Awaria

141 8 1
                                    

Położyłam się na kanapie opierając głowe o poduszke. Przetarłam dłonią zmęczone od ciągłego wpatrywania się w ekran telefonu oczy po raz kolejny walcząc z opadajacymi powiekami. Westchnełam głęboko, kiedy zobaczyłam poruszenie na ekranie. Szybko nacisnełam kilka przycisków, jednocześnie wpisując polecenia na komputerach. Avatary wykonały wskazane ruchy i w mgnieniu oka pokonał czternastu przrciwników. Przełączyłam tryb i wciskając się w kanapę wykonywałam serie ruchów na klawiaturze. Po dwóch godzinach opadłam bez sił z dwoma padami. Włączyłam na komputerze forum "Extremal Life", mojej ulubionej gry.
Spojrzałam na pierwsze wpisy uśmiechając się w duchu.

"Bezimienia znowu rozwalają system! Ile koksów w to gra?"

"Ile czasu ćwiczą ci ludzie? Kim są Bezimienni?!"

Wyłączyłam okno, pustym wzrokiem wpatrując się na uśmiechające się w moją stronę urocze kotki na ekranie startowym.

Trzecia w nocy, już nawet nie pamiętam kiedy ostatnio spałam. Nie mam pojęcia jaki dzisiaj dzień i szczerze mówiąc nawet mnie to nie obchodzi. Od 2 lat kiedy moi rodzice zgineli zaczełam nałogowa grać w najróżniejsze gry internetowe, zostając najlepszym graczem w całym kraju. Przestałam już wogóle wychodzić z domu, co dopiero rozmawiać z innymi ludźmi.

Włączyłam "Destroy Dragon" i reszte dnia spędziłam na wbijaniu kolejnych leveli. Byłam w trakcie rozwalania bossa całym moim teamem, kiedy wszystkie ekrany wygasły. Rozejrzałam się nerwowo po ciemnym pomieszczeniu. Słabe światło na baterie paliło się w łazience. Postanowiłam zadzwonić, już nie raz zdarzała mi się awaria prądu.
Chwyciłam za nowy telefon i wybrałam dobrze znany mi numer. Moją uwagę zwrócił znak głoszący brak zasięgu.

-Wywalą mnie z gildi jeśli zaraz nie wejdę.- zdenerwowana zaczęłam krążyć po pokoju.

Jedyne wyjście jakie na chwile obecną przychodziło mi do głowy to wyjście na zewnątrz do elektryka i wrócenie do mojego kochanego mieszkanka. Jednak ten pomysł wydaje się zbyt odległy i nierealny. Może i rozwale niezliczoną ilość potworów, pokonam najsilniejszych gladiatorów, ale w prawdziwym życiu jestem drobną blondynką, z jasną karnacją i wiecznie zmęczonymi oczami.

- Walić gildie i tak wszyscy chcą mnie w drużynie.- mruknełam kładąc się na łóżku. Nie mineła chwila, a odpłynełam do krainy morfeusza.

Spało mi się tak jak nigdy, bo pierwszy raz zasnełam z własnej woli, a nie ze zmęczenia mojego organizmu. Poszłam do łazienki wziełam szybki prysznic i ubrałam się w zwykły czarny top i krótkie jeansowe spodenki. Rozczesałam włosy i nałożyłam makijaż. To ostatnie sprawiło mi niejakie trudności, bo nie wykonywałam tej czynności dosłownie od lat.

Lecz dzisiaj miało być inaczej. Obudziłam się z niezwykłym przekonaniem, że moje życie jest zwyczajnie do dupy. Wiem, wiem nie ma codzień dostaje się takiego olśnienia. Postanowiłam na jakiś czas zrezygnować z grania, posprzątać dom, wyjść na zakupy i zrobić wiele interesujących rzeczy w prawdziwym życiu.

Jednak z tą myślą było jak z postanowieniami noworocznymi. Jest pomysł, ale chęci brak.

Usiadłam na granatowym fotelu podkulając nogi pod samą brodę. Nacisnełam przycisk startowy, lecz zamiast kotków na pulpicie dalej widziałam pusty ekran. Nacisnełam jeszcze raz, ale i tym razem nie poskutkowało.

- No nie...- jęknełam.- Musze iść do elektryka...

Usiadłam na starej zniszczonej, aczkolwiek bardzo wygodnej kanapie i zaczełam grać w warcaby sama ze sobą. Po kilkunastu rundach znudzona postanowiłam wyjść.

Na samą myśl o opuszczeniu domu dłonie zaczynały mi się pocić, a cała zaczynałam się trząść. Ale jak mus to mus.

Otworzyłam ostrożnie wszystkie zamki w drzwiach i delikatnie je uchyliłam.
Uderzyło we mnie parne powietrze, a promienie słońca oślepiły oczy. Narychmiast się wycofałam i z mocno bijącym sercem oparłam się o framugę drzwi.

- Bądź silna. Jak Bezimienna.-dodawałam sobie otuchy.

Jednym ruchem otworzyłam drzwi i wyszłam z domu. Zanim cokolwiek zobaczyłam zamknełam drzwi domu od zewnętrznej strony, abym nie mogła się wycofać. Stałam z głową opartą o ścianę. Zebrałam w sobię odwagę i odwróciłam się na piętach.
To co zobaczyłam mnie przeraziło. Wszędzie chodzili ludzie, była och masa. Przeciskali się między ulicami i głośno rozmawiali sącząc zimne napoje. Samochody jeździły szybko wytwarzając nieprzyjemny zapach i głośno trąbiąc na każdych pasach i światłach. Z autobusu szybkim krokiem wychodzili dorośli zapracowani ludzie i młodsze dzieci wracające ze szkoły. Wszędzie kolorowe bilbordy raziły w oczy i głośnie dźwięki drażniły uszy.
- Ten świat to jakaś kiepska gra...- jęknełam poruszając się kulawo w stronę centrum handlowego w którym znajdował się elektryk. Przynajmiej tak sądzę.

Weszłam spokokojnym, może troche nerwowym krokiem do galerii rozglądając się po wszystkich sklepach w poszukiwaniu elektryka. Jednak jak na moje szczęście musiałam się dwa razy przewrócić, zgubić się i zostać nazwana dzieckiem przez ekspedientke. Gdy dotarłam do elektryka było już późno. Szybko powiedziałam w czym problem i poprosiłam o jak najszybszą naprawę.
Po odliczeniu kosztów i innych spraw papierkowych wykończona powlokłam się w stronę mojego zbawienia McDonalda. Po zamówieniu hamburgera rozsiadłam się wygodnie przy jednym stoliku. Włączyłam na telefonie "Destroy Dragon" i zaczełam grać. Nie zauważyłam, że od kilku minut ktoś mi się przygląda. Odwróciłam się i zobaczyłam dwie dziewczyny w warkoczach. Jedna była wysoka i ruda, z czarnym podkoszulkiem z "Extremal Life" a druga niższa szatynka w zielonej sukience.

Ta sytuacja była dosyć dziwna, bo nie robiłyśmy nic oprócz gapienia się na siebie przez 5 minut. Nagle do dziewczyn podeszło dwóch chłopaków. Typowe "nerdy" w okularach, z dziwną fryzurą i żałosnym ubraniem.

- Kto to?- zapytał jeden rudowłosej.
- Ona jest niezła, przydałabynam się.- odparła niewzruszenie nie zwracając uwagi na moją obecność.- Może nas uratować.

Rozmawiali chwilę przyciszonymi głosami co jakiś czas zerkając kątem oka na mnie.

Jeden z okularników uroczystym tonem powiedział:

- Od dziś należysz do naszej gildi w "Destroy Dragon"

Pozostali bez jakichkolwiek emocji zaczeli bić brawo, a ja siedziałam skołowana nie bardzo wiedzieć co mam robić.

- Nie zgadzam si- nie dokończyłam, bo do bandy kujonów doszedł mega przystojny brunet o karmelowych oczach ze znudzonym wyrazem twarzy.

- To ostatni członek naszej grupy, Luck.
To chyba oczywiste, że dołącze.

Destroy DragonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz