi jak porządni ludzie i tyle. W najgorszym wypadku, zgłosimy Shelly i tyle
- Hm... No dobra, może masz rację...

Nawet nie zauważyłem, kiedy znaleźliśmy się pod moim domem. Pożegnałem się z rudzielcem i wszedłem do domu rozmyślając o tym wszystkim. Musiałem jakoś odciągnąć myśli od tego wszystkiego, więc gdy tylko wkroczyłem do domu, postanowiłem pójść na siłownię. Spakowałem potrzebne rzeczy do torby i wyszedłem z domu w stronę siłowni.

POV: Buster.

Szkoda mi było Fanga. No ale co ja w takiej sytuacji mogę zrobić? No nic. Stwierdziłem, że najlepszym pomysłem będzie, jakbym porozmawiał z Chesterem teraz, dopóki jeszcze o tym nie zapomniałem. Wybrałem jego numer i zadzwoniłem do chłopaka, żeby ustalić, gdzie się spotkamy. Po chwili pajac odebrał:
- Co tam, rudy?
- Nie nazywaj mnie tak. Słuchaj, musimy się spotkać i najlepiej teraz - powiedziałem pośpiesznie.
- Po co?
- Pogadać. Tak szczerze, w cztery oczy
- No dobra..? No to... chodź do parku może
- A za ile byś był?
- Mogę nawet teraz, zaraz będę tamtędy przechodził
- Zaraz będę. - powiedziałem rozłączając się, po czym poszedłem w stronę parku.

Gdy tam dotarłem, czerwonowłosy już siedział na ławce i śmiał się przeglądając coś w telefonie. Podszedłem do niego.
- Chodzi o tamtego... Jak on tam ma... Edgara, prawda? - spytał obojętnym głosem nie odwracając wzroku od telefonu. Trochę to dziwne, przecież nawet o nim nie wspominałem?
-

Nie? Nie wiem, skąd ty to wziąłeś... Znaczy, po części chodzi o niego, ale tylko po części... Tu chodzi o ciebie, idioto - odpowiedziałem trochę chamskim głosem.
- Mhm... To o czym chcesz rozmawiać? - nadal nie odwracał wzroku od telefonu, co mnie irytowało. Pociągnąłem jego głowę za czoło do góry tak, aby na mnie spojrzał.
- Zacznijmy od tego, że jak z kimś rozmawiasz, to wypadałoby się patrzeć na rozmówcę, nie na telefon. A chcę porozmawiać o plotce... no i o tobie... - pajac przekręcił oczami szybko i schował telefon do kieszeni. Posunął się w bok abym mógł usiąść i tak też zrobiłem. Odetchnąłem głęboko patrząc w niebo. - Co się z tobą dzieje?
- A co ma się dziać?
- Chester, pajacu, przecież się znamy. Nie zrobiłbyś czegoś takiego
- Ale o co ci chodzi? Od tego zacznijmy...
- O tą plotkę. To nie był twój pomysł, prawda? - czerwonowłosy zaśmiał się. Stresował się. Za dobrze go znam, on mnie z resztą też.
- Jak nie mój, to kogo innego?
- No nie wiem... Może na przykład takiej Shelly? - chłopak momentalnie zbladł a ja się zaśmiałem z pogardą. Nie wiem od kiedy umiem logicznie myśleć, ale nie będę narzekał. Niech tak zostanie. - Wiedziałem. Błagam cię Chester, przecież wiesz, że cię znam. Prędzej czy później i tak bym się domyślił.
- Japierdziele... A nawet jeśli to jej pomysł, to co z tego? Chciałem jej pomóc jako dobry kolega
- I jesteś z siebie dumny, ta? Jesteś dumny z tego, że pomagasz jakiejś suce zniszczyć życie jakiemuś chłopakowi? W takim razie gratulacje. Oby tak dalej a zobaczymy, jak daleko zajdziesz. - Chester zamilkł, wpatrując się pustym wzrokiem przed siebie. Westchnąłem ciężko wstając z ławki. - Wiem, że taki nie jesteś, Chester. Przede mną nie musisz udawać... Przemyśl to, stary. - po klepałem chłopaka po ramieniu i odszedłem w stronę mojego domu, zostawiając go samego na ławce.

FangarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz