3. Ramos x Piqué

137 7 41
                                    

POV: Sergio Ramos.

- Japierdolee - ziewnąłem, słysząc charakterystyczny dźwięk budzika. Był pierwszy kwietnia w 2016'tym roku, dzień przed El Clásico. Na myśl, że muszę się fatygować do Barcelony wyłączyłem grający wciąż budzik i wróciłem do spania.

Po pięciu minutach znowu usłyszałem ten pieprzony budzik. Powtórzyłem czynność sprzed kilku minut, jednakże budzik nie ustawał dzwonić pomimo mojego bicia w przycisk znajdujący się na jego górze.

- Kurw... - wymamrotałem w poduszkę. W rezultacie wyrzuciłem przez otwarte drzwi do mojej sypialni owy zegar.

Kiedy w końcu nastała cisza, a ja znów rozłożyłem się na łóżku iście spełniony, włączył się budzik, tym razem w telefonie, który znajdował się około dwa metry obok mojego łóżka. Wstałem, a w myślach plątałem piękną wiązankę rozmaitych przekleństw. Spoglądając na wyświetlacz, odczytałem, iż była już siódma trzydzieści. Za czterdzieści minut powinienem już być w drodze.

Szybko pobiegłem do łazienki, ubrałem się, zrobiłem sobie na szybko kanapkę z dżemem truskawkowym, wziąłem torbę i ubrałem buty. Była równa ósma, kiedy wyjeżdżałem już ze swojej posesji, dojadając kanapkę.

Prawie dobiegała szesnasta, kiedy wjechałem na parking dobrze znanego mi hotelu w sercu Barcelony. Wysiadając z samochodu nie myślałem o niczym innym, niż udaniu się już do swojego pokoju. Korki, na które się napotkałem zbliżając do Barcelony, totalnie zmiotły mnie z planszy.

Po kilku minutach byłem już w swoim pokoju. Westchnąłem, kiedy zobaczyłem dwa złączone łóżka. 

Swoją drogą, ktoś już w nim był przede mną. Wywnioskowałem to spoglądając na schludnie poukładane ubrania w szafce.

Ciekawe, może mam styczność z Luką? - pomyślałem, ale nie rozmyślałem nad tym więcej, stwierdziłem, że lepszym pomysłem będzie szybka drzemka.

Moja „szybka drzemka" trwała aż do dziewiętnastej. Obudził mnie dźwięk przekręcających się kluczy. 

Kiedy usłyszałem, że ta osoba już otworzyła drzwi, z ciekawością otworzyłem oczy i spojrzałem w kierunku współlokatora.

- No chyba kogoś poniosło - wyszeptałem, kiedy moim oczom ukazał się, dobrze mi znany, hiszpański piłkarz w barwach FC Barcelony. - Kto wybierał te pokoje?

- Cóż, prima aprilis prawda? - powiedział, przechodząc za Piqué, trener Barcelony.

- Haha, tak bardzo śmieszne - zaśmiałem się ironicznie. - Wy w tej Katalonii to dopiero macie poczucie humoru - dopowiedziałem, po czym na nowo położyłem się na brzuchu, a głowę dałem do poduszki. Usłyszałem, jak Piqué zamknął za sobą drzwi, a później usłyszałem kroki zbliżające się w moim kierunku.

Z dziwnych powodów, moje serce zaczęło bić szybciej.

Poczułem, jak Gerard delikatnie usiadł na rogu łóżka, na którym się znajdowałem.

- Oj Sergio - powiedział, dając rękę na moje plecy, po których przeszły mi ciarki. - Wyglądasz jakbyś się smucił. Spokojnie, jeszcze nie przegraliście.

- Spierdalaj - warknąłem w jego kierunku, po czym zacząłem go zrzucać nogami, na co Piqué głośno się zaśmiał. Kiedy spadł posłałem mu złośliwy uśmiech, a on tylko pokiwał głową.

Słodki - pomyślałem, patrząc się w jego niebieskie oczy. W sumie to się cieszę, że mam akurat pokój z kolega, z reprezentacji, niż z jakąś odkleją.

Był już następny dzień, kiedy zostałem obudzony przez głośny śmiech dobiegający obok mnie. Spojrzałem na zegar i zobaczyłem, że dopiero za godzinę miał zadzwonić mój budzik.

Poza mediami // Football one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz