Pov. Narrator trzecioosobowy
- Ojej, nowa siostra! - Powiedziała energicznie Em zaraz przed tym, jak dostała kulką w łeb. Siła z jaką następnie walnęła w ścianę iglicy sprawiła, że ta zaczęła się walić.
- Kryć się! - Krzyknęła Ze rzucając się do ucieczki nawet nie zwracając uwagi na Enid i Gi którzy osłupieni patrzyli na nieznajomą, która, jak pisze na jej przepasce, nazywała się Et. Jej oczy zmieniły się w "><", co oznaczało że była w niezłym szale. Pozostała dwójka szybko zaczęła uciekać w stronę samochodu, za którym siedział ktoś jeszcze. Fan musiała znowu patrzeć jak jej siostra zostaje zaatakowana przez Drona Rozbiórczego, gdyż Enid była zbyt wolna i Et zdążyła ją złapać. Rzuciła robotniczkę na śnieg a następnie przycisnęła stopę (tzn. Czubek stożkowatej nogi w pszczele pasy) do jej szyi.
- O... Oj no weź! - Wychrapiała Enid próbując nie popłakać się ze strachu
- Dogadajmy się jakoś! - Ale Et nie słuchała. Wycelowała w swoją ofiarę karabin, a kiedy już miała wystrzelić, usłyszała głośny jęk
- Ja chciałem ją zabić! -
Gi stał obok samochodu za którym wcześniej się chował i niepewie stawiał kroki w kierunku rozwścieczonej nieznajomej i leżącej pod nią przyjaciółki. Fan chciała wychylić się zza samochodu aby zobaczyć co się dzieje z jej siostrą, lecz było to zbyt ryzykowne
- Co? - Głos Et był jak lodowaty sopel wbijający się w klatkę piersiową przy każdej wypowiedzianej przez nią głosce. Gi przełknął ślinę i powtórzył:
- J-ja chciałem ją zabić -
Enid jakby miała zaraz wyzionąć ducha, chociaż towarzyszyła jej wielka nadzieja że przyjaciel nie mówi na poważnie. Oczywiście że nie mówił. Próbował odwrócić uwagę napastniczki aby Enid mogła niezauważalnie się uwolnić
- Dlaczego nie zrobiłeś tego wcześniej? - Zapytała Et mrużąc podejrzliwie oczy
- No bo... Pojawiłaś się ty. Trochę się przestraszyłem i chciałem uciekać. Ale teraz chce dokończyć to co zacząłem - Ojej, Gi był świetny w kłamaniu! Tak się przynajmniej wszyskim wydawało. Nowa morderczyni zaśmiała się szyderczo i wyjęła z kieszeni pilot z trzema przyciskami i długą antenką. Przycisnęła jeden z guzików, a obroża na szyi Gi zacisnęła się na jego gardle. Ogon drona momentalnie zaczął szaleć, tak samo jak oddech. Enid nie czekając aż nieznajoma wróci do torturowania jej, uniosła nogę pozbawioną skarpety i buta, a następnie kopnęła Et w krocze. Każda dziewczyna która przeżyła takiego kopniaka wie, że boli to dokładnie tak samo jak ból po kopnięciu w jajca. Et zgięła się jak scyzoryk i odskoczyła wyjąc z bólu. Bohaterka pod nią podniosła się, podbiegła do przyjaciela i wzięła go za rękę. Wrzasnęła do Ze, Fan i Amy:
- Do drzwi! Wiejcie! - I razem z resztą zaczęła uciekać ile sił w nogach. W głębi duszy dziękowała, że Et zaatakowała akurat dzisiaj, a nie na przykład wczoraj kiedy nie miała nogi. W pewnym momencie Fan oraz Ze odwróciły się strzelając w goniącą ich dronkę z pistoletów. Niewiele to dawało, chociaż krwawiące rany postrzałowe naprawdę mogły jej przeszkadzać. Dobiegając do metalowych drzwi, Amy wyjęła kartę otwierającą wrota i przyłożyła ją do ukrytego pod blaszką skanera. Wszyscy wbiegli do środka bunkra zamykając drzwi akurat wtedy, gdy Et miała w nie wlecieć. Wszystko ucichło. Prawie wszystko. Ciszę przerywały tylko desperackie próby złapania oddechu Gi. Przyjaciółka i siostra Rozbiórcy próbowały uspokoić go i dowiedzieć się co sprawia mu takie problemy w oddychaniu
- Hej, pamiętasz jak było z Em? Powoli, nie oddychaj tak łapczywie. Spróbuj oddychać nosem. A nie, czekaj... To powoli. Powoli ustami - Tłumaczyła mu Ze. Podczas gdy ona i Enid pomagały Gi, jedyny Obrońca w grupie zsunął się na podłogę. Fan była okropnie zmęczona, i chociaż była bardzo silna fizycznie, psychicznie nie mogła tego wszystkiego ułożyć w głowie. Kim była Et, skąd miała ten pilot, skąd ona jest, kto ją tu przysłał, jakim cudem Enid jeszcze żyje, I DLACZEGO POMAGA TEMU MATOŁOWI. Nie miała jednak czasu na odpowiadanie sobie na te wszystkie pytania, gdyż odezwała się Amy:
- Trzeba schować tę dwójkę do pudeł i wnieść do mojego pokoju. Wtedy nam się wytlumaczą - Powiedziała próbując uspokoić oddech po długim biegu. Ze była bardzo zaniepokojona. Nie tylko przez to że Gi przed chwilą miał atak duszności (spowodowany najprawdopodobniej jakąś nienaturalną i niepojętą siłą), ale również przez to, że jej siostra dosłownie pięć minut temu uderzyła o ścianę iglicy i pewnie teraz leży gdzieś pod gruzami. To doprowadzało ją do szału. Była zdenerwowana i próbowała chronić brata za wszelką cenę. Kiedy Amy podeszła niezwykle pewnie do niej i Gi, ta wyjęła z ręki ostrze i zamachnęła się w kierunku dziewczyny
- Rany, przepraszam. Nic wam przecież nie zrobię, dzikusy... - Amy zdołała podnieść nadal zdezorientowanego i przemęczonego Gi oraz pomóc mu wejść do metalowego "pudła" w którym już siedziała jego siostra. Zanim Enid zdążyła podejść do przyjaciela i kontrolować sytuację, ktoś złapał ją za kołnierz. To była przerażona Fan która przed chwilą poukładała sobie informacje dotyczące siostry w głowie
- Enid, robo-jezu! - Wysapała nie zwracając uwagi na to, czy ktoś może ją usłyszeć
- Przepraszam że cię zostawiłam! Nie powinnam! O raju, mogłam się po ciebie wrócić! Serio naprawdę przepraszam... Wybaczysz mi, co? Wybaczysz? - Żałośnie brzmiące słowa trochę rozbawiły brązowowłosą dronkę, tak samo jak fakt, iż Fan musiała stawać na palcach aby położyć dłonie na ramionach siostry i mocno je zacisnąć, chociaż czuła się jakby zaraz miała odrzucić ręce Obrończyni ze względu na jej brak zamiłowania do dotyku fizycznego, przynajmniej ze strony siostry. Niestety jednak nie wiedziała ona, czy wybaczyć starszej siostrze. Z pierwszej strony nie było co wybaczać, przecież Fan była bardzo niedoświadczona w tym czasie, i tak w sumie to Enid sama prosiła się o wyjście za zewnątrz, ale z drugiej strony duma młodszej Birdwhistle nie pozwalała jej tak po prostu wybaczyć
- Wiesz... - Zaczęła niepewnie
- Muszę o tym pomyśleć -
Co tu było do myślenia? Właściwie to Enid powinna przepraszać, gdyż wykorzystała niedoświadczenie siostry dla własnej zabawy. Ale może odpokutowała już utratą nogi? No, możliwe. Po prostu była zbyt dumna aby wybaczyć starszej siostrze z własnej woli. Enid bez słowa odeszła od Fan i wróciła do zamartwiania się stanem przyjaciela. Amy otworzyła resztę drzwi, i wszyscy (oprócz oprócz Gi i Ze, bo oni przecież siedzieli w pudle pchniętym przez człowieka) na trzęsących się nogach poszli w stronę pokoju Amy. Mijało ich wiele robotów, lecz żaden z nich nie zwracał nawet uwagi na przybyszy, nawet na Enid którą przecież wszyscy uznawali za martwą. Człowiek otworzył drzwi swojego pokoju i zaprosił resztę do siebie. Jej dom był dosyć spory. Chociaż miała ledwo dwa pokoje, czyli salono-kuchnię oraz łazienkę, wystrój był nawet ładny. Amy kazała Dronom Rozbiórczym wyjść z pudła, przy czym Gi wywalił się na dywan tuż obok Enid która zaskoczona od razu pomogła mu wstać
- Co to miało znaczyć? - Zapytał człowiek ostro. Ze spuściła wzrok jakby była dzieckiem właśnie dostającym ochrzan od mamy. W końcu wymamrotała:
- Nie wiem kim ona była. Widzę ją pierwszy raz na oczy... -
- Tamtego dzikusa? Oh tak, byłam z nimi przez cały ten czas, nie znamy jej! - Amy zwróciła wzrok ku Enid która jak zwykle wtrąciła się w rozmowę bez pytania
- Co do ciebie... - człowiek podszedł do niej
- Co z ciebie za robotnik? Kumplować się z Dronami Demontażowymi? To jakbyś była... - Tutaj Amy zawachała się. Chciała uniknąć tego słowa, ale żadne inne nie opisywało postawy Enid
- Zdrajcą... - Nastała chwila ciszy, po której oskarżana dronka broniąc się zmarszczyła brwi
- Wcale że nie! I nie będę ci się z niczego tłumaczyła! - Po czym tupiąc głośno zaczęła iść w stronę drzwi wyjściowych
- Enid Birdwhistle! Na miejsce ale to już! - Wrzasnęła Amy, na co tamta aż podskoczyła. Jej wzrok nadal pokazywał wkurzenie niemiłosierne, lecz grzecznie wróciła na miejsce gdzie stała wcześniej, co oczywiście zdziwiło większość zebranych. Głos zabrała Fan
- Wszyscy widzimy że ta sytuacja jest dosyć skomplikowana... Enid zaprzyjaźniła się z naszymi... Śmiertelnymi wrogami... - Ostatnie dwa słowa wypowiedziała obrzucając swoją siostrę przykucniętą obok Gi, który już czuł się lepiej i mógł zrozumieć powagę sytuacji, ostrym spojrzeniem na które robotniczka odpowiedziała tylko bezczelnym prychnięciem.
- A skoro nowa morderczyni zaatakowała również swoich pobratymców, pewnie miała jakiś powód... - Wróciła do patrzenia na wszystkich po kolei zmartwiona
- Ale co to był za pilocik z trzema guzikami? - Zapytał Gi masując szyję która jeszcze chwile przedtem ledwo łapała oddech, palcami zachaczając o zieloną obrożę
- I co się stało z Em?! - Tym razem głos zabrała Ze zaciskając pięści. Była nieźle wkurzona oraz poddenerwowana. Sposób w jaki wymachuje ogonem na wszystkie strony ukazuje, że dronka jest zdesperowana na myśl o tym, że jej ukochana siostra z którą przecież przybyła na tą planetę, może teraz nie żyć. Trochę zajęło upewnienie ciemnowłosej, że jej najdroższa towarzyszka na pewno ma się dobrze, i przecież nie jest głupia - na pewno uciekła przed Et oraz słońcem, które przecież miało wschodzić lada moment i ukryła się. Próba poukładania i omówienia wszystkich informacji została przerwana, kiedy do pokoju Amy ktoś zapukał, koniecznie chcąc wejść do środka. Pewnie jakiś ciekawski dron chciał dowiedzieć się więcej o wyjściu człowieka i Obrończyni, za co przecież dziewczyny na pewno dostaną ochrzan. Fan spojrzała na Rozbiorców i wyszeptała wskazując palcem łóżko:
- Wynocha pod łóżko bęcwały! -
Trzy roboty (ponieważ Enid również bardzo chciała pozostać w opinii publicznej martwa) schowały się i gdy tylko ogon Ze znikał pod meblem, ktoś wszedł do pokoju. Prawdą było, że wszyscy spodziewali się wspomnianego wcześniej ciekawskiego dronka który chciał dowiedzieć się więcej o uciekinierkach. Niestety zamiast niego, w drzwiach stała Pani... Generał? Oficer? Robo-Boże, jeden wał! W każdym razie - kobieta weszła do pokoju z dziwnym grymasem na twarzy. Amy z pewnością pod kaskiem astronauty pociła się teraz niemiłosiernie
- Doszły mnie słuchy... - Zaczęła swój wywód
- Że przez jakiś czas nie było was tam, gdzie powinnyście być... - Fan wyglądała, jakby z jej głowy miał zaraz wylecieć dym, a intensywność światła na ogonie zaczęła wariować. Podczas gdy Obrończyni próbowała uspokoić ogon, Amy tłumaczyła siebie i swoją towarzyszkę
- Na pewno coś się pani pomyliło. Przez cały czas byłyśmy tutaj! I graliśmy w planszówki, śpiewałyśmy pastorałki... No wiesz, niech mu wszystkie dzwony grają!* -
- Znam tą pastorałkę, Amy. Ale ty chyba zapomniałaś, że wartownicy to dosyć młode osoby i wszystko nam wyśpiewali... -
Amy spochmurniała
- W dupe jeża, nie pomyślałam o tym... - Wymamrotała
- Co to jeż? - Zapytała Fan kończąc uspokajać lampkę na ogonie
- Nie ważne. Proszę panią, naprawdę nie chciałyśmy zrobić nic złego! To tylko spacer, chęć przygody! Jak widać, nic nam się nie stało -
Tłumaczenia Amy chyba w połowie podziałały, bo Pani Generał tylko parsknęła śmiechem i wyszła bez słowa. Fan, upewniwszy się że nikt już ich nie obserwuje, nakazała trójce spod łóżka wyjść
- Huff! Ależ tam zimno... - Narzekała Enid zdejmując opaskę z głowy, przez co jej włosy wyglądały na o wiele bardziej roztrzepane niż wcześniej. Wyglądały trochę jak chmurka, tylko że brązowa. Gi dotknął czupryny przyjaciółki z uśmiechem na mordzie. Fan widząc to od razu zacisnęła pięści. Jakim cudem jej siostra daje tykać swoje bezcenne włosy jakiemuś matołowi bez odgryzania mu ręki, a jej rodzona siostra musi prosić się o dotknięcie ją w ramię przed tym, jak chce ją pocieszyć czy coś?! Jeszcze bardziej wkurzało ją to, że ogon Rozbiórcy prawie oplatał jej siostrę w talii, i chociaż nie dotykał on ciała Robotniczki, nadal działało to Fan na nerwach
- No, a teraz siadać na dupach i mówić jakie macie zamiary! - człowiek wskazał palcem na dwa żółtookie drony
- Moim zamiarem było zabijanie, tak jak firma nam kazała. Ale ta geba nie pozwala mi rozerwać zielonej na strzępy, więc generalnie to śpię i dokarmiam pająki -
- Nie jestem geba! - Upomniał się Gi
- Ah tak? - Amy podeszła do niego. Była od niego o wiele wyższa więc jej cień padał na przerażonego dronka
- A więc jakie TY masz zamiary? -
Gi przełknął ślinę i zaczął się jąkać:
- N-no bo była t-taka książka i... - Dziewczyna słysząc jak żałośnie próbuje się wysłowić i nawet nie dając mu dojść do zdania, zaskowyczała tylko łapiąc się za twarz (czyli hełm astronauty!)
