Właśnie jadę jednym samochodem z donem innej mafii, który także się ściga na nielegalnych wyścigach, na których nikt nie wie kim jestem. Nikt tam nie wie kim jestem a ja właśnie jadę z jednym z uczestników jednym samochodem w najlepsze podwożąc go do domu. Nie no super.
-Ile masz lat?- pytam wpatrując się w drogę.
-21-odpowiada- Ile się już ścigasz?
-To ja powinnam ciebie o to zapytać skoro w ciągu mojej dwu miesięcznej nieobecności zdążyłeś zająć moje miejsce- odpowiedziałam mu.- Ścigam się już trzy lata.
-Miałaś 16 lat? Przecież to nielegalne.
-Nielegalne jak te wyścigi panie wielce legalny szefie mafii- odburknęłam i wcisnęłam mocniej pedał gazu gwałtownie przyspieszając przez co chłopaka na siedzeniu pasażera wbiło w fotel. Uśmiechnęłam się pod nosem zauważając, że zaczyna padać deszcz.- Mam jechać prosto do ciebie czy jedziemy poszaleć?- zapytałam.- Samochodem oczywiście- dodałam widząc jak na jego twarzy maluje się chytry uśmieszek.
-Możemy poszaleć- powiedział chyba sam nie będąc pewien swojej decyzji. - Tylko nas nie zabij- dodał.
- Pamiętasz najważniejszą zasadę numer cztery?-zapytałam go. Jezu jak ja nie cierpię takich komentarzy. "nie zabij nas" "jestem za młody żeby umierać" nosz kurwa, to jest tak wkurwiające.
-Sorry, zapomniałem.
-To lepiej sobie uważaj bo jesteś drugą osobą oprócz mnie kiedykolwiek siedzącą tutaj. I chyba nie chciałbyś zostać wysadzony na środku drogi nie wiadomo gdzie prawda O' brein?- zapytałam na co już nic nie odpowiedział. I znowu gwałtownie przyśpieszyłam. Teraz zakręt. Moje ulubione. Weszłam tak mocnym driftem w ten zakręt, że zrobiliśmy obrót o 360°. Boże jak ja to kocham. -Kurwa- westchnęłam kiedy zobaczyłam na ogonie psy.- Japierdole znowu, ile można jednego dnia- dodałam zażenowana i zaczęłam hamować, żeby grać głupa przed policją. Szybko założyłam różową bluzę do kolan, którą zawsze woziłam na tylnich siedzeniach w razie takiego właśnie przypadku. Mignęli mi światłami, że mam zjechać na pobocze co też grzecznie uczyniłam. Zatrzymałam samochód i czekałam aż radiowóz podjedzie do nas. Szybko wyjęłam ze schowka krople do oczu powodujące łzy i użyłam je imitując, że jestem bardzo przejęta tą sytuacją. Wzięłam jeszcze nawilżoną chusteczkę i szybko zmyłam z ust czerwoną matowa szminkę, zamiast której nałożyłam delikatny błyszczyk. Buty jeszcze...- Nicolas podaj mi buty zza twojego siedzenia, szybko- rozkazałam chłopakowi, który ciągle mi się przyglądał ze zdziwieniem. Szybko przebrałam buty. Idealnie. Właśnie zaczął pukać w moje okno. -Ani się waż, kurwa, cokolwiek powiedzieć- warknęłam do chłopaka na odchodne. Wyszłam z samochodu i spuściłam głowę. Przedstawienie czas zacząć.
-Dzień dobry, podkomisarz...- przedstawił się stary gbur ubrany w policyjny mundur.- Poproszę pani prawo jazdy oraz dowód.
-Niki kochanie podaj mi proszę moje prawo jazdy z mojej torebki- powiedziałam przesłodzonym głosem próbując nie wybuchnąć śmiechem. Chłopak wyciągnął moją różową torebkę, otworzył ją i podał mi jeden z moich podrabianych praw jazdy. Dałam jednemu z policjantów dokument a sama zaczęłam gadać o jakiś głupotach związanych z przepisami. W tym czasie drugi z policjantów kazał mi dmuchać do alkomatu.
-Ale panie podkomisarz, ja nie umiem dmuchać w takie urządzenia. Nigdy mnie jeszcze nie sprawdzali...- udawałam, że nie umiem dmuchnąć w alkomat. Kiedy zauważyłam, że oboje policjantów ma już mnie dość zaczęłam gadać jakieś głupoty o płynie do kierunkowskazów.
-Jedź już dziewczyno, jedź i przestań gadać- powiedział jeden z nich po tym jak naradził się ze swoim kompanem. Wsiadłam do samochodu i zdjęłam różowe nike. Spojrzałam na chłopaka siedzącego ciągle w samochodzie, który przyglądał mi się ze zdziwioną miną, nawet bardzo zdziwioną.
CZYTASZ
Live in the shadows
RomanceOpowieść o dziewczynie skrywającej w sobie koszmary z przeszłości oraz o chłopaku, który pomógł jej się odnaleźć. Oboje pogrążeni w mroku mafijnego życia dostrzegli w sobie ten jeden promyczek słońca przebijający się przez nawet najbardziej zachmurz...