POV: Jack Grealish
Po treningu wróciłem spokojnie do swojego domu. Pierwsze po wejściu włączyłem muzykę. Zrobiłem sobie herbatę i wyszedłem na taras. Zaraz się muszę wziąć za robienie kolacji.Rozsiadłem się na kanapie i podziwiałem mój piękny ogródek. Brakowało mi kogoś, żeby napić się piwka i porozmawiać o wszystkim lub o niczym.
Strasznie mi brakowało towarzystwa.
Znaczy, to nie jest tak, że z nikim się nie spotykałem, ale to było zawsze raz na tydzień albo jak coś wygrywaliśmy.
Ja potrzebowałem towarzystwa takiego na co dzień.
Myślałem tak jeszcze przez chwilę, aż usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Spojrzałem na wyświetlacz. Phil Foden. Ucieszyłem się, lubię jak chociaż z kimś rozmawiałem przez telefon, to przerywało chociaż trochę poczucie samotności.
- Hej Jack, powiedz mi robisz coś teraz ważnego? - zapytał łamiącym się głosem, pierwszy raz słyszałem go w takim wydaniu. Coś bardzo złego musiało się wydarzyć.
- Wiesz, że nic nie robię. Coś się stało? - zapytałem szczerze zmartwiony.
- Mogę do ciebie przyjść do ciebie z Ronnie? - Usłyszałem jak wsiada do samochodu. - Na noc? - dodał po cichu. Usłyszałem jak pociąga nosem.
- Tato, gdzie jedziemy? - Usłyszałem słodki głosik tego kochanego kidoska.
- Do mojego przyjaciela pana Jacka Grealisha. Masz zjedz sobie.
- Ooo super, dziękuję.
- Przyjeżdżajcie, kod znasz?
- Tato, a dlaczego mama była zła?
- Wytłumaczę ci to... jutro okej? Na razie jedziemy na á la nockę.
- Oki.
- Tak, tak, znam kod. Dziękuję, bardzo dziękuję. Do dziesięciu minut będziemy.
- Spoczko. Do zobaczenia - pożegnałem się, a Phil się rozłączył. Rebecca chyba musiała się ostro zdenerwować, ciekawe o co chodzi. On ją tak mocno kocha...
Po kilkunastu minutach usłyszałem dwa dobrze mi znane głosy. Otworzyłem im drzwi i zobaczyłem jak Foden męczy się wyciągając dwie torby z tylnych siedzeń. Przywitał mnie przytuleniem mały Foden. Kochany jest.
Podszedłem do niego Phila, chwyciłem go za biodra i przesunąłem. Wziąłem dwie torby i spojrzałem na niego. Miał całe czerwone i załzawione oczy, wyglądał na załamanego. Czułem jak serce łamie mi się na miliard, a nawet więcej kawałków.
- Nie trzeba było, poradził bym sobie - powiedział patrząc mi się w oczy.
- Daj spokój. - Zarzuciłem torby na ramię i poklepałem go po plecach. Ronnie szedł przed nami jedząc lizaka.
Zanieśliśmy rzeczy do pokoju gościnnego.
- Chcesz porozmawiać o tym? - Spojrzałem na przybitego Fodena.
- Tak, ale... - Kiwnął głową na swoje dziecko.
- Hej Ronnie! - Chłopczyk popatrzył się na mnie pełen ciekawości. - Chcesz pograć w FC24? - Ronnie, uśmiechając się do mnie, energicznie kiwnął głową. - To idź do pierwszego pokoju po lewo, tam będzie konsola, poradzisz sobie z włączeniem? Jak coś to też masz tam colę w minilodówce.
- Tak, dziękuję! - Pobiegł w kierunku schodów.
- Ronnie! Uważaj na schodach! - Krzyknął zachrypniętym głosem Foden. Odprowadziłem małego chłopca wzrokiem. A Philowi powiedziałem, żeby usiadł już na tarasie. Sam poszedłem zrobić sobie kolejną herbatę, a Fodenowi kakao.
CZYTASZ
Poza mediami // Football one shots
FanfictionOne shots z piłkarzami. Ciekawy kontent nie powiem, że nie XDDD. Chce podkreślić, że znajduje się tu dużo scen nieprzeznaczonych dla poniżej 18'tego roku życia. sceny +18, używki, samookaleczenie i tym podobne! ŻYCZĘ MIŁEGO CZYTANIA I BRAKU TRAUMY ;...