- Przecież ja od tego dzieciątka nic nie wyciągnę... Ile ty masz lat? -
- Trzynaście i trzy miesiące! -
- O Boże... - Amy westchnęła teatralnie. Gi wydawał się zasmucony tym, że człowiek wyraża się do niego z takim brakiem szacunku. Nie to że dziewczyna powinna mu słodzić, ale mogłaby przynajmniej nie wyrażać swojej dezaprobaty zdaniami typu "no Jezus, jakie dziecko!". Gi zawstydzony uciekł wzrokiem na podłogę,wyglądając jakby miał zaraz zapaść się pod ziemie. Enid próbowała go pocieszyć, mamrocząc mu coś do ucha, ale niewiele to dawało. Ze podniosła się spoglądając na Amy ponurym wzrokiem
- Skoro nic od niego nie wyciągniesz, powinnaś zostawić nas w spokoju - Zaproponowała oschle przyciągając brata ogonem do siebie. Człowiek parsknął tylko i pokazał "gościom" drzwi
- Proszę bardzo - wzruszyła ramionami i odwróciła się do dronów plecami
- Ale na pewno nie będę was ukrywała tutaj - Po czym podeszła do wyjścia z pokoju
- No dalej, dalej! - Ponagliła. Fan zmrużyła oczy i wyszeptała siostrze do ucha:
- Ja zajmę mamę a ty zabierzesz ich do siebie - Enid momentalnie się zgodziła. Nakazała przyjaciołom wejść do metalowego pudła na kółkach z którego wyszli wcześniej po czym, ciągnąc pudło, opuścili pokój poirytowanej Amy. Enid, ilekroć ktoś przechodził obok nich, chowała się za metalową skrzynią wstrzymując oddech. Przecież chciała pozostać w opinii publicznej martwa, i chociaż nikt praktycznie nie zwracał uwagi na dwie nastolatki pchające jakieś wielkie pudło, to nadal trzeba mieć się na baczności! Przed wejściem do domu Fan poleciła siostrze aby przykucnęła za skrzynią aż jej nie powie, aby wniosła je do swojego pokoju. Fan więc weszła do domu i zastała tam mamę oglądającą telewizje. Obrończyni z uśmiechem na twarzy podeszła do niej i wyćwierkała:
- Mamo, chodź zobaczyć jak ładnie posprzątałam w pokoju do treningów! - Via spojrzała na córkę i wstała również uśmiechnięta. Nie wiedziała jeszcze o tym że Fan wyszła na zewnątrz, dzięki Bogu! Zaprowadziła mamę wgłąb korytarza, przedtem szurając lampką na ogonie po pudle, co było informacją dla Enid aby przygotowała się do zabrania go do środka. Kiedy dwie dronki zniknęły za rogiem, brązowo-włosa szybko zabrała przyjaciół do swojego pokoju. Kiedy wreszcie się wygramolili, Ze instynktownie zaczęła się rozglądać
- Tutaj nikt nas nie znajdzie? - Zapytała chcąc się upewnić
- Jeśli będziemy cicho, to nie -
Uspokoiła ją Enid biorąc poduszki z szafy i wkładając je pod łóżko
- A te poduszki to po co? - Gi kucnął przy łóżku sprawdzając co jest pod nim
- No jak to po co? Będziecie tam spać- Enid wzruszyła ramionami. Czy to nie było oczywiste?
- No chybaś się w cycki zimną wodą poparzyła! Już wolę spać w wentylacji! - Ze oburzyła się po czym podeszła do ściany, podskoczyła i wspięła się do wejścia wentylacyjnego. Jakimś cudem odwróciła się przodem do pokoju i oparła głowę o swoje ręce
- A ty sobie radź - Zwróciła się do Gi
- Mi spanie pod wyrkiem nie przeszkadza! - Oświadczył uroczyście i wturlał się pod łóżko
- Wygodnie! -
- Widzisz, Ze? Twój brat ma dobry gust - Enid zaśmiała się kładąc ręce na swoich biodrach
- Nie powiedziałabym... - Dronka zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu po czym odwróciła się i zaczęła czołgać się wgłąb wentylacji, najprawdopodobniej w celu podglądania kogoś przed snem. Ciekawe, o co jej chodziło.
- Pójdę już spać - Poinformował Gi półszeptem słysząc, że ktoś wchodzi do domu. Enid pokiwała głową, ściągnęła opaskę i sama położyła się na swoim łóżku. Wychyliła się zza rogu i spojrzała pod mebel
- Dobranoc - Powiedziała krótko, i chociaż w ciemności jaka panowała w pokoju nie widać było praktycznie jej twarzy, oprócz dwóch turkusowych oczek, na pewno uśmiechała się ciepło. Na twarzy jej przyjaciela również pojawił się zmęczony, ale szczery do bólu uśmiech
- Dobranoc! -
![](https://img.wattpad.com/cover/353780405-288-k513175.jpg)
CZYTASZ
💍Dziennik Fancy Birdwhistle | Murder Drones Fanfic💍
Fanfic❗ZAWIESZONE❗ Fan, jako Dron Obrończy, ma wiele ciężkich obowiązków. Musi chronić, pracować i starać się jak nikt nigdy aby nikomu z jej kolonii nic się nie stało. Razem z kompanami pewnego dnia wychodzi na swoją pierwszą misję której celem jest odgo...