Przyłapanie

36 5 0
                                    

Kiedy we wtorkowy poranek Harry szedł zdać szefowi raport z wczorajszego spotkania natknął się na swojego przyjaciela Oliviera.
-hej Harry masz chwilę? -zagadnął go chłopak.
-jasne, coś się stało?
Stanęli przy ścianie korytarza aby nikomu nie przeszkadzać.
-pytałeś mnie o wujka tej dziewczyny Parkinson.
-tak tak. —odparł gryfon chociaż całkiem zapomniał o tej sprawie.
-odnalazłem tego mężczyznę i powiedział mi kilka interesujących informacji.
-naprawdę? Co takiego?
-dziewczyna zdaje się jest jak najbardziej żywa. Odwiedziła swojego wujka kilka tygodni temu prosząc o kasę. On jako że sam żyje raczej biednie musiał jej odmówić ale pozwolił jej mieszkać u siebie przez jakiś czas. Okazało się jednak że dziewczyna zamieszana jest w jakieś szemrane interesy. Wychodziła późnymi godzinami czasami na całą noc i nagle wracała albo z pokaźnym plikiem gotówki albo z jakimiś ranami. Kiedy ja o to pytał mówiła że lepiej żeby nie wiedział i dawała mu kasę żeby dalej nie drążył.
-wiadomo gdzie jest teraz?
-niestety pewnego dnia przepadła bez śladu. Zostawiła wujowi kasę i kartkę z podziękowaniem za pomoc ale oznajmiła że nie może tu dłużej zostać.
-czyli lipa.-westchnął gryfon.
-nie tak do końca.-uśmiechnął się Olivier. -raz wujek przez przypadek spotkał ją na Nokturnie, nie wiem po co tam poszedł ale dojrzał ją jak gada z jakimś podejrzanym typem po czym wymieniają się czymś i odchodzą. Wiesz sądzę że prowadzi ona jakieś nielegalne interesy.
-no tak zawsze była cwana. Musiała sobie jakoś poradzić.
-dlaczego jej szukasz? To twoja przyjaciółka?
-nie, ale to przyjaciółka mojego przyjaciela i obiecałem że ją odnajdę. Wygląda na to że muszę pokręcić się na Nokturnie. Dzięki za pomoc.-uścisnął chłopaka który wstrzymał na ten gest oddech. -wiedziałem że mogę na ciebie liczyć.-Potter uśmiechnął się szeroko po czym odszedł.

