Rozdział 7 - Po nazwisku to po pysku!

63 10 2
                                    

Pov. Narrator trzecioosobowy

W pokoju nadal było cicho. I ciemno, przede wszystkim! Dla niektórych mogło się wydawać, że pokój ten był opuszczony. No cóż, przez jakiś czas był, lecz osoba śpiąca pod pościelą wskazywała, iż od kilku godzin było to nieprawdą. Nagle spod łóżka wychyliła się głowa o przerażonych, świecących na żółto oczkach i minie jakby właśnie wybudził się z koszmaru. Tak właśnie się stało, z czym młody dronik nie mógł sobie oczywiście poradzić. Położył dłonie na materacu łóżka i wymamrotał do przyjaciółki:
- Enid? Śpisz? - Kiedy po kilku chwilach jedyną odpowiedzią jaką usłyszał to cichutkie chrapanie towarzyszki, postanowił wychylić się spod łóżka jeszcze bardziej i szturchnąć ją palcem w plecy. Dronka momentalnie obudziła się z głębokiego snu czując dotyk w miejscu gdzie u ludzi pewnie byłby kręgosłup, i odwróciła się do przyjaciela
- Hę? Co? Coś się pali? - Zapytała zdezorientowana
- Enid, miałem koszmar - Poskarżył się dron, a jego zaspana koleżanka wydała z siebie westchnienie
- No tak... Spodziewałam się tego...O czym był ten koszmar? -
Gi zawachał się, zmartwiony że przyjaciółka może uznać go za słabeusza lub gorzej! Za strachliwe dziecko, a przecież był od niej młodszy tylko o rok! Jednak po chwili wymamrotał:
- O Em. Boje się, że może już nie żyć - Zawstydzony podrapał się po ramieniu, a Enid zaśmiała się, na pewno nie rozbawiona postawą kolegi
- Zapewniam, że Em to najtwardsza dziewczyna jaką kiedykolwiek poznałam. Nie licząc mnie, oczywiście, ale wiesz... - Dziewczyna przewróciła oczami
- Ona jest na drugim miejscu. W każdym razie nic jej nie jest -
Gi zachichotał mrużąc oczy
- Taak... Ty jesteś bardzo silna -
- No oczywiście że jestem, głuptasie. A kto potrafił jako jedyny otworzyć ten słoik co go znaleźliśmy w śniegu?  -
- Ty! Ale wiesz, ja i moje siostry też mogliśmy go otworzyć... -
- Cicho sza! - Uciszyła go dając mu kuksańca w ramię
- To mały krok dla Rozbiorcy, wielki dla Robotnika! -
Przyjaciele rozmawiali dosyć długo. Tak długo, że wreszcie usłyszeli, jak drzwi do pokoju się otwierają
- Enid - Wyszeptała groźnie Fan ostrożnie domykając drzwi
- Czy możecie się zamknąć? Mama ogląda telewizje w salonie i cały czas mówi, że słyszy jakieś głosy z twojego pokoju. Chcesz, żeby tutaj weszła? - Położyła dłonie na biodrach mrużąc podejrzliwie oczy. Enid zacisnęła pięści próbując coś z siebie wydusić, ale nie udawało jej się to na początku. Spojrzała niepewnie na przyjaciela który patrzył na nią z oczekiwaniem
- Yyy... Prze... Przepraszam, już będziemy cicho... - Na twarzy Fan wymalowało się zaskoczenie. Enid przeprosiła? Czy to możliwe aby ten arogancki, wredny, egoistyczny potwór wypowiedział słowo "przepraszam"? Obrończyni stała przez chwilę w pokoju i patrzyła raz to na siostrę, raz to na jej przyjaciela
- Jezu, chyba pójdę się położyć... - Wymamrotała łapiąc się za głowę i wyszła z pokoju zanim Enid lub Gi zdążyli cokolwiek powiedzieć. Kiedy tylko drzwi się zamknęły a ogon Fan zniknął za nimi. Dwójka odczekała trzydzieści sekund zanim zaczęli się chichrać, próbując nie wydawać zbyt głośnych dźwięków
- O kurde, powiedziałaś "przepraszam"! Ale jej mina zrzedła! Widziałaś? -

Pov. Enid

To oczywiste, że Fan była zdziwiona. Nigdy wcześniej nie powiedziałam słowa "przepraszam", zwłaszcza do niej, a jeśli to się kiedykolwiek stało, pewnie zdarzyło się dobre kilka lat temu, a ja nawet tego nie pamiętam. W sumie to zrobiło mi się wstyd. W końcu była moją siostrą, a ja robiłam jej tyle złych rzeczy...
Chwila, o czym ja myślę? To trochę, jakby moja duma z każdym dniem malała i nie pozwalała już stawiać siebie na pierwszym miejscu. Przypominając sobie wszystkie chwile kiedy zachowywałam się okropnie wobec Fan, schowałam twarz w dłoniach. Gi oparł łokcie o materac łóżka i spojrzał na mnie
- Czyli teraz lubimy Fan? - Zapytał niepewnie
- C-co... CO?! Skąd ci to przyszło do głowy?! - Wrzasnęłam na tyle cicho, aby nikt spoza pokoju tego nie usłyszał
- Przeprosiłaś ją. A chyba robisz to rzadko. Mówiłaś, że byłem pierwszą którą od dawna przeprosiłaś. Nie znaliśmy się wtedy długo... -
- Ty i ona to zupełnie dwa różne tematy! - Zacisnęłam pięści desperacko próbując rozładować napięcie jakie we mnie rosło
- Niby czemu? - Przyjaciel patrzył się tak intensywnie, że musiałam uciec wzrokiem na sufit aby znowu nie poczuć dyskomfortu i ukłucia w klatce piersiowej który czułam za każdym razem, kiedy to robił. Robo-boże, jak on mnie wkurza! Niby czemu, niby czemu? Jakbym ja jeszcze umiała to mu wytłumaczyć! Fan nie jest jego siostrą. Jest moją siostrą. On nie rozumie, jak to jest mieć za rodzeństwo drona obrończego! Zbyt głupiego na swoją siłę, nie potrafiącego nawet buta zawiązać ale ze stopą ważącą tyle co stosik cegieł idiotę, który wymaga prawie całodobowej opieki zdrowotnej aby przypadkiem sam siebie nie zabił! Może jeszcze mi powie, że powinnam się tak złościć bo nie ma o co?
Oh nie. On nie robił nic takiego. Po prostu zadał pytanie, a ja wkurzałam się bezpodstawnie. Przestałam gapić się w sufit aby znowu spojrzeć Gi w oczy, a on nawet nie mrugnął kiedy z pomrukiem rezygnacji zaczęłam poprawiać grzywkę
- Ty chyba tego nie zrozumiesz - Wymamrotałam chowając się pod kołdrę
- A ty nie lubisz tego tematu, co? -
- Właśnie miałam armagedon w swojej głowie, oczywiście że nie lubię! - Wysyczałam trochę niewyraźnie przez pościel utrudniającą mi mówę
- Oh... No dobra... Ale wiesz, ja nadal nie zasnę... - Wyszeptał ponuro
- Myślałem, że opowiesz mi jakąś historię - Po tych słowach wystrzeliłam spod kołdry jak strzała i wychyliłam się aby gniewnie popatrzeć na przyjaciela
- Czy ja ci wyglądam na polonistkę? - Zapytałam szczerząc groźbie zęby. Gi wzruszył ramionami i wrócił pod łóżko. Ja również położyłam głowę na poduszce. Przez pewien czas nie mogłam zasnąć, ale zmęczenie w końcu dało o sobie znać, wręcz krzycząc mi do ucha: "Do spania, paskudo!"

💍Dziennik Fancy Birdwhistle | Murder Drones Fanfic💍Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz