Wakacje się już kończą, więc zaraz będzie trzeba wrócić do szkoły. Jestem w klasie maturalnej (liceum). Chodzę do prywatnej szkoły gdzie cieszę się niemałym szacunkiem.
***24 luty 6.40***
Jest poniedziałek, godzina 6.40 a ja właśnie wstaje do szkoły. Mam na 8 a Eliot na 8.55, ale i tak muszę go podwieźć. Takie uroki mieszkania w lesie oddalonym o prawie 2 kilometry od jakiejkolwiek cywilizacji.
Ubrałam się w szkolny mundurek, ale zamiast standardowej czarnej marynarki założyłam równie czarną bejsbolówkę, na nogi moje ulubione glany a pod nie białe podkolanówki. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Tak ubrana wyszłam z pokoju zawieszając torbę z książkami na ramię. Zapukałam do pokoju obok i powoli otworzyłam drzwi. Eliot jeszcze spał a miał wstać 15 min temu.-Eliot, wstawaj- powiedziała do chłopaka i szturchnęłam go w nagie ramie wystające spod kołdry.- Eli, do szkoły wstawaj.
-Jescze 5 miinut..- wymruczał niewyraźnie wkładając głowę w poduszkę.
-Albo wstajesz teraz, albo możesz tylko pomarzyć o podwózce do szkoły- powiedziałam i wyszłam z pokoju. Zeszłam po schodach na dół i zajęłam się robieniem śniadania dla mnie i brata. Po chwili usłyszałam odgłosy krzątaniny. Czyli jednak skusił się na podwózkę. Już po upływie kilku minut Eli był w pełni gotowy na dole i jadł śniadanie.
Do szkoły zawsze jeżdżę tylko jednym samochodem- czarnym dodgem chellengerem demonem, w którym wraz z Eliotem właśnie siedzimy. Odpaliłam silnik i wyjechałam za bramę. Do szkoły mamy ponad 40 min drogi, a jest już 7.38, więc na pewno się spóźnię. No cóż, trudno.
Wjeżdżaliśmy już na teren szkoły, kierując się na tylny parking, który zawsze stał pusty nawet jeśli główny był pełny. Pewnie zastanawiacie się dlaczego? Nikt nie śmiał nigdy zaparkować tu ze względu na to, że szczególnie ja upodobałam sobie te miejsca, a nigdy nie było wiadomo kiedy przyjadę. Dzisiaj jednak było inaczej. Na parkingu stały 4 samochody. Poznawałam je. Ich właścicielami była grupka chłopaków uważająca się za jakiś świętych. Postanowiłam zaczekać na nich i nie iść po prostu na pierwszą lekcję. W sumie tak bym na nią nie poszła, bo zastało jedynie 20 min do przerwy. Eliot już poszedł do szkoły, więc zostałam sama. Wysiadłam z samochodu i oparłam się o jego maskę. Oczywiście stanęłam tak, aby żaden z chłopaków nie mógł wyjechać. Wyjęłam telefon i zaczęłam scrolować media, kiedy usłyszałam zbliżające się do mnie męskie głosy. Udawałam, że ich nie widzę ani nie słyszę tylko czekałam aż uświadomią sobie co zrobili.
-Kurwa- szepnął jeden z chłopaków patrząc na mnie. - No to mamy przejebane.
-Co ty gadasz w ogóle- odpowiedział mu jeden, którego kompletnie nie kojarzyłam. - Jakaś laska nie będzie nam samochodów zastawiać- dodał.- Ej, niunia! Wyjazd stąd- krzyknął do mnie na co tylko spojrzałam na niego obojętnym wzrokiem. Rozejrzałam się jeszcze po okolicy i zauważyłam moich przyjaciół- Melanie Smith i Liam Miller- stojących za rogiem obserwując całą sytuację.
-Kurwa, Luise, wracaj!- zawołał chyba Mason. Kojarzę go, ponieważ kiedyś chodził do mojej klasy, ale przeniósł się w tamtym roku do innej.
-Co mi jakaś laska zrobi- powiedział i zaśmiał się ja zdążyłam się dowiedzieć Luise.
-Okej rób co chcesz, ale żeby później nie było, że cie nie ostrzegałem- mruknął i wzruszył ramionami Mason.
- Ty niunia- podszedł jeszcze bliżej mnie.- Wyjazd.
-Chyba nie wiesz z kim rozmawiasz, kolego- mruknęłam nawet na niego nie patrząc, przez co wyrwał mi z rąk telefon, czego się nie spodziewałam. Uniosłam głowę i spojrzałam na niego z chęcią mordu w oczach.
CZYTASZ
Live in the shadows
RomanceOpowieść o dziewczynie skrywającej w sobie koszmary z przeszłości oraz o chłopaku, który pomógł jej się odnaleźć. Oboje pogrążeni w mroku mafijnego życia dostrzegli w sobie ten jeden promyczek słońca przebijający się przez nawet najbardziej zachmurz...