***

Po południu udali się z Draco na pokątną do sklepu z wyposażeniem laboratoryjnym. O dziwo tutaj nikt nie zwracał szczególnej uwagi na Malfoya co było widać sprawiło że nieco się odprężył. Chodził z wcześniej przygotowaną listą. Interesujące go przedmioty dotykał różdżką a one lewitowały na jeden równy stosik. Harry przez chwilę obserwował go jak marszczy brwi w poszukiwaniu potrzebnych składników jednak kiedy zniknął pomiędzy wielkimi regałami postanowił wyjść aby zaczerpnąć powietrza. Oparł się o zimny mur obok drzwi wejściowych do sklepu i zapatrzył na jedną z par przechodzących ulicą. Mężczyzna obejmował dziewczynę śmiejąc się przy tym głośno. Jego uwagę odwrócił wysoki chłopak który stanął tuż obok.
-Ty jesteś zapewne Harry Potter.
-owszem.
-interesujesz się eliksirami? Słyszałem że jesteś aurorem.
-robię zakupy z przyjacielem. Czy my się znamy? -Harry uniósł brew.
-ciebie zna każdy ale ty zapewne nie wiesz kim jestem.
-może mi się przedstawisz? -gryfon poczuł się jakoś dziwnie osaczony przez chłopaka. Czuł że traci kontrolę w tej dyskusji. Odruchowo założył ręce na klatce piersiowej.
-jestem Fineasz. -wyciągnął do bruneta dłoń którą ten niepewnie uścisnął. -chodziliśmy razem do szkoły. -chłopak uśmiechnął się.
-naprawdę? Przykro mi ale cię nie pamiętam.
-nie jestem zdziwiony. Byłem dwa roczniki wyżej od ciebie. Obserwowałem twoje pierwsze dni w Hogwarcie.
Potter naprawdę czuł że w tych słowach jest coś natarczywego.
-no tak to wyjaśnia dlaczego cię nie kojarzę. W szkole byłem dość zajęty, nie nawiązywałem znajomości z innymi rocznikami. -Harry podrapał się niezręcznie po karku. Obejrzał się przez ramię aby zobaczyć czy nie widać gdzieś Malfoya który wybawił by go od tej niezręcznej dyskusji. Nigdzie go nie było.
-może skoro i tak czekasz aż twój przyjaciel skończy zakupy skoczymy się czegoś napić albo coś zjeść?
Trybiki w głowie gryfona prawie się przepaliły kiedy szukał jakiejś dobrej wymówki aby wymigać się z tego pomysłu.
-miło z twojej strony ale muszę odmówić. Obiecałem że na niego poczekam. -uniósł ręce w bezradnym geście.
-daj spokój. Takie zakupy zazwyczaj trochę zajmują. Nic się nie stanie jeśli na chwilę się urwiesz.
Gryfon nie zdążył zastanowić się nad odpowiedzią ponieważ w tym momencie drzwi do sklepu otwarły się i stanął w nich Malfoy spoglądając na Pottera początkowo nie zauważył jego towarzysza.
-wszędzie cię szukam Potter.- Harry zauważył że kiedyś blondyn jego nazwisko wypowiadał wręcz agresywnie. Teraz brzmiało w jego ustach jak komplement.- pomóż mi z tym wszystkim. Sam nie dam rady.-machnął ręką wskazując palcem okazały stos zakupów.
Fineasz odchrząknął dając tym znać o swojej obecności. Draco spojrzał na niego pogardliwie chociaż chłopak był od niego nieco wyższy po czym zupełnie go zignorował i wrócił do środka zostawiając otwarte drzwi.
-milutki ten twój przyjaciel.- odparł nowo poznany chłopak.
-taa. To normalne, nie przejmuj się.- gryfon uśmiechnął się przepraszająco i zrobił krok w stronę drzwi. -muszę iść, sam rozumiesz.
-jasne. Może jeszcze kiedyś się spotkamy.
Harry nic nie odpowiedział tylko uśmiechnął się i czmychnął do sklepu.
-wszędzie masz kolegów co?- zagadnął Draco kiedy upychali nowe nabytki do torby z nałożonym zaklęciem zwiększająco- zmniejszającym.
-nie mam pojęcia kto to. Zaczepił mnie kiedy wyszedłem.
Malfoy wzruszył tylko ramionami nie kontynuując już tematu.
-może skoczymy na piwo do dziurawego kotła?- spytał Harry kiedy stanęli już na ulicy.
Malfoy uniósł brew.
-i uważasz że to dobry pomysł ponieważ?
-trzeba się trochę wyluzować. Nie będziesz się przecież cały czas ukrywał.
-to nie jest dobry pomysł.- Draco wyglądał na wręcz przestraszonego na tą myśl.
-no chodź. Nikt ci nic nie powie. Jesteś przecież ze sławnym Harrym Potterem.- uśmiechnął się i wypiął pierś wskazując na siebie palcem.
Malfoy trzepnął go ręka w głowę.
-nie wiem dlaczego to by miało pomóc ale niech ci będzie. -po czym ruszył w stronę wcześniej wspominanego miejsca a gryfon szybko go dogonił.
Kiedy weszli do środka oczy obecnych od razu się na nich skierowały. Harry mógł wyczuć jak ich wyraz zmienia się z przyjaznego i pełnego uznania na pogardę i drwinę kiedy najpierw łapali wzrokiem gryfona a po chwili rozpoznawali kto mu towarzyszy. Draco był naprawdę znany. Chyba tak samo bardzo jak Harry, tylko z zupełnie innego powodu. Kiedy usiedli przy stoliku podeszła do nich kelnerka. Uśmiechnęła się słodko do Harrego.
-co podać?
-dla mnie piwo kremowe. A co dla Ciebie Draco? -brunet zwrócił się równie słodko do chłopaka co wcześniej dziewczyna do niego.
-to samo poproszę. -odparł bez przekonania.
Dziewczyna spojrzała na niego z już mniej sympatycznym uśmiechem.
-jasne. Zaraz przyniosę.
-Potter wszyscy się na nas gapią.- zagaił blondyn na tyle cicho by nikt nie słyszał.
-nic dziwnego. W końcu jesteśmy niesamowicie przystojni.
Malfoy parsknął śmiechem, na co niektórzy z oburzeniem prychnęli.
-zaraz zabiją mnie wzrokiem. Nie boisz się że twoja reputacja ucierpi?
Harry wzdrygnął ramionami.
-nie obchodzi mnie to. Obchodzisz mnie tylko ty.- uśmiechnął się słodko puszczając mu oczko, a Draco przewrócił oczami.
-niektórzy zaraz dostaną apopleksji jeśli nie przestaniesz być taki radosny w moim towarzystwie.
-i dobrze. Chętnie ich do tego doprowadzę.
Po paru minutach mieli już przed sobą zamówione napoje. Draco wahał się czy powinien swój wypić po tym jakim diabelskim uśmiechem obdarzyła go kelnerka kiedy mu je podawała.
-na pewno coś tu dolała. Na pierwszy rzut oka widać że coś jest nie tak. -powiedział Malfoy przyglądając się swojemu kuflowi.
-zaraz się dowiemy. -rzucił Harry jednocześnie sięgając po napój towarzysza i upijając z niego łyk. Ślizgon patrzył na niego przerażony jakby naprawdę spodziewał się że gryfon zaraz padnie trupem. Na szczęście nic się nie stało.
-widzisz wcale cię aż tak bardzo nienawidzą.
Malfoy znowu prychnął odbierając swoje piwo od bruneta.
Kiedy dopili swoje zamówienie blondyn powstrzymał Harrego od zamówienia kolejnego mówiąc że ma dość i chce wracać do domu.
-czuję jak przewiercają mi czaszkę wzrokiem na wylot. Chcę wyjść. -wstał od stołu i złapał gryfona za nadgarstek ciągnąc go w górę na co kilka osób sapnęło z oburzenia zapewne z myślą jak on śmiał dotknąć ich wybawcę.
-skoro nalegasz.- odpuścił brunet po czym opuścili dziurawy kocioł.
-będą gadać. -Malfoy szedł z rękami w kieszeniach cienkiego płaszcza.
-o czym?
-o tobie, że zadajesz się ze śmiercożercą.
-no i co? Jesteś wolnym człowiekiem miałeś swój proces w którym Cię uniewinnili.
-to nic nie zmienia. Będą ludzie którzy cię za to znienawidzą.
Harry wzdrygnął ramionami.
-nie potrzebuje ich aprobaty do szczęścia.
Malfoy już nic nie odpowiedział, ale jak gryfon zdążył zauważyć przez jego twarz przemknęło coś na kształt smutku.

Wybawienie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz