[<13 Rozdział>]

725 39 78
                                    

Per. Lucyfer

Siedziałem na dachu hotelu. Patrzyłem w górę przy okazji rozmyślając. Czasami mimowolnie myślę o Lilitch. Nie ma jej już siedem lat, a ja nadal za nią tęsknię. Tak bardzo ją kochałem...

Pamiętam nasze wspólne chwile, wszystkie kłótnie, rozmowy.
Porzuciłem dla niej wszystko co miałem będąc aniołem,dosłownie wszytsko.

Mam trochę do niej żal, nie rozumiem dlaczego mnie zostawiła.

Gdyby nie ona nie miałbym tak wspaniałej córki, jaką jest Charlie.
Po odejściu Lilitch właściwie tylko ona starała się mnie pocieszyć, a ja ją wtedy odrzucałem i pogrążałem się w czarnych scenariuszach.

Może jednak nie powinienem się nią tak przejmować? Miłość jest strasznie dziwna, skąplikowana.

Nadal mam nadzieję że Lilitch wróci i będzie tak, jak dawniej. Chociaż z każdym dniem to jeszcze mniej prawdopodobne.

Nie lubiłem nigdy czuć się samotnie. To tak cholernie okropne uczucie...

No dobra, chyba przesiedziałem tu dłużej, niż miałem w planach. Wstałem i zszedłem z dachu. Była już późna pora.

Wszedłem do hotelu który odziwo był pusty. No może z wyjątkiem Huska który właśnie pił alkochol. Husk rzucił mi tylko szybkie spojrzenie po czym gdzieś poszedł. Nie wiedziałem nawet gdzie, poprostu wyparował. Aha.

Zignorowałem to i wszedłem do swojego pokoju. Usiadłem na krześle podnosząc jedną z kaczek. Jejciu, jak ja kocham kaczki. Naprawdę, czemu te stworzenia są takie niedoceniane?

Upuściłem ową kaczkę ale szybko się schyliłam i znów miałem ją w rękach. Ups.

Postanowilem posłuchać dźwięków za oknem. Było słychać jakieś krzyki, zresztą jak zwykle, wkońcu to piekło. Po chwili jednak usłyszałem dźwięk który szczególnie zwrócił moją uwagę. Było to miauczenie kota, aczkolwiek to nie było zwykłe miauczenie kota bo brzmiało jakby temu kotu coś się stało. Zauważyłem też, że to nie Kiki, bo Kiki ma takjakby inny ton głosu.

Rozbiłem okno ponieważ zapomniałem że okna przecież można otwierać..dobra huj puźniej to naprawię.

Gdy wyszedłem ponownie na dach przez okno zauważyłem jakiegoś rudego kota który miał zatrzaśnietą łapkę pułapką na myszy. Biedny kotek.

Podszedłem bliżej kota i widząc że ten próbuje się odsunąć szepnąłem tylko:
-Nie bój się- Ten kot w zasadzie mnir nie rozumie, ale miałem wrażenie że uspokoiły go moje słowa.

Szybko zdjąłem pułapkę na myszy z jego łapki. Zauważyłem że kotek kuleje. Wziąłem go na ręce i wróciłem do pokoju. Położyłem kota na biurku i  podbiegłem do szafki aby wyjąć jakiś bandaż. Co prawda mogłem użyć mojej mocy, ale zdecydowałem się już dawno temu że będę używał tej mocy tylko w najgroźniejszych przypadkach.

Wyjąłem bandaż z szafki i wróciłem do kotka. Bawił się właśnie jedną z moich kaczek. Kurwa, jak to słodko wyglądało. No niestety ale zdrowie towarzysza było ważniejsze niż jego zabawa więc przerwałem mu bawienie się kaczką. Najpierw użyłem jakiś różnych środków medycznych a na końcu nałożyłem mu bandaż.

Chwilę po tym znów nie miałem co robić więc postanowiłem że naprawię to okno co rozjebałem wcześniej.

Naprawa nie trwała długo więc znów wróciłem do nic nie robienia. Było już w huj ciemno więc przebrałem się w piżamę i położyłem się na łóżku w celach zaśnięcia. Gdy otworzyłem oczy zobaczyłem że kotek zeskoczył z biurka i położył się obok mnie. Sweet.

Wkońcu zasnąłem wsłuchując się nadal w dźwięki z zewnątrz.

//////////////////////////////////////////////

Wkońcu się doczekaliście! Yupiii^^

Teraz tak na serio, mam nadzieję że podobał się wam ten rozdział po długiej przerwie.

Bayo!!(^o^)

''It's Not Your Time''[RADIOAPPLE] [HAZBIN HOTEL] [ZAWIESZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz