Rozdział 9

66 2 0
                                    

- I co? Nic nie powiesz? Ogarnij się kurwa! Jeśli nic nie powiesz, oberwiesz jeszcze mocniej. Liczę do pięciu. Jeden... Dwa... Trzy... Czte - weszłam mu w słowo.

- Nie rób mi nic. - powiedziałam cicho. - Proszę. - dodałam po chwili widząc brak reakcji z jego strony.

On widocznie miał inne zamiary, niż posłuchanie, mnie bo już chwilę później, dostawałam mocne uderzenia w brzuch, głowę, ręce, a także nogi. W końcu zemdlałam, ponieważ moje ciało tego nie wstrzymało.

Obudziłam się na twardej podłodze. Było mi bardzo zimno, a sądząc po rozmiarze pomieszczenia, była to piwnica. Nie miałam siły na nic. Wszystko mnie bolało, dosłownie wszystko. Nie dane mi było jednak odpocząć, gdyż chwilę później drzwi się otworzyły, a do pomieszczenia wszedł Ethan. Od razu się skuliłam, przez co na twarzy Ethan'a był widoczny uśmiech.

- Pojedź do mnie. - nadal siedziałam, patrząc na niego. - No już, dziwko. - ponaglał mnie. Jednak widziąc brak reakcji z mojej strony, wyciągnął nóż. - Albo się ruszysz, albo wolisz żebym ci trochę podciął, tą ładną buźkę.

Ledwo co podniosłam się, prawie przy tym się przewracając. Podeszłam do chłopaka, a ten momentalnie dał mi z liścia w twarz.

Upadłam na bok, na podłogę. Ból był nie do zniesienia. Nie mogłam już tego znieść. Poczułam nagły napływ adrenaliny. Podniosłam się i kopnęłam go w brzuch, tak że zgiął się w pół. Kopnęłam go jeszcze kilka razy w brzuch, a następnie kilka razy w głowę.

Uklęknęłam koło niego, który leżał bezwładnie na podłodze. Uśmiechnęłam się na ten widok. Włożyłam rękę do jego kieszeni, znajdującej się w spodniach, w celu znalezieniu kluczy do drzwi. Po chwili poczułam metal. Bingo. Wyciągnęłam klucze z jego kieszeni, następnie wstałam i zaczęłam wkładać po kolei klucze do zamka, sprawdzając, który jest od tych drzwi, gdyż było ich sporo.

Któryś z kolei okazał być się dopasowany do tych drzwi, więc po chwili już wyszłam z tego pomieszczenia. Szłam wąskim korytarzem i mijałam kilka par drzwi. Bardzo mnie korciło, aby zajrzeć chociaż co jest za jednymi z nich, jednak nie chciałam tracić czasu. Szybko znalazłam się przed schodami które prowadziły wyżej. Weszłam po nich, po czym zobaczyłam drzwi. Zaczęłam wybierać klucze i sprawdzać, który do nich pasuje. Już za czwartym razem dopasowałam odpowiedni i szybko weszłam do dość dużego pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Sądząc po urządzeniu pokoju, był to salon.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu, aby mieć pewność, iż nie ma nikogo. Pokój okazał się pusty, dlatego szybko wybiegłam z niego, oraz szukałam drzwi wyjściowych. Po chwili już je znalazłam. Po kilku sekundach udało mi się natrafić na klucz odpowiedni do tych drzwi, po czym szybko go przekręciłam i zamknęłam. Ujrzałam przed sobą bramę, którą już po chwili próbowałam przeskoczyć. Niestety spadłam, co nie wywołało żadnych obrażeń. Spróbowałam ponownie, co się tym razem udało. Przed sobą miałam już jedynie las, którego nie było końca.

Nie tracąc czasu, pobiegłam w głąb lasu czując na sobie zimny wiatr. Wszystko mnie bolało, łącznie ze stopami, którymi chodzę po lesie. Byłam bardzo zmęczona, jednak wiedziałam, iż jeśli się teraz zatrzymam, a ktoś mnie będzie szukał, to będzie mnie miał na widelcu, dlatego też resztkiem sił ruszyłam przed siebie. Nie mogłam złapać oddechu, jednak biegłam dalej. Nie mogłam pozwolić na to, aby mnie złapali. Nie chciałam tego znowu przeżywać. Po dziesięciu minutach, nie mogłam już dalej biec, gdyż moje nogi, jak i całe ciało, były tego przeciwne. Usiadłam koło drzewa, opierając się o nie.

Kiedy mój oddech się unormował, a nogi mnie mniej bolały, ruszyłam dalej. Nie wiedziałam gdzie biegnę. Nie wiedziałam ile jeszcze jest przede mną drogi. Wiedziałam jednak jedno, byłam wolna.

Po około godziny, nie wiedziałam dokładnie, ponieważ nie miałam zegarka, zobaczyłam, iż znajduję się w mieście. Nie wiedziałam, czy iść na policję, czy może pojechać jakoś do domu, którego już nie posiadam. Nim obmyśliłam, co zrobię zostałam pociągnięta za rękę. Cała spanikowałam i się wyrywałam.

- Już spokojnie. - To ten głos. Popatrzyłam w jego stronę i ujrzałam wysokiego mężczyznę. Adrian. - Co się stało, mała? - zapytał, z troską?

Masz być mojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz