[<2 Rozdział >]

1K 51 181
                                    

Per. Alastor

Siedziałem na łóżku co jakiś czas trzymając się za brzuch. Co się ze mną dzieje?

Zdjąłem banarz i przyglądałem się ranie. - Pierdolony Adam..- szepnąłem pod nosem. Tydzień temu podczas walki z niebem próbowałem pokonać Adama, ale on zadał mi dóże obrażenia i musiałem zrezygnować. Niby się zregenerowałem, ale jednak nie do końca... Ta jedna rana była głęboka i bolała w cholerę.

Z każdym dniem rana wyglądała coraz gorzej. Nie spodziewałem się jednak że po czasie może mnie tak bardzo boleć.

Wsumie, czym ja się zamartwiam? To przecież zwykła rana, a ból po jakimś czasie minie. Pozatym jestem cholernym overlordem, muszę być silny i nie okazywać słabości.

-Alastor! Mogę wejść?- Charlie zapukała do drzwi,ale ja nawet nie miałem zabandarzowanej rany.

-Chwila.- odpowiedziałem jakby nigdy nic się nie stało. Szybko nałożyłem nowy banarz i ubrałem koszule.

-Możesz wejść- powiedziałem i Charlie jak na zawołanie wparowała do mojego pokoju.

-Zejdź na dół do salonu- powiedziała podekscytowana Charlie i popatrzyła na zegar.
-Zaraz powinien być!- powiedziała z wielkim entuzjazmem.

Zaraz,o kogo jej chodziło?

Nie miałem nawet czasu spytać bo dziewczyna już zdarzyła wybiec z pokoju.

Wstałem z łóżka i poszłem do salonu gdzie już zebrali się wszyscy.

Wtedy ktoś zapukał do drzwi.
Charlie odrazu pobiegła do drzwi i je otworzyła.

-Tato!-wykrzyczała dziewczyna na co wszyscy stali zdziwieni.
-Charlie!- odpowiedział jej tym samym krzykiem władca piekła.
Wyściskali się po czym Lucyfer po kolei witał się z każdym przytulasem.

Potrzedł do mnie a jego uśmiech zniknął.
-Witaj Alastorze- powiedział tylko ozięble.
-Witaj wasza niskość- zaszydziłem sobie trochę z niego na co on posłał mi zabujcze spojrzenie, ale jeszcze się nie oddalił. Dopiero teraz zauważyłem że na kapeluszu miał kaczkę przyklejoną taśmą klejącą.
-oo, nasz niski król przykleił sobie kaczkę do kapelusza żeby być wyższym?
Znów się z niego nabijałem.
Oczywiście jesteśmy świadomy że jest odemnie znacząco silniejszy, ale uwielbiam się z nim drączyć.

-Nie zmieściła mi się do walizki- powiedział Lucyfer.
-Tak, jasne.- odpowiedziałem mu a mój uśmiech stał się większy i bardziej szyderczy.

-Ty kur- Lucyfer przybliżył się do mnie i chciał ewidentnie nazwać mnie kurwą, ale Charlie rozdzieliła nas rękami.

-Bez kłótni proszę- powiedziała dziwczyna z nerwowym uśmiechem.
Król piekła kiwnął głową a ja nie zrobiłem zupełnie nic. Lucyfer zaczął rozmawiać z wszystkimi. Nawet Husk i Niffty go lubili. Ja tylko się w nich wpatrywałem nic nie mówiąc.

Nagle poczułem znajome ukłucie bólu. Złapałem się na brzuch i choć mój uśmiech nadal widniał, chociaż ledwo to uszy opadły mi na boki.

Cholerny Adam.
Cholerny Adam.
Cholerny Adam.
Cholerny Adam.
Cholerny Adam.
Cholerny Adam.
Cholerny Adam.

Nikt na szczęście tego nie zauważył..a przynajmniej tak mi się wydawało.

Mimo tego odwróciłem się i poszedłem. Weszłem do mojego pokoju.

Zdjąłem koszule ponownie. Zauważyłem że ta jebana rana się otworzyła.

Przyłożyłem gazę do rany i uciskałem ranę dopóki nie przestała krwawić. Potem mocno założyłem banarz, napewno mi teraz nie spadnie, to by było niemożliwe.

Usłyszałem pukanie do drzwi.

-Nie teraz Charlie.- powiedziałem gdyż byłem pewny że to ona, kto inny by się tu zapuszczał?
Jednak drzwi się otworzyły ale ku mojemu zdziwieniu nie Charlie je otwarła. To był Lucyfer.

''It's Not Your Time''[RADIOAPPLE] [HAZBIN HOTEL] [ZAWIESZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz