;0

65 7 0
                                        

Millie właśnie wchodziła do domu Moralesów. Uśmiechnięta zdejmowała kurtkę i czapkę po czym zauważyła jej ulubionego chłopaka

— Mileeees!! – Dała mu całusa w policzek i wtuliła się w jego klatkę piersiową – Chwilunia.. Zmieniłeś włosy?

Miles, któremu było tak do twarzy w warkoczach, właśnie miał krótkie włosy. Patrzała na niego podejrzliwie, przez to że nie poinformował jej wcześniej o nagłej zmianie.

— Nie ważne, ładnemu we wszystkim ładnie. – Uśmiechnęła się do niego zadziornie i nie czekając na odpowiedź weszła do kuchni – Pani Morales? Pomóc pani?

— Już ci mówiłam Millie, żebyś nie mowiła mi pani! Rio wystarczy.

Chłopak usłyszawszy to, otworzył buzię ze dziwienia, ponieważ jego mama nigdy by nie pozwoliła mówić do siebie po imieniu. Zastanawiał się, kim jest dla niskiej piegowatej dziewczyny której uśmiech nie schodził z ust.

Wszedł do mieszkania głębiej, a gdy miał wejść do pokoju podpisanego jego imieniem, stanął przed nim jego wujek z tą samą dziewczyną

— Ty serio mówiłaś.

— Oczywiście że tak!

— Szefunciu zmieniłeś fryzurę czy stroicie sobie żarty z Millie?

— Mówię ci że nie wiedziałam o tym!

— No ale nawet nie obgadał tego z tobą?

— Jak widać!

— Nie ważne, choć mistrzu, musimy dokładnie opracować plan na to muzeum


Miles ruszył za wujkiem na dach, a gdy rozejrzał się wokół, rozszerzył oczy.

Ten Nowy Jork był cały zniszczony.

Ten Nowy Jork był bez przyjaznego pająka z sąsiedztwa.

Ten Nowy Jork był ogarnięty w chaosie.

Po chwili chłopak stracił przytomność.

Nasz Prowler związał go wokół worka treningowego, wkrótce chłopiec się przebudził.

— K-kim jesteś?

— Jestem Miles Morales. Ale ty możesz mi mówić Prowler.

— Musisz mnie wypuścić, błagam! Nasz tata niedługo umrz-

— Twój tata.

— Musisz mnie wypuścić.

— Dlaczego miałbym to zrobić?

Miles patrzał drugiemu w oczy, gdy nagle drzwi się otworzyły. Stanęła w nich dziewczyna która nie dowierzała swoim oczom, kilka razy je przetarła, żeby sprawdzić czy aby na pewno nie ma omam.

— Dwóch Moralesów naraz?! Jestem w niebie! – Podeszła do swojego chłopaka który odsunął pięść od twarzy drugiego – Czy ja jestem w raju? Umarłam?

—Millie. Przestań.

— Jak mam przestać, skoro jest was dwóch! – Wujek Aaron nie mogąc powstrzymać prychnięcia odwrócił wzrok od morderczego spojrzenia bratanka – Jesten taka podekscytowana! Zaraz tutaj wybuchnę!

— Mills – Położył dłonie na jej polikach – Uspokój się. Zaraz sobie z nim pogadasz.

— Jak mam się uspokoić!? Widzieć was dwóch jest takie ughh!!

Aaron z Milesem wiedzieli, że Millie jest okropną gadułą, dlatego zostawienie go z nią w jednym pokoju gdy jest podekscytowana to będzie tortura, a w tym czasie pomyślą co z nim zrobić. Wychodząc z pokoju dziewczyna stanęła na palach i dała szybkiego buzika w usta chłopaka, wiedząc że nie lubi pokazywać "publicznie" czułości, tak on chwilę tę przedłużył by mieć pewność że zostanie z nim, nawet jeśli tam jest on z innego uniwersum.

Millie poczłapała do chłopaka, usiadła na przeciwko i mu się przyglądała, gdy po chwili zaczęła zasypywać go pytaniami.

— Czyli.. Jesteś z innego uniwersum?

— Tak.

— I jesteś tam bohaterem?

— Dokładnie.

— Wooo! W tym Nowym Jorku nie ma bohaterów, a w sumie zastanawiałam się jak to jest mieć chłopaka bohatera.

— E-

— Chociaż zły charakter brzmi bardziej pociągająco, więc w sumie mi wystarcza. Ale jednak można pomyśleć. Ej a ty też masz swoją Millie czy nie?? Bo skoro to równolegle światy no to-

— Nie, nie mam Millie. Albo jej nie poznałem.

— Oh! Wiesz mój Miles ma inny charakter niż ty, ciężko było żeby zaczął rozmawiać ze mną, ale też jestem straszną gadułą, więc mogłam mu się wciąć w zdanie, lecz staram się tego nie robić! Ale i tak jest najlepszy. Nawet bedąc Prowlerem. Cholernie porypane! Hej, ciekawe jak by było gdyby Prowler nagle zmienił teamy! Wooo to by była jazda!

Miles słuchał jej lekko oczarowany, no bo hej? Mills nie była brzydka, była piękna kobietą, nieco rozgadaną i czasami specyficzną, lecz dalej cudowną. Nagle tamta dwójka weszła do pokoju, gdy ona opowiadała sen który ostatnio jej się przyśnił i dalej go pamięta.

— Millie? – Zaczął Aaron – Którego Milesa byś wybrała?

— ...

— Millie, miałaś na to odpowiedzieć od razu.

— Oczywiście że mojego! Chciałam tylko atmosferę rozluźnić! – Dźgnęła łokciem Moralesa w bok – No co ty, nie obrazisz się na mnie, prawda? – Chłopak odwrócił się do niej plecami – Oohh Mileeees! Słońce ty moje! – Odwracając go, złapała za jego policzki które uwielbiała dotykać – Nigdy bym cię nie zastąpiła! Doskonale o tym wiesz!

Chłopak prychnął i podszedł do jakiegoś biurka, Millie z jej ciekawską naturą od razu podreptała do niego i patrzyła mu przez ramie. Gdy nie zrozumiała schematu który był przed jej oczami, wróciła do tamtego Milesa

— Hmm, zawsze się zastanawiałam, jak mój Miles by wyglądał w krótszych włosach.

— Ty myślisz o mnie? – Rzucił chłopak a ona prychnęła

— Cały czas. – Przyglądała się jeszcze chwilę chłopakowi

Millie po chwili wyszła, żeby odetchnąć.

Facet wyglądający jak jej chłopak. Nie wiedziała co o tym myśleć.

Więc po prostu przestała i odeszła w głąb domu.

Chłopak podszedł do swojego sobowtóra i powiedział wprost

— Dotkniesz ją, a cię zabiję bez owijania w bawełnę.


Więc uznałam, że macie tutaj taki dodatek, bo dlaczego nie?

Gwiazdki mile widziane! :)

|Bad Idea!||Prowler Miles|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz