Miles
— Mileeeessss!~
— Mills, nie wiem czy to dobry pomysł.
— Pójście na lodowisko wydaje ci się nie dobrym pomysłem?!
— Millie.
— ... Nie umiesz jeździć, tak?
— Nawet jeśli, to głupi pomysł.
— No weeeeź! Proszę...
Od dwudziestu minut, Olson prosi mnie o pójście na lodowisko, rzeczywiście, nie umiem jeździć.
— Proszę... To będzie takie romantyczne jak będziemy jechać za ręce!
— ...
— Oh no weź!
— Dobra.
— Naprawdę!?
— Nie ekscytuj się tak, bo zaraz zmienię zdanie.
— Oj nie zmienisz, to będzie najlepszy dzień w twoim życiu! Zobaczysz!
★
— I jak ci idzie z wiązaniem? – Spojrzała na mnie, męczyłem się jak nie wiem żeby zawiązać te walone łyżwy – Ooh, czekaj – Kucnęła i zaczęła mi je zawiazywać – Załatwione! Chodź, chodź! Póki nie ma tylu osób!
Gdy weszła na lód zaczęła od razu jechać, ja stałem przy barierce trzymając ją mocno. Millie odwróciła się w moją stronę i przez to "przypadkowo" wjechał w nią jakiś chłopak, złapał ją w talii co mi się nie spodobało, ale jej również, widziałem jej dyskomfort na twarzy, zdjęła jego dłonie i odeszła
— Palant.
— Ta, zjebus
— No nie ważne, daj rękę – Złapałem ją bez chwili zastanowienia, uwielbiałem jej delikate dłonie pachnące jak maliny, chociaż miała na nich rękawiczki z odsłoniętymi placami – Puść barierke.
— Nie.
— Miles, proszę. Przecież cię trzymam. – Po chwili odpuściłem – Super! A teraz musisz jedną nogą się odpychać i na przemian
Słuchałem jej dopóki nie przestała, uwielbiałem słuchać jej głosu, przez to się zapatrzałem i poleciałem w dół, a że mam więcej siły to ją pociągłem
Krzyknęła na niespodziewany ruch a potem wylądowała na mnie, chwile tak leżała dopóki nie zobaczyła, czy już wszystko gra
— Ty wiesz że nie musisz mnie ciągnąć żebym na ciebie poleciała co nie?
— O czym ty pieprzysz?
— Już dawno na ciebie poleciałam, a teraz wstawaj, bo godzina jeżdżenia to nie dużo.
★
— Wróciliśmy!
Millie krzyknęła wchodząc do domu, po chwili zjawiła się jej mama w przedpokoju
— A gdzie byliście?
— ... Na lodowisku, mówiłam ci to wczoraj z kilka razy przy kolacji – Uśmiechnęła się krzywo
— Oh no wiesz, zapracowana byłam
— Jasne, okej, rozumiem.
Poszliśmy w stronę jej pokoju, usiadłem na jej łóżku które zawsze było zasypane poduszkami, położyłem się w nich i spojrzałem na Millie która mi się przyglądała
— Coś chcesz?
— Co chcesz porobić?
— Hmm, te łyżwy były męczące. Oglądamy film?
— Jasne, tylko....
— Hm?
— Muszę... Ułożyć sobie poduszkę – Wzięła swoją ulubioną i po chwili położyła ją na moim brzuchu – Idealnie.
— Jaja se robisz?
— Jak chcesz mogę się położyć obok
— ... Możesz zostać.
Po chwili położyła się a ja bałem się ruszyć, lecz po kilku minutach rozluźniłem się i bawiłem się jej krótkimi włosami.
Po filmie chwilę wpatrywała się w napisy końcowe, gdy nagle wystrzeliła dłońmi w górę
— Co to miało być do chuja!
— Co?
— Dlacz- Dlaczego?
— Co dlaczego?
— To.. Wszystko zrobił dla niej?
— Jak widać
— Chyba nigdy nikt tak mi nie zrobił
— Ta, kto by chciał inwestować w takie coś? – Oczywiście, że ja. – Pff
— Bardziej mi chodziło o uczucia, o to, że nawet pomimo tego wszystkiego co zrobiła, on dalej ją kochał i na odwrót. Czyż to nie... urocze?
— ... Tak, być może.
Po chwili podniosła się i odwróciła w moją stronę. Intesywnie wpatrywała mi się w oczy, a ja jej.
Teraz albo nigdy.
Przysunąłem się bliżej niej, rumieniec nie schodził jej z twarzy a jej oddech czułem na sobie.
— Czy to.. dobry pomysł?
— Bardzo zły pomysł.
— W takim razie, wolę zło od dobra.
Przyciągnęła mnie bliżej i pocałowała. Byliśmy tak blisko, jej zapach czułem cały czas, jej delikatne, chude dłonie były na moim karku a nogi powoli owijała wokół mnie. W końcu gdy przestaliśmy, czułem się..
Głupio.
Zrobiłem tyle złych rzeczy
Nie zasługuję na nią.
Spojrzałem na sekundkę w jej oczy a potem wtuliłem się w jej ciało, by ukryć te wszystkie myśli.
— Miles? Czy coś jest nie tak?
— Ja- Po prostu, dalej nie wiem, dlaczego- Dlaczego to wszystko robisz.
— Bo cię kocham, Morales.
— Mimo tego wszystkiego? Tego zła? Tego, że skrzywdziłem tyle osób? Tego, że przyjąłem na ciebie zlecenie?
— Dokładnie. Mimo tego wszystkiego, dalej cię kocham. O to właśnie chodzi w miłości. Wybaczam ci wszystkie wady, bo każdy je ma, każdy popełnia błędy – Złapała mój podbródek – Przeszłości nie zmienisz, Miles. Przyszłości nie przewidzisz, a więc żyj terazniejszością. Tą chwilą, tym, że właśnie wyznałam ci miłość, a ty powinieneś zrobić dokładnie to samo i zapytać się, czy zostanę twoją Sally a ty moim Zygzakiem Mcqueen'em.
— Jesteś niemożliwa. – Zaczęła się śmiać – Naprawdę.
— No nie powiesz, że "auta" ci się nie podobały! – Prychnąłem na jej słowa i pokręciłem głową – Więc?
— Millie, czy zostaniesz moją Sally?
— Tak! W końcu marzenie z dzieciństwa się spełniło!
Zaczęła się cieszyć jak nie wiem co, mi również uśmiech nie schodził z twarzy a po chwili Millie zaczęła dawać mi krótkie buziaki po całej twarzy.
Mógłbym tak cały czas i dzień.
★★★
A więc to byłby koniec naszej dwójki! :)
CZYTASZ
|Bad Idea!||Prowler Miles|
Fiksi PenggemarBo czasami zło brzmi lepiej od dobra :) Fanfiction o Milesie Moralesie 42/Prowler Miles