Nicole 6

6 1 11
                                    


Słyszałam gdzieś w oddali głos mamy. Nie rozumiałam, co do mnie mówiła. Czułam się, jakbym traciła grunt pod nogami.

Skarbie, jej tu nie było...

To zdanie rozbrzmiewało w mojej głowie. Odbijało się niczym boomerang. Jak jej tam nie było? Przecież na rano wychodziła do pracy, nie było innej opcji. Miała ubrane te same ciuchy, które zawsze zakładała do biura, w ręce wzięła tą samą torebkę co do kancelarii. Jak nie tam to gdzie mogła się udać? Wtedy pomyślałam o jednym. Czy aby na pewno tak dobrze znałam swoją siostrę? Umiałam wymienić jej ulubiony kolor, powiedzieć w jaki sposób spędzała wieczory, o której kładła się spać. Ale czy aby na pewno wiedziałam wszystko? Czy Riley pokazywała to co chciała a tak naprawdę prowadziła drugie życie? Ta myśl dobiła mnie jeszcze bardziej. Najważniejsza osoba w moim życiu, której bezgranicznie ufałam mogła mnie okłamywać.

Później nie pamiętałam już nic. Pogrążyłam się w ciemnej otchłani.

                                                                               ...

Nie chciałam otwierać oczu, lecz światło mi na to nie pozwalało. Powoli uchyliłam powieki bojąc się, co zobaczę. Nie wiedziałam, na co mam się przygotować.

Znajdywałam się w swoim pokoju. Nie wiedziałam, w jaki sposób się tutaj znalazłam, która była godzina ani jaki był dzień. Do mojej głowy powróciły ostatnie wydarzenia. Na samo wspomnienie po moim ciele przeszedł dreszcz. Miałam nadzieję i to ogromną, że to był tylko zły sen.

Nie zwracając uwagi na to, gdzie jest mój telefon, wstałam z łóżka i wybiegłam jak poparzona z pokoju. Zbiegłam po schodach na dół, gdy nagle do moich uszu dobiegł dźwięk płaczu. Przeraźliwego płaczu. Już wiedziałam, że te wydarzenia to nie był sen. To była rzeczywistość. Nie mogłam się poddać. Musiałam dać radę dla tej jedynej osoby. Dla mojej mamy. Musiałam przy niej być. Nie mogłam pozwolić, aby została sama. Straciła nagle męża a teraz córkę. 

Skierowałam się do salonu. Moja mama siedziała na kanapie, a na stoliku przed nią leżało opakowanie chusteczek oraz telefon. Elizabeth spoglądała na ekran komórki, a po jej polikach ściekały łzy. Musiała już długo tutaj siedzieć. Nawet nie wiedziałam, która godzina.

Gdy podeszłam bliżej miałam wrażenie, jakby przybyło jej lat. Włosy, które zawsze były starannie ułożone jakby wyszła od fryzjera teraz były w nieładzie. Oczy od wylanych łez jej spuchły, a twarz była czerwona od ciągłego przecierania jej chusteczkami. Nie poznawałam własnej mamy. Jak przez mgłę pamiętam jej stan po śmierci mojego taty - Artura. Większość czasu zamknięta była w pokoju. Dopiero po upływie paru miesięcy stanęła na nogi. 

- Wstałaś - spojrzała na mnie, próbując delikatnie się uśmiechnąć, ale w jej oczach dostrzegałam ból.

- Co się wydarzyło? - nie chciałam udawać, jakby nic się nie stało. Z natury byłam osobą bardzo ciekawą więc musiałam się dowiedzieć co się stało, jak do tego wszystkiego doszło.

- Kochanie nie chce, żebyś się w tym pogrą.. - chciała dokończyć, ale widząc moją minę przestała, wiedziała, że nie odpuszczę i będę drążyć temat.

- Mamo, mam już osiemnaście lat a to moja siostra, mam prawo wiedzieć co się z nią stało - mój głos zaczął nabierać na sile. Nie miałam zamiaru na nią krzyczeć, to nie była jej wina. Ona chciała mnie ochronić abym nie skończyła jak ona kiedyś.

- Masz rację, ja chcę tylko dla Ciebie dobrze - położyła swoją dłoń na moje ramię, dodając mi otuchy. To było dla niej ciężkie, widziałam to po jej posturze i gestach. Przyciągnęła mnie do siebie, tuląc i głaszcząc po włosach - Gdy powiedziałam ci dzisiaj, że nie znaleziono ciała Riley, straciłaś przytomność. Nie chciałam, abyś wylądowała w szpitalu, to by źle wpłynęło na twoją psychikę, więc przekonałam ratowników, aby odwieźli nas do domu. Nie wiem czy pamiętasz, ale gdy dojechaliśmy do domu przebudziłaś się. Byłaś w szoku. Zasnęłaś dopiero gdy położyliśmy Cię do łóżka - oparła głowę o moją i nie przestawała mnie tulić.

Dark PowerